H-BOMB by ejmatt Lyrics
[Verse 1]
Idę przez te bity, podrzynając pizdom gardło
Słyszysz ten tętent? Biegnie Hidalgo
Kurwiki tańczą w oczach, jakbym Ci zabił matkę
Ludziki patrzą na tutorial: jak zbawić rapgrę
Na fali następstw zza wody powstał trend
Jestem raperem. Morty, podaj tlen
Są jeszcze tacy gdzieś, co nie zwykli kłamać
Chujowe, wiem przeż, istny dramat
[?], bo przynoszę tylko ból
Składam Wigry, nie pojedziesz dalej, stój
Stoi na stacji lokomotywa
Poci się strasznie, nie umie pływać
Mózg u takich nie zna słowa "fałda"
Bo trzeba być kretynem, żeby mogło się podobać
Gwóźdź wpierdalam Ci do wieka, hałas
Jesteś głuchy, ale to nie jest przeszkoda
[Hook]
Ty możesz poczuć ten dym, a nie dosięgnąć
Łapię w rozkroku ten syf, zrzuciłem H-Bomb
Zrzuciłem jarzmo, biegnąc po tych stopniach
O ile chamsko, to obyło się bez ofiar
Ty możesz poczuć ten dym, a nie dosięgnąć
Łapię w rozkroku ten syf, zrzuciłem H-Bomb
Zrzuciłem jarzmo biegnąc, zaciskam pasa, witam
Dieta cud, pas szahida
[Verse 2]
Jestem wolnym człowiekiem, zmieniam imię na Morgan
Zaliczasz glebę, constant, bo nie masz podstaw
Kolekcja wzrosła o parę głów, poważnie
Rzucona kostka, dwie szóstki, a jakże
Rap to zawsze kojarzył mi się z Dickym
Żaden pasztet, hola, icky, icky
Patrz uważnie jak zamieniam Ci szyby w szyby
Nie skumałeś? Wcale mnie to nie dziwi
Ty, jestem z tych, co Justin, ale tyle wiem
Jezioro pierdolonych klonów; Timberlake
Panteonu tu nie, wiedz, że ja idę weń
A jestem tam, gdzie bezpieczny; Rivendell
Chylę łeb, jak mi kolorujesz pejzaż tłuków
A na fart leci przeca zbieracz plusów
Analfabeci, kurwa, przychodzę wackom w sukurs
Same drewna, jakby wystrugani z buku
[Hook]
[Verse 3]
I mimo autonomii, dla mnie zawsze zatańczą
Paradoks jak stawienie "po" przed "marańczą"
Kaskadą - tak jawnie nazywam ilość kurew
Co spadały, spadają i spadną do trumien
Rozumiesz? To nie żaden protest song
Strajkuje to jedynie twoje flow
Powiem wprost, jeśli dalej tego nie wiesz
Prosty chłop, żaden babiarz jak Przemek
Jadę en face do Ciebie, cobyś ryj zapamiętał
Kładę całe podziemie, cały mainstream na deskach
Kaleka na werblach, na serio, mam niesmak
Jak szczekasz na pętlach na trzeźwo, że wpieprzasz
Napieprza, na klęczkach przyjmujesz to kazanie
Zawieszam natenczas, windując boski poziom
Twój bełkot i Twoje nagrywanie
Rakieta Congreve'a z głowicą rozpryskową
[Hook]
Idę przez te bity, podrzynając pizdom gardło
Słyszysz ten tętent? Biegnie Hidalgo
Kurwiki tańczą w oczach, jakbym Ci zabił matkę
Ludziki patrzą na tutorial: jak zbawić rapgrę
Na fali następstw zza wody powstał trend
Jestem raperem. Morty, podaj tlen
Są jeszcze tacy gdzieś, co nie zwykli kłamać
Chujowe, wiem przeż, istny dramat
[?], bo przynoszę tylko ból
Składam Wigry, nie pojedziesz dalej, stój
Stoi na stacji lokomotywa
Poci się strasznie, nie umie pływać
Mózg u takich nie zna słowa "fałda"
Bo trzeba być kretynem, żeby mogło się podobać
Gwóźdź wpierdalam Ci do wieka, hałas
Jesteś głuchy, ale to nie jest przeszkoda
[Hook]
Ty możesz poczuć ten dym, a nie dosięgnąć
Łapię w rozkroku ten syf, zrzuciłem H-Bomb
Zrzuciłem jarzmo, biegnąc po tych stopniach
O ile chamsko, to obyło się bez ofiar
Ty możesz poczuć ten dym, a nie dosięgnąć
Łapię w rozkroku ten syf, zrzuciłem H-Bomb
Zrzuciłem jarzmo biegnąc, zaciskam pasa, witam
Dieta cud, pas szahida
[Verse 2]
Jestem wolnym człowiekiem, zmieniam imię na Morgan
Zaliczasz glebę, constant, bo nie masz podstaw
Kolekcja wzrosła o parę głów, poważnie
Rzucona kostka, dwie szóstki, a jakże
Rap to zawsze kojarzył mi się z Dickym
Żaden pasztet, hola, icky, icky
Patrz uważnie jak zamieniam Ci szyby w szyby
Nie skumałeś? Wcale mnie to nie dziwi
Ty, jestem z tych, co Justin, ale tyle wiem
Jezioro pierdolonych klonów; Timberlake
Panteonu tu nie, wiedz, że ja idę weń
A jestem tam, gdzie bezpieczny; Rivendell
Chylę łeb, jak mi kolorujesz pejzaż tłuków
A na fart leci przeca zbieracz plusów
Analfabeci, kurwa, przychodzę wackom w sukurs
Same drewna, jakby wystrugani z buku
[Hook]
[Verse 3]
I mimo autonomii, dla mnie zawsze zatańczą
Paradoks jak stawienie "po" przed "marańczą"
Kaskadą - tak jawnie nazywam ilość kurew
Co spadały, spadają i spadną do trumien
Rozumiesz? To nie żaden protest song
Strajkuje to jedynie twoje flow
Powiem wprost, jeśli dalej tego nie wiesz
Prosty chłop, żaden babiarz jak Przemek
Jadę en face do Ciebie, cobyś ryj zapamiętał
Kładę całe podziemie, cały mainstream na deskach
Kaleka na werblach, na serio, mam niesmak
Jak szczekasz na pętlach na trzeźwo, że wpieprzasz
Napieprza, na klęczkach przyjmujesz to kazanie
Zawieszam natenczas, windując boski poziom
Twój bełkot i Twoje nagrywanie
Rakieta Congreve'a z głowicą rozpryskową
[Hook]