Holik by Wac Toja Lyrics
[Zwrotka 1: Wac Toja]
Mówią trapoholik, śmieszne ziomy, wprowadzam połysk
Mówię bakoholik, tytoholik, nowoholik, widzisz w Bogach wzory ?
Wszystko co robię jest "holik", shit, kto jest skory typie skończysz w czarnej folii
Dziś ja z przezroczystej [?] biorę... wypuszczam dym
Chcą nowej szkoły, starej szkoły, wypuszczam dym
Chcą kogoś pobić, komuś grozić? Wypuszczam dym
Tak płynie syf, a ja z boku nie ma ognia bez dymu, moje rymy to ogień
Ty już zczaj bazę synu, żyjemy w synbiozie
Nie masz już Gal Anonimów, wszyscy chcą się topić w złocie
To ja też się podpisuję i hajsem w pociechy topię
Top za topem kopie, to na topie będzie zawsze
High and low i góra dół, najpierw po piętrach potem parter
Gardła zdarte, głosy niskie, moja armia ogarnia ten biznes
[Zwrotka 2: Wac Toja]
I rozpierdalam sobie życie swoje o ścianę i ścianki
Konsekwentnie po sam koniec harmonię ich hierarchi
Fajne lalki lubią to lubią zło bo je skrzywiło
Dziś się już nie krzywią, mówią na to "miłość"
Miłość? Fajnie było mi z tobą w wannie szmiro
Ale to już wszystko się skończyło, fajnie było
Mam dwie czarne półkule i sam nie wiem jak radzić mam, sobie z nimi, to mój limit
Skurwysyny chcą więcej mojego tego i tamtego, tego i tamtego w sumie chcieliby wszystkiego
Ale czują tylko niemoc i tylko to czuć mogą bo swoje "ja" powierzyli swoim Bogom
Mogą tonąć, mogą płonąć, dla mnie mogą nie istnieć, robię to dla moich mord, wielbię wszystkie
Ogarniam biznes, wymieniam energię, nie gram o drobne, gram o grubą pengę
Mówią trapoholik, śmieszne ziomy, wprowadzam połysk
Mówię bakoholik, tytoholik, nowoholik, widzisz w Bogach wzory ?
Wszystko co robię jest "holik", shit, kto jest skory typie skończysz w czarnej folii
Dziś ja z przezroczystej [?] biorę... wypuszczam dym
Chcą nowej szkoły, starej szkoły, wypuszczam dym
Chcą kogoś pobić, komuś grozić? Wypuszczam dym
Tak płynie syf, a ja z boku nie ma ognia bez dymu, moje rymy to ogień
Ty już zczaj bazę synu, żyjemy w synbiozie
Nie masz już Gal Anonimów, wszyscy chcą się topić w złocie
To ja też się podpisuję i hajsem w pociechy topię
Top za topem kopie, to na topie będzie zawsze
High and low i góra dół, najpierw po piętrach potem parter
Gardła zdarte, głosy niskie, moja armia ogarnia ten biznes
[Zwrotka 2: Wac Toja]
I rozpierdalam sobie życie swoje o ścianę i ścianki
Konsekwentnie po sam koniec harmonię ich hierarchi
Fajne lalki lubią to lubią zło bo je skrzywiło
Dziś się już nie krzywią, mówią na to "miłość"
Miłość? Fajnie było mi z tobą w wannie szmiro
Ale to już wszystko się skończyło, fajnie było
Mam dwie czarne półkule i sam nie wiem jak radzić mam, sobie z nimi, to mój limit
Skurwysyny chcą więcej mojego tego i tamtego, tego i tamtego w sumie chcieliby wszystkiego
Ale czują tylko niemoc i tylko to czuć mogą bo swoje "ja" powierzyli swoim Bogom
Mogą tonąć, mogą płonąć, dla mnie mogą nie istnieć, robię to dla moich mord, wielbię wszystkie
Ogarniam biznes, wymieniam energię, nie gram o drobne, gram o grubą pengę