Świat da się lubić Ft. Jarlem by Trute Lyrics
[Truteń]
Wyłącz telewizor, świat to nie tylko tragedie
Katastrofy, przestępstwa czy epidemie
Ty widzisz wroga we mnie, choć nie gadaliśmy nigdy
Międzyludzkie relacje to dzisiaj najczęściej konflikty
O władzę, pieniądze, stanowiska, przywileje
Niby oglądasz to pudło, i tak wiesz, że jak w nim nie jest
Mam nadzieję, że potrafisz ponad nie wznieść się myślą
I zadbać o metaforyczną z refrenu czystość
Co chwilę patrzysz w przyszłość, aż robi ci się ciemno
Tymczasem nie umiesz nawet pod nogi zerknąć
A świat to nie tylko twoje miasto czy kontynent
Liczyłbyś na daremno, zajebistych miejsc jest tyle
I choć każdy ma to swe jedyne, ja znowu gdzieś lecę, płynę
W podróży mógłbym być wiecznie, tylko odpocznę chwilę
Na obiad do babci wpadnę, spytam czy wszystko gites
Potem wycieczki sprawdzę i kupię kolejny bilet, bo
[Refren x2]
Świat da się lubić, tak jak dookoła ludzi
Wystarczy się przebudzić, ot tak, tu, dziś
Nie ma co się brudzić plamiąc krwią rękawy
Wszystko zależy tylko od nas samych
[Marchegiani]
Kiedy patrzę za okno, nie widzę słońca Kalifornii
Widzę tylko stratusy pokrywające całe niebo
Choć ten widok mnie przyprawia o początki melancholii
To wiem, że wróci lato, czeka nas kolejny przełom
Nienawidziłem świata, taka była moja droga
Dziś przyjacielem uczyniłem największego wroga
Należę do tych pogan starających się zrozumieć świat
Talerze lądują na podłogach, jak coś zaskakuje nas
Jednak dalej chcemy grać, chcemy żyć, robić ten hajs
Zawsze kiedy kładę się spać, myślę o tym, kurwa mać
Ale uśmiech mojej panny i kilku bliskich mi osób
Mówi: twoja Walhalla jest tutaj, mimo przenikliwych mrozów
Dlatego, póki mogę, wymieniam cechy na korzyści
Zanim przykryją mnie dechy, ziemia, stos opadniętych liści
Czas na głębokie wdechy, sztos, którego chcą artyści
Bo świat da się lubić, mimo że nie wszystko jest po myśli
[Refren x2]
[Hulio]
Wzmacniacz w moim domu łączy kompa z mikrofonem
Przyjemności i problemy to naczynia połączone
Jeśli nie umiemy dostrzec związku w takich prostych rzeczach
To jaki związek ma ze sobą człowiek i planeta?
Coś chyba nie tak, czeka mnie spacer po ziemi
Do genezy takich pojęć, jakie często chcesz wyplenić
I weź lepiej nie mów mi, lepiej przemilcz
Że to nie ma sensu dziś, w którą stronę idziemy
Utożsamiasz się z krytyką, bo tu wszyscy mają ciężko
Komuna zostawiła na tym państwie pięto
I fortuny na kontach działaczy byłego systemu
My uczymy się żyć i nie widzieć w tym problemu
Ha! Żyjemy dalej, żyjemy dalej
Odebrać nam marzeń im nie było dane
Bo, mimo przeciwności losu, gdy mijają lata
Chcemy żyć, żyjemy, chcemy widzieć piękno świata
Wyłącz telewizor, świat to nie tylko tragedie
Katastrofy, przestępstwa czy epidemie
Ty widzisz wroga we mnie, choć nie gadaliśmy nigdy
Międzyludzkie relacje to dzisiaj najczęściej konflikty
O władzę, pieniądze, stanowiska, przywileje
Niby oglądasz to pudło, i tak wiesz, że jak w nim nie jest
Mam nadzieję, że potrafisz ponad nie wznieść się myślą
I zadbać o metaforyczną z refrenu czystość
Co chwilę patrzysz w przyszłość, aż robi ci się ciemno
Tymczasem nie umiesz nawet pod nogi zerknąć
A świat to nie tylko twoje miasto czy kontynent
Liczyłbyś na daremno, zajebistych miejsc jest tyle
I choć każdy ma to swe jedyne, ja znowu gdzieś lecę, płynę
W podróży mógłbym być wiecznie, tylko odpocznę chwilę
Na obiad do babci wpadnę, spytam czy wszystko gites
Potem wycieczki sprawdzę i kupię kolejny bilet, bo
[Refren x2]
Świat da się lubić, tak jak dookoła ludzi
Wystarczy się przebudzić, ot tak, tu, dziś
Nie ma co się brudzić plamiąc krwią rękawy
Wszystko zależy tylko od nas samych
[Marchegiani]
Kiedy patrzę za okno, nie widzę słońca Kalifornii
Widzę tylko stratusy pokrywające całe niebo
Choć ten widok mnie przyprawia o początki melancholii
To wiem, że wróci lato, czeka nas kolejny przełom
Nienawidziłem świata, taka była moja droga
Dziś przyjacielem uczyniłem największego wroga
Należę do tych pogan starających się zrozumieć świat
Talerze lądują na podłogach, jak coś zaskakuje nas
Jednak dalej chcemy grać, chcemy żyć, robić ten hajs
Zawsze kiedy kładę się spać, myślę o tym, kurwa mać
Ale uśmiech mojej panny i kilku bliskich mi osób
Mówi: twoja Walhalla jest tutaj, mimo przenikliwych mrozów
Dlatego, póki mogę, wymieniam cechy na korzyści
Zanim przykryją mnie dechy, ziemia, stos opadniętych liści
Czas na głębokie wdechy, sztos, którego chcą artyści
Bo świat da się lubić, mimo że nie wszystko jest po myśli
[Refren x2]
[Hulio]
Wzmacniacz w moim domu łączy kompa z mikrofonem
Przyjemności i problemy to naczynia połączone
Jeśli nie umiemy dostrzec związku w takich prostych rzeczach
To jaki związek ma ze sobą człowiek i planeta?
Coś chyba nie tak, czeka mnie spacer po ziemi
Do genezy takich pojęć, jakie często chcesz wyplenić
I weź lepiej nie mów mi, lepiej przemilcz
Że to nie ma sensu dziś, w którą stronę idziemy
Utożsamiasz się z krytyką, bo tu wszyscy mają ciężko
Komuna zostawiła na tym państwie pięto
I fortuny na kontach działaczy byłego systemu
My uczymy się żyć i nie widzieć w tym problemu
Ha! Żyjemy dalej, żyjemy dalej
Odebrać nam marzeń im nie było dane
Bo, mimo przeciwności losu, gdy mijają lata
Chcemy żyć, żyjemy, chcemy widzieć piękno świata