Odrywam się by Tusz Na Rkach Lyrics
[Verse 1]
Um! Koniec to nie żadne wyjście
Skakać tylko po to żeby zablokować windę
Rzucić wszystko w pizdu na pewno nie w tym filmie
Prędzej piekło zamarznie za nim skończę z tym definitywnie
Czasem się wkurwiam, przejdzie mi jak się wyrwę
Wybacz, polski system jest ciężki jak rap biznes
Gdzie się nie spojrzysz to naciągany szwindel
A mój styl to [?], nie Ewa Minge
Więc kiedy słyszysz Pikej - raise your middle finger
I reprezentuj to, że nasze korzenie są inne
Marzenia przepijamy wódą gdzieś za winklem
Hip-hop z moim braciszkiem w drodze z deszczu pod rynnę
Wciąż i chociaż los utrudnia nam nagminnie
Robimy za krokiem krok sukcesywnie
I choć oczy mam czerwone to intencje niewinne
Bo mam tego dosyć że mnie kochasz klikając pod linkiem
[Hook x2]
Ooo, odrywam się od podłogi znów
I zanim spadnę w dół
Chcę zobaczyć w górze cały klub
Jump, jump, jump, jump, jump...
[Verse 2]
Czekałem długą na tą chwilę, przełom błękit
Żeby tych co mieli mnie za zero zgasiło Twoje stereo, dzięki!
Przebiłem się przez wszystkie kręgi, od płyt z ręki do ręki
Aż po pieprzony Empik, przez ból i męki, brak hajsu i perspektyw
I miłość i nienawiść, którą wplatam między dźwięki
Wszystko po to aby dodać Ci energii
Dla mocy która tętni gdzieś w Twojej głębi
I nieistotne to że otacza nas beton brat
Bo najważniejsze to mieć plan
Jak się wyrwać z szarych ścian
Szarych płyt, nienawistnych spojrzeń szarych twarzy
I schować do kieszeni wstyd, dumę, uprzedzenie, krzyk
Bo jak chcesz wejść na szczyt musisz przedrzeć się przez syf
Spotkać wielu wrogów i środkowym żegnać ich
Czujesz jak płynę z tym unosi mnie [?] the beat
I w ten sposób gonię sny, Tusz Na Rękach niosę styl
[Hook x2]
Ooo, odrywam się od podłogi znów
I zanim spadnę w dół
Chcę zobaczyć w górze cały klub
Jump, jump, jump, jump, jump...
[Verse 3]
Przeszedłem drogę od Unitry do Technixa
I muszę przyznać że to była niezła wixa
Ty musisz przyznać że mój rap to definicja
Kiedy stoję na scenie i patrzysz na mnie z bliska
A jak mowa o scenie to czujesz gorzka fikcja
Że grymas Twojej twarzy aż krzyczy kontradykcja
I wstyd Ci czasem za większość środowiska
Dla którego hip-hop to lans w nowych Kixach
Ha, a jak jesteśmy przy ambicjach
Pamiętaj Twój potencjał to amunicja
Twoja broń to mózg, zapomnij o restrykcjach
I bądź pewien, chcesz być sobą to czeka Cię banicja
[Hook x2]
Ooo, odrywam się od podłogi znów
I zanim spadnę w dół
Chcę zobaczyć w górze cały klub
Jump, jump, jump, jump, jump...
Um! Koniec to nie żadne wyjście
Skakać tylko po to żeby zablokować windę
Rzucić wszystko w pizdu na pewno nie w tym filmie
Prędzej piekło zamarznie za nim skończę z tym definitywnie
Czasem się wkurwiam, przejdzie mi jak się wyrwę
Wybacz, polski system jest ciężki jak rap biznes
Gdzie się nie spojrzysz to naciągany szwindel
A mój styl to [?], nie Ewa Minge
Więc kiedy słyszysz Pikej - raise your middle finger
I reprezentuj to, że nasze korzenie są inne
Marzenia przepijamy wódą gdzieś za winklem
Hip-hop z moim braciszkiem w drodze z deszczu pod rynnę
Wciąż i chociaż los utrudnia nam nagminnie
Robimy za krokiem krok sukcesywnie
I choć oczy mam czerwone to intencje niewinne
Bo mam tego dosyć że mnie kochasz klikając pod linkiem
[Hook x2]
Ooo, odrywam się od podłogi znów
I zanim spadnę w dół
Chcę zobaczyć w górze cały klub
Jump, jump, jump, jump, jump...
[Verse 2]
Czekałem długą na tą chwilę, przełom błękit
Żeby tych co mieli mnie za zero zgasiło Twoje stereo, dzięki!
Przebiłem się przez wszystkie kręgi, od płyt z ręki do ręki
Aż po pieprzony Empik, przez ból i męki, brak hajsu i perspektyw
I miłość i nienawiść, którą wplatam między dźwięki
Wszystko po to aby dodać Ci energii
Dla mocy która tętni gdzieś w Twojej głębi
I nieistotne to że otacza nas beton brat
Bo najważniejsze to mieć plan
Jak się wyrwać z szarych ścian
Szarych płyt, nienawistnych spojrzeń szarych twarzy
I schować do kieszeni wstyd, dumę, uprzedzenie, krzyk
Bo jak chcesz wejść na szczyt musisz przedrzeć się przez syf
Spotkać wielu wrogów i środkowym żegnać ich
Czujesz jak płynę z tym unosi mnie [?] the beat
I w ten sposób gonię sny, Tusz Na Rękach niosę styl
[Hook x2]
Ooo, odrywam się od podłogi znów
I zanim spadnę w dół
Chcę zobaczyć w górze cały klub
Jump, jump, jump, jump, jump...
[Verse 3]
Przeszedłem drogę od Unitry do Technixa
I muszę przyznać że to była niezła wixa
Ty musisz przyznać że mój rap to definicja
Kiedy stoję na scenie i patrzysz na mnie z bliska
A jak mowa o scenie to czujesz gorzka fikcja
Że grymas Twojej twarzy aż krzyczy kontradykcja
I wstyd Ci czasem za większość środowiska
Dla którego hip-hop to lans w nowych Kixach
Ha, a jak jesteśmy przy ambicjach
Pamiętaj Twój potencjał to amunicja
Twoja broń to mózg, zapomnij o restrykcjach
I bądź pewien, chcesz być sobą to czeka Cię banicja
[Hook x2]
Ooo, odrywam się od podłogi znów
I zanim spadnę w dół
Chcę zobaczyć w górze cały klub
Jump, jump, jump, jump, jump...