Bez tytułu by WaskiTDW Lyrics
Jesteś dzbanem kurwo, ciebie o nic nie poproszę;
Jestem chamem kurwo, ciebie nawet nie przeproszę;
Jordany mam na sobie, Roshe Run nie noszę;
Jordany sobie noszę no bo Air Maxów nie znoszę;
Nigdy nie jarałem kopru który kurwa śmierdział moczem;
Za to znowu toczę bój z wężem duszonym pod kloszem;
Jebaką nie jestem, bo tylko o jedną się troszczę;
Jak tylko ją dotkniesz typie no to mocno się rozzłoszczę;
A wkurwiony bywam dla ludzi w kurwe niebezpieczny;
Bo nie pierdole się w tańcu tak jak margines społeczny;
Wsiąknięty jestem w ulicę i w ekipie zasady;
A żebym na psiarni wyprzedał - nie ma opcji, nie da rady;
Robię to co kocham i nie żałuję kim jestem;
Szanuję sam siebie no bo życie było testem;
Jak ty niby kurwa chciałbyś mi stanąć na drodze;
Skoro jesteś zwykłym petem - twoje miejsce na podłodze;
Mordo co ja mam powiedzieć, co ja mogę Ci przekazać;
Przecież wychowałem się tam gdzie są dragi i hazard;
W melanżu ostrym kurwa szła ta moja spora banda;
Więc jak nam zaszliście drogę ~ nie pomogły loga Manta;
Teraz jadę osiedlówą dla wszystkich otwartych głów;
Tak jak kiedyś tak i teraz też nienawidzimy psów;
Ogarniam swoje manewry, oni chcieliby przeszkadzać;
Wy jebane kurwy pały, hop do gały, wypierdalać;
Ksywy sobie nie wybrałem to ziomki mi ją nadały;
Więc jak ci przeszkadza Wąski to jak pały hop do gały;
Czary-mary tu nie działa, podkrążone me patrzały;
Bo jak nie śpię któryś dzień to z tym problem mam niemały;
Bez tytułu leci numer no bo nie do opisania;
Nie wiem jaki dać tu tytuł jak samemu siada bania;
Wjadę kiedyś tu na bity taka teraz moja mania;
Do pisania, chłopaczyno dupe masz tylko do srania;
Jestem chamem kurwo, ciebie nawet nie przeproszę;
Jordany mam na sobie, Roshe Run nie noszę;
Jordany sobie noszę no bo Air Maxów nie znoszę;
Nigdy nie jarałem kopru który kurwa śmierdział moczem;
Za to znowu toczę bój z wężem duszonym pod kloszem;
Jebaką nie jestem, bo tylko o jedną się troszczę;
Jak tylko ją dotkniesz typie no to mocno się rozzłoszczę;
A wkurwiony bywam dla ludzi w kurwe niebezpieczny;
Bo nie pierdole się w tańcu tak jak margines społeczny;
Wsiąknięty jestem w ulicę i w ekipie zasady;
A żebym na psiarni wyprzedał - nie ma opcji, nie da rady;
Robię to co kocham i nie żałuję kim jestem;
Szanuję sam siebie no bo życie było testem;
Jak ty niby kurwa chciałbyś mi stanąć na drodze;
Skoro jesteś zwykłym petem - twoje miejsce na podłodze;
Mordo co ja mam powiedzieć, co ja mogę Ci przekazać;
Przecież wychowałem się tam gdzie są dragi i hazard;
W melanżu ostrym kurwa szła ta moja spora banda;
Więc jak nam zaszliście drogę ~ nie pomogły loga Manta;
Teraz jadę osiedlówą dla wszystkich otwartych głów;
Tak jak kiedyś tak i teraz też nienawidzimy psów;
Ogarniam swoje manewry, oni chcieliby przeszkadzać;
Wy jebane kurwy pały, hop do gały, wypierdalać;
Ksywy sobie nie wybrałem to ziomki mi ją nadały;
Więc jak ci przeszkadza Wąski to jak pały hop do gały;
Czary-mary tu nie działa, podkrążone me patrzały;
Bo jak nie śpię któryś dzień to z tym problem mam niemały;
Bez tytułu leci numer no bo nie do opisania;
Nie wiem jaki dać tu tytuł jak samemu siada bania;
Wjadę kiedyś tu na bity taka teraz moja mania;
Do pisania, chłopaczyno dupe masz tylko do srania;