Dzień Świstaka by Warszafski Deszcz Lyrics
Zbylu na bicie, a na tym bicie ja - NumerRaz
To jest tak zwana historia jednego dnia, czyli Dzień Świstaka
W moim wykonaniu. To się dzieje, wiesz?
Znów pada deszcz za oknem, budzą mnie krople w parapet
Nadchodzi nowy dzień, włączam TVN i sprawdzam datę
Godzina wczesna jak na mnie, dobrze, że latem
Robi się jasno wcześnie, chyba, że się kładę
Przez jedno oko patrzę, "dzień dobry" mówi mi Prokop
Coś tam słyszę o napadzie z bronią przy GalMoku
Otwieram drugie i budzę się na nowo
Powtórka z "Na Wspólnej" się dzieje, wiesz? słowo
Muszę się zbierać na robotę prędko
O SDI'a pędzę Wilanowską ponad setką
Misiaczki suszą w połowie, więc zwalniam deczke
Uśmiechając się pod nosem, bo klasycznie tu sterczą
Znów się spóźnię, ale u mnie to normalka
Raczej w normie, zawsze spoko jak moja marka
Bez tej roboty bym się nie ogarniał
To taki bodziec, żebym ogólnie nie zwalniał
Ref.:
Do roboty, ziom!
Weź ogarniaj, ziom!
Weź do żony dzwoń!
Na nagrywkę goń!
Czasami ciężko się połapać, żona, rap i praca
To mój tak zwany Dzień Świstaka. x2
Odbębniłem swoje, dzwoni żona: "Kochanie, co jest?"
Wychodzę za kwadrans, będę jechał w twoją stronę
Zgarnę cię z pracy i pojedziemy coś zjeść
Bo nie ma nic na chacie, poza tym można się przejść
Kolejna część tej historii trochę schodzi z kursu
Bo jak już wiesz wiąże nas więź tego samego nurtu
Chociaż delikatnie olewam wszystko
I niechcący nie dojrzałem do roli faceta, sorry
To taki detal w naszych relacjach małżeńskich
Wybacz skarbie, że czasem nie ogarnę jakichś kwestii
Ja mam to we krwi, po prostu taki jestem
Co mam zrobić dzisiaj wolę zrobić jutro, bez spin
Idziemy dalej, awantura nadciąga
Żarcie było pyszne, ale moja żona się wymądrza
Już czuję parcie, będzie armagedon
Ale i tak ją kocham bardzo za wsparcie
[Refren]
Dojeżdżamy pod chatę na Wilanów
Za sobą mamy burzę z piorunami, ostro lało
Telefon nagle przerywa ciszę: Halo?
"Ty, dopisałeś już, mordeczko?" W studiu dopiszę
Żegnam się z żoną i cisnę dzielnie na bazę
Dziś kolejny dzień nagrywek, WFD się ukaże
Trzynasty numer w kolejności zdarzeń
NumerRaz solo, dzisiaj sporo miałem wrażeń
Co by tu skreślić? To już trzecia szesnastka
Na rzeczy jest temat, to osiągniecie, jak na dziadka
Już tylko refren i fajrant, fajna sprawa
Posłuchać nowych zwrotek jak zaraz będę wracał
Ulice puste, mój wóz i Warszawa
Jedziemy powoli, bo znów stoją stróże prawa
Dojeżdżam pod dom, deszcz dalej napierdala
Idę w kimę, bo jutro robota od rana
[Refren]
To jest tak zwana historia jednego dnia, czyli Dzień Świstaka
W moim wykonaniu. To się dzieje, wiesz?
Znów pada deszcz za oknem, budzą mnie krople w parapet
Nadchodzi nowy dzień, włączam TVN i sprawdzam datę
Godzina wczesna jak na mnie, dobrze, że latem
Robi się jasno wcześnie, chyba, że się kładę
Przez jedno oko patrzę, "dzień dobry" mówi mi Prokop
Coś tam słyszę o napadzie z bronią przy GalMoku
Otwieram drugie i budzę się na nowo
Powtórka z "Na Wspólnej" się dzieje, wiesz? słowo
Muszę się zbierać na robotę prędko
O SDI'a pędzę Wilanowską ponad setką
Misiaczki suszą w połowie, więc zwalniam deczke
Uśmiechając się pod nosem, bo klasycznie tu sterczą
Znów się spóźnię, ale u mnie to normalka
Raczej w normie, zawsze spoko jak moja marka
Bez tej roboty bym się nie ogarniał
To taki bodziec, żebym ogólnie nie zwalniał
Ref.:
Do roboty, ziom!
Weź ogarniaj, ziom!
Weź do żony dzwoń!
Na nagrywkę goń!
Czasami ciężko się połapać, żona, rap i praca
To mój tak zwany Dzień Świstaka. x2
Odbębniłem swoje, dzwoni żona: "Kochanie, co jest?"
Wychodzę za kwadrans, będę jechał w twoją stronę
Zgarnę cię z pracy i pojedziemy coś zjeść
Bo nie ma nic na chacie, poza tym można się przejść
Kolejna część tej historii trochę schodzi z kursu
Bo jak już wiesz wiąże nas więź tego samego nurtu
Chociaż delikatnie olewam wszystko
I niechcący nie dojrzałem do roli faceta, sorry
To taki detal w naszych relacjach małżeńskich
Wybacz skarbie, że czasem nie ogarnę jakichś kwestii
Ja mam to we krwi, po prostu taki jestem
Co mam zrobić dzisiaj wolę zrobić jutro, bez spin
Idziemy dalej, awantura nadciąga
Żarcie było pyszne, ale moja żona się wymądrza
Już czuję parcie, będzie armagedon
Ale i tak ją kocham bardzo za wsparcie
[Refren]
Dojeżdżamy pod chatę na Wilanów
Za sobą mamy burzę z piorunami, ostro lało
Telefon nagle przerywa ciszę: Halo?
"Ty, dopisałeś już, mordeczko?" W studiu dopiszę
Żegnam się z żoną i cisnę dzielnie na bazę
Dziś kolejny dzień nagrywek, WFD się ukaże
Trzynasty numer w kolejności zdarzeń
NumerRaz solo, dzisiaj sporo miałem wrażeń
Co by tu skreślić? To już trzecia szesnastka
Na rzeczy jest temat, to osiągniecie, jak na dziadka
Już tylko refren i fajrant, fajna sprawa
Posłuchać nowych zwrotek jak zaraz będę wracał
Ulice puste, mój wóz i Warszawa
Jedziemy powoli, bo znów stoją stróże prawa
Dojeżdżam pod dom, deszcz dalej napierdala
Idę w kimę, bo jutro robota od rana
[Refren]