Searching by ksiaze Lyrics
[Zwrotka 1]
Wypijmy za błędy, tam na górze jak Rynkowski
Ja chciałbym się zamknąć, zgłębiać wiedzę, pisać książki
A potem wrócić na oknie usiąść gdzieś lepszym , mądrzejszy
I obok Ciebie być pewien, jeżeli piszę to ma co powiedzieć
Skoro świat nas rozlepił na kuli tak wiele stuleci temu
Czuję się jakbym szedł na krawędzi i zaczął zadawać pytania niebu
Epitafium z ciężkich liter, rzeźby zbudować z ostatków sił, z kryształów pałac gdy zza pleców tchnie Aokigahara
Jesteśmy bezpieczni bo księżyc kursuje nad nami po swych własnych torach
Lecz ukazuje połowę, co mówi niewidoczna strona?
Nauczyłem się sobie odpowiadać na pytania
Przez rok zmieniłem człowieka w lustrze tak bardzo że ktoś musiał mi je zadawać
Dziękuję że byłaś, twoje zimne i blade dłonie
Nie było na świecie rzeczy która dałaby mi większy ogień
Trudno się zmieniać pod presją nacisków tych pseudo-bliskich
A teraz na ciężki sen do ucha im szepcze - vae victis
[Refren]
Nie bardzo widzę co się dzieje wokół mnie
Mam wadę wzroku u-horyzontalną
I straciła grunt ja już wypatruje drugi brzeg
Pareidolia ma wielką wartość
Artefakt nie spłonął, satori wciąż tu jest
Wczorajsze plany widoczne jak przez mgłę
Cztery ściany jeden wieczór, wreszcie mogę zliczyć je
Buduję zamki z piasku by mieć po czym biec
[Zwrotka 2]
Wierzę w estetykę, ją wiążę z mizantropią umiejętnie
Alibi Neronowi sam wcisnąłem w rękę, proszę o pomoc nie moja wina
Z długim stażem bo jestem dla siebie ostatnim eksponatem w muzeum porażek
W momencie kiedy nasze życie nabiera rozpędu
Przestajemy chwytać się astralnych szczebli, schodzimy z piramidy dzieciństwa która dzieliła nas przed pustynią dorosłości
Ważne żeby po zejściu od razu zacząć budować nowe schody
Wepchnięci w bezdeń świata, szkice piramid
W rękach z mafami na kruchych tratwach oceany są przed nami
Na tratwie nie przeżyję tylko skok w wodę widzę, hipotermia mnie zabiję, czy też znajdę Atlantydę?
Gdy zapach czułem końca, gdy miałem już przestawać
Złożyłem ręce, wyrwałem serce oddałem Tobie czy to był odruch łazarza?
Czy moja Tabula rasa?
Czy przeżyłem przeszczep, czy znalazłem miejsce, na pewno nie chcę tego już powtarzać
A historia?
Historia lubi się zapętlać, ja wciąż na tych schodach
Z oliwną gałązką w rękach, na drodze Faraona z łyżwami na nogach choć o płaskich podeszwach
Bogini proszę, prowadź mnie do zwycięstwa
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Wypijmy za błędy, tam na górze jak Rynkowski
Ja chciałbym się zamknąć, zgłębiać wiedzę, pisać książki
A potem wrócić na oknie usiąść gdzieś lepszym , mądrzejszy
I obok Ciebie być pewien, jeżeli piszę to ma co powiedzieć
Skoro świat nas rozlepił na kuli tak wiele stuleci temu
Czuję się jakbym szedł na krawędzi i zaczął zadawać pytania niebu
Epitafium z ciężkich liter, rzeźby zbudować z ostatków sił, z kryształów pałac gdy zza pleców tchnie Aokigahara
Jesteśmy bezpieczni bo księżyc kursuje nad nami po swych własnych torach
Lecz ukazuje połowę, co mówi niewidoczna strona?
Nauczyłem się sobie odpowiadać na pytania
Przez rok zmieniłem człowieka w lustrze tak bardzo że ktoś musiał mi je zadawać
Dziękuję że byłaś, twoje zimne i blade dłonie
Nie było na świecie rzeczy która dałaby mi większy ogień
Trudno się zmieniać pod presją nacisków tych pseudo-bliskich
A teraz na ciężki sen do ucha im szepcze - vae victis
[Refren]
Nie bardzo widzę co się dzieje wokół mnie
Mam wadę wzroku u-horyzontalną
I straciła grunt ja już wypatruje drugi brzeg
Pareidolia ma wielką wartość
Artefakt nie spłonął, satori wciąż tu jest
Wczorajsze plany widoczne jak przez mgłę
Cztery ściany jeden wieczór, wreszcie mogę zliczyć je
Buduję zamki z piasku by mieć po czym biec
[Zwrotka 2]
Wierzę w estetykę, ją wiążę z mizantropią umiejętnie
Alibi Neronowi sam wcisnąłem w rękę, proszę o pomoc nie moja wina
Z długim stażem bo jestem dla siebie ostatnim eksponatem w muzeum porażek
W momencie kiedy nasze życie nabiera rozpędu
Przestajemy chwytać się astralnych szczebli, schodzimy z piramidy dzieciństwa która dzieliła nas przed pustynią dorosłości
Ważne żeby po zejściu od razu zacząć budować nowe schody
Wepchnięci w bezdeń świata, szkice piramid
W rękach z mafami na kruchych tratwach oceany są przed nami
Na tratwie nie przeżyję tylko skok w wodę widzę, hipotermia mnie zabiję, czy też znajdę Atlantydę?
Gdy zapach czułem końca, gdy miałem już przestawać
Złożyłem ręce, wyrwałem serce oddałem Tobie czy to był odruch łazarza?
Czy moja Tabula rasa?
Czy przeżyłem przeszczep, czy znalazłem miejsce, na pewno nie chcę tego już powtarzać
A historia?
Historia lubi się zapętlać, ja wciąż na tych schodach
Z oliwną gałązką w rękach, na drodze Faraona z łyżwami na nogach choć o płaskich podeszwach
Bogini proszę, prowadź mnie do zwycięstwa
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]