WHSP - Nie Zmieniam Się Dorastam by WHSP Lyrics
1
Jeśli ktoś szerzy farmazon na twój temat to, to pierdol
Nie karm głupich dziwek swoją życiową energią
Ziomek ruszaj z werwą, bo naprawdę warto
Chwyć kubek herbaty, napij się i odpal hardcore
Popatrz się na resztkę liści, które się na drzewach mienią
Nie jest tak najgorzej, jestem z tych co to docenią
Ludzie często mówią, że zbyt ulegam dolinie
Nie zmieniam się, dorastam chcę rodzinie chlubę przynieść
Rap we mnie nie zginie dwa-dwa rok mojej tułaczki
Uśmiecham się do ludzi, to pomaga ty też zacznij
Mordo nic Ci nie da obcinanie ludzi kątem
Wtedy jesteśmy jak Ci, co chcą nas przyłapać z jointem
Przechadzam się po mieście, park czy stare miasto
Uwalniam natłok myśli, które mi nie dają zasnąć
Chciałbym drzwiami trzasnąć, zostawić wszystko w tyle
Ale czy to coś zmieni, a jak znowu się mylę?
2
Jeszcze niedawno temu myślałem, że to lekarstwo
Wyrzucić wspomnienia, ale bez nich żyć nie warto
Trzeba wyciągać wnioski z chwil przeżytych w smutku
Wybadać przyczynę, by się nie dołować w skutku
Lubię oglądać zdjęcia, te stare, z dzieciństwa
Byłem już po przejściach, ale uśmiechnięta miska
Już wtedy mały Tomek wybudował wieże z klocków
Wiedział, że to życie nie da mu zbyt wielu mostów
Będzie musiał walczyć, skakać przez urwiska
Uda się nie uda, próbował, taka misja
Miał do siebie dystans, pieprzył co mówią inni
Robił to co chciał to przez to stał się bardziej silny
Nie był taki niewinny, zobaczyłbyś go wszędzie
Zachciało się czereśni, nie brał jednej, rwał gałęzie
Potem były pretensje, sąsiedzi, jak tak można?
To ostatni raz, bez policji, można? - prośba
Zaraz po podstawówce alko, wino ostry przedział
Nie lubił rówieśników zawsze ze starszymi siedział
Ogniska, budowy, melanże, ból głowy
Nie chciał być jak inni, więc był inny, hardcorowy
Dla cielesnej odnowu cały dzień nad zalewem
Nikomu nic nie mówił, więc się musiał liczyć z gniewem
Parę razy pasem, by zrozumiał swoje błędy
Jesteś jeszcze gówniarz, mów gdzie idziesz i którędy
Tak przez życia zakręty, do tego miejsca teraz
Przez liceum ujarany, widzieli w domu nie raz
Niczego nie żałuję, parę lat już po tym wszystkim
Robię tą muzykę, wiem kto jest naprawdę bliski
Jeśli ktoś szerzy farmazon na twój temat to, to pierdol
Nie karm głupich dziwek swoją życiową energią
Ziomek ruszaj z werwą, bo naprawdę warto
Chwyć kubek herbaty, napij się i odpal hardcore
Popatrz się na resztkę liści, które się na drzewach mienią
Nie jest tak najgorzej, jestem z tych co to docenią
Ludzie często mówią, że zbyt ulegam dolinie
Nie zmieniam się, dorastam chcę rodzinie chlubę przynieść
Rap we mnie nie zginie dwa-dwa rok mojej tułaczki
Uśmiecham się do ludzi, to pomaga ty też zacznij
Mordo nic Ci nie da obcinanie ludzi kątem
Wtedy jesteśmy jak Ci, co chcą nas przyłapać z jointem
Przechadzam się po mieście, park czy stare miasto
Uwalniam natłok myśli, które mi nie dają zasnąć
Chciałbym drzwiami trzasnąć, zostawić wszystko w tyle
Ale czy to coś zmieni, a jak znowu się mylę?
2
Jeszcze niedawno temu myślałem, że to lekarstwo
Wyrzucić wspomnienia, ale bez nich żyć nie warto
Trzeba wyciągać wnioski z chwil przeżytych w smutku
Wybadać przyczynę, by się nie dołować w skutku
Lubię oglądać zdjęcia, te stare, z dzieciństwa
Byłem już po przejściach, ale uśmiechnięta miska
Już wtedy mały Tomek wybudował wieże z klocków
Wiedział, że to życie nie da mu zbyt wielu mostów
Będzie musiał walczyć, skakać przez urwiska
Uda się nie uda, próbował, taka misja
Miał do siebie dystans, pieprzył co mówią inni
Robił to co chciał to przez to stał się bardziej silny
Nie był taki niewinny, zobaczyłbyś go wszędzie
Zachciało się czereśni, nie brał jednej, rwał gałęzie
Potem były pretensje, sąsiedzi, jak tak można?
To ostatni raz, bez policji, można? - prośba
Zaraz po podstawówce alko, wino ostry przedział
Nie lubił rówieśników zawsze ze starszymi siedział
Ogniska, budowy, melanże, ból głowy
Nie chciał być jak inni, więc był inny, hardcorowy
Dla cielesnej odnowu cały dzień nad zalewem
Nikomu nic nie mówił, więc się musiał liczyć z gniewem
Parę razy pasem, by zrozumiał swoje błędy
Jesteś jeszcze gówniarz, mów gdzie idziesz i którędy
Tak przez życia zakręty, do tego miejsca teraz
Przez liceum ujarany, widzieli w domu nie raz
Niczego nie żałuję, parę lat już po tym wszystkim
Robię tą muzykę, wiem kto jest naprawdę bliski