Pranie Mózgu by Wac Toja Lyrics
[Zwrotka 1]
Tu noc i dzień cały czas wirują w tańcu
Nie mamy czasu na sen, a na zegarku
Wskazówki gonią się. to jedyne które znamy
Wytaczają nam ramy, w których zamykamy się sami
I stale gramy w nie i nie, a i tak
Ta asertywność kończy się, gdy mamy jak
I to jest tej wolności zew? Łamanie zasad?
Spontan niesie cię zwłaszcza, że utrzymuje tata
I ja to walę, weź polej wódy ty
Staram się nie oszaleć, tak mnie kopie w banie bit
I jakbym miał być dragiem to tylko twardym
By być z Tobą do końca dni obok, nałogowo w tobie tkwić
I mam jedno pytanie „ej gdzie mój kwit?”
Następnie powtarzam stale „mieć czy być?”
Jedynie co skutecznie rzucam to wokale
A cały syf który poznałem jest we mnie do dziś
[Refren x2]
Wirujemy w parze, to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaż potem piękno
Płyn i proszek dodałem to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaz swoje piękno
[Zwrotka 2]
I ledwo stoisz, ledwo idziesz, ale jeszcze chcesz
Wiesz ze Cie to kiedyś zabije: łyk i wdech
Jeszcze żyjesz, jeszcze płyniesz, jeszcze metr
Policz do trzech i po samą szyję zanurz się
Dziś stracimy grunt i z oczu horyzont
Zapomnimy o bólu, i że wszyscy widzą
Wyrwiemy się z tłumu, razem potąd idąc
Mogę Cię popchnąć, daj się wciągnąć wirom
Nie pytaj mnie o jutro to depresja i ból głowy
I nie pytaj mnie o teraz, teraz nie pytaj mnie o nic
Możemy płynąc w to, choć znamy konsekwencje
To nam bilans strat nakarmi, ale emocji da więcej
Tego chcę, gdy mówię „jeszcze”
I poważnie wiem, że czuć chcesz na skórze dreszcze
Tu na co dzień w głowie padają nam kwaśne deszcze
Wyniszczają nasze wnętrze, wstępnie anielsko lekkie
[Refren x2]
Wirujemy w parze, to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaż potem piękno
Płyn i proszek dodałem to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaz swoje piękno[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Tu noc i dzień cały czas wirują w tańcu
Nie mamy czasu na sen, a na zegarku
Wskazówki gonią się. to jedyne które znamy
Wytaczają nam ramy, w których zamykamy się sami
I stale gramy w nie i nie, a i tak
Ta asertywność kończy się, gdy mamy jak
I to jest tej wolności zew? Łamanie zasad?
Spontan niesie cię zwłaszcza, że utrzymuje tata
I ja to walę, weź polej wódy ty
Staram się nie oszaleć, tak mnie kopie w banie bit
I jakbym miał być dragiem to tylko twardym
By być z Tobą do końca dni obok, nałogowo w tobie tkwić
I mam jedno pytanie „ej gdzie mój kwit?”
Następnie powtarzam stale „mieć czy być?”
Jedynie co skutecznie rzucam to wokale
A cały syf który poznałem jest we mnie do dziś
[Refren x2]
Wirujemy w parze, to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaż potem piękno
Płyn i proszek dodałem to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaz swoje piękno
[Zwrotka 2]
I ledwo stoisz, ledwo idziesz, ale jeszcze chcesz
Wiesz ze Cie to kiedyś zabije: łyk i wdech
Jeszcze żyjesz, jeszcze płyniesz, jeszcze metr
Policz do trzech i po samą szyję zanurz się
Dziś stracimy grunt i z oczu horyzont
Zapomnimy o bólu, i że wszyscy widzą
Wyrwiemy się z tłumu, razem potąd idąc
Mogę Cię popchnąć, daj się wciągnąć wirom
Nie pytaj mnie o jutro to depresja i ból głowy
I nie pytaj mnie o teraz, teraz nie pytaj mnie o nic
Możemy płynąc w to, choć znamy konsekwencje
To nam bilans strat nakarmi, ale emocji da więcej
Tego chcę, gdy mówię „jeszcze”
I poważnie wiem, że czuć chcesz na skórze dreszcze
Tu na co dzień w głowie padają nam kwaśne deszcze
Wyniszczają nasze wnętrze, wstępnie anielsko lekkie
[Refren x2]
Wirujemy w parze, to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaż potem piękno
Płyn i proszek dodałem to mózgu pranie
Brud wylej na zewnątrz, pokaz swoje piękno[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]