Jakby pytali... by Tymi Tyms Lyrics
[Zwrotka 1]
Wiecznie zawieszony w oparach dymu
Topów ze szczytów, muzyki z głośników
Albo w rozjazdach, pociągach, autach
Lata lecą z ludźmi, którzy czują to jak ja
Jedno życie, jeden moment, jedna pasja, drugi projekt
Zrobię to po swojemu, ty, jak mówiłem, tak robię
Ten bit bije jak serce, nie załapie byle frajer
Dalej się pytają, że co niby mi to daje?
Wiesz, pewnie bym powariował, gdybym to olał
Nawet jeśli mam na rap godzinę w ciągu tygodnia
Jutro nagram, dziś napiszę, wykorzystajmy weekend
A jak mamy dobry jazz, szampan może być za dychę
[Refren]
Przed nami całe życie, choć to może parę lat
Jakby o nas pytali, to nie było nas tam
Jakby o was pytali, to nie było was tu
Co nam pisane, to wie tylko jeden Bóg
Dziś w górę szkła za tych, co mieli być z nami
Chmura za tych, co mieli tu z nami być
Wszystko do nas wraca, prawda z reguły rani
Dalej swój głaz pchamy, przez życie nie głaskani
[Zwrotka 2]
Czas sprawdził parę osób i zweryfikował krętów
Potem została garstka, jak nam nie było do śmiechu
Ziomy z familią na barku, obrączką na palcu
Każdy szuka hajsu u szwabów albo wiatraków
Pokitrani w Europie lub czekają na sprawę
Fart w niefarcie, jak zwą, niech stopy miną ławę
"Dam radę" mówię mamie, kiedy jej patrzę w oczy
Piję twoje zdrowie, tracę swoje, kurwa, dosyć
Wszystko do nas wraca, też kurwa mi odkrycie
Zagramy w to gówno va bank, skurwysynu, Pol Hasz banda
Byliśmy tu zanim rap się wyścigiem po lajki stał
Moje mordy, moje miejsca, między nimi ja
Mamy trasy, mały azyl zwany pokojem
I każdym wersem piszemy swoją historię
Dopóki istnieje świat, dopóty oddycham tym smogiem
Także, jakby pytali to przekaż im odpowiedź, że...
[Refren]
Przed nami całe życie, choć to może parę lat
I nie mamy nic, prócz paru chwil na scenie
W pamięci parę dat, w szufladach stosy kartek
Nigdy nie myślałem, że to wszystko chuja warte
Czuję dług wobec tych, którym palę znicz
Rozumiesz? Nie możemy tylko żyć
Jebać to jak patrzą, i tak zobaczą co chcą
Zbyt mało czasu zostało tu dla nas, chodź
[Zwrotka 3]
Kurwa, liczę na przełom, kimam jak Napoleon
Zachlany wracam na rejon, wydałem ostatni pieniądz
Na kaca odpalam szluga, blee, nienawidzę tego
Ej, pluję czarną flegmą i kaszlę jak po-po-pojeb
Co jest? Pluję jadem, rzygam żółcią, poranek poety
Dookoła butelki, jakieś pety, jakieś blety
Nie wiem czyj to kolczyk, nie wiem co to za numer
Drzwi otwarte, wyszła sama, kumata kurwa
Jaraj się, jak nie to wyłącz i daj żyć
Nim zrobisz "klik" i napiszesz, że to syf
Zagraj to jak Nawrot, zagraj jak MMX
Wersem odpowiedz mi, a powiem ci "dalej tu stoję"
I nie ma już tego gnoja, pokornie odrobił lekcje
Dobrze wiem, gdzie idę, choć za chuj nie wiem gdzie jestem
Już nie chwal się działaniami, zacznij efektem
Chyba, że nie docenią tego dopóki nie zdechniesz
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Wiecznie zawieszony w oparach dymu
Topów ze szczytów, muzyki z głośników
Albo w rozjazdach, pociągach, autach
Lata lecą z ludźmi, którzy czują to jak ja
Jedno życie, jeden moment, jedna pasja, drugi projekt
Zrobię to po swojemu, ty, jak mówiłem, tak robię
Ten bit bije jak serce, nie załapie byle frajer
Dalej się pytają, że co niby mi to daje?
Wiesz, pewnie bym powariował, gdybym to olał
Nawet jeśli mam na rap godzinę w ciągu tygodnia
Jutro nagram, dziś napiszę, wykorzystajmy weekend
A jak mamy dobry jazz, szampan może być za dychę
[Refren]
Przed nami całe życie, choć to może parę lat
Jakby o nas pytali, to nie było nas tam
Jakby o was pytali, to nie było was tu
Co nam pisane, to wie tylko jeden Bóg
Dziś w górę szkła za tych, co mieli być z nami
Chmura za tych, co mieli tu z nami być
Wszystko do nas wraca, prawda z reguły rani
Dalej swój głaz pchamy, przez życie nie głaskani
[Zwrotka 2]
Czas sprawdził parę osób i zweryfikował krętów
Potem została garstka, jak nam nie było do śmiechu
Ziomy z familią na barku, obrączką na palcu
Każdy szuka hajsu u szwabów albo wiatraków
Pokitrani w Europie lub czekają na sprawę
Fart w niefarcie, jak zwą, niech stopy miną ławę
"Dam radę" mówię mamie, kiedy jej patrzę w oczy
Piję twoje zdrowie, tracę swoje, kurwa, dosyć
Wszystko do nas wraca, też kurwa mi odkrycie
Zagramy w to gówno va bank, skurwysynu, Pol Hasz banda
Byliśmy tu zanim rap się wyścigiem po lajki stał
Moje mordy, moje miejsca, między nimi ja
Mamy trasy, mały azyl zwany pokojem
I każdym wersem piszemy swoją historię
Dopóki istnieje świat, dopóty oddycham tym smogiem
Także, jakby pytali to przekaż im odpowiedź, że...
[Refren]
Przed nami całe życie, choć to może parę lat
I nie mamy nic, prócz paru chwil na scenie
W pamięci parę dat, w szufladach stosy kartek
Nigdy nie myślałem, że to wszystko chuja warte
Czuję dług wobec tych, którym palę znicz
Rozumiesz? Nie możemy tylko żyć
Jebać to jak patrzą, i tak zobaczą co chcą
Zbyt mało czasu zostało tu dla nas, chodź
[Zwrotka 3]
Kurwa, liczę na przełom, kimam jak Napoleon
Zachlany wracam na rejon, wydałem ostatni pieniądz
Na kaca odpalam szluga, blee, nienawidzę tego
Ej, pluję czarną flegmą i kaszlę jak po-po-pojeb
Co jest? Pluję jadem, rzygam żółcią, poranek poety
Dookoła butelki, jakieś pety, jakieś blety
Nie wiem czyj to kolczyk, nie wiem co to za numer
Drzwi otwarte, wyszła sama, kumata kurwa
Jaraj się, jak nie to wyłącz i daj żyć
Nim zrobisz "klik" i napiszesz, że to syf
Zagraj to jak Nawrot, zagraj jak MMX
Wersem odpowiedz mi, a powiem ci "dalej tu stoję"
I nie ma już tego gnoja, pokornie odrobił lekcje
Dobrze wiem, gdzie idę, choć za chuj nie wiem gdzie jestem
Już nie chwal się działaniami, zacznij efektem
Chyba, że nie docenią tego dopóki nie zdechniesz
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]