Nierówności by Trueszczurs Lyrics
[Zwrotka 1: Junes]
Rozpierdol będzie grany na koncertach w Polsce
I nie liczę, ziomek, że zarobię na tym pieniądze
Ale pcham to ciągle, bo to mnie jara
Kiedy mogę kogoś określić jako swego fana
I jak czasem słucham co mówią w korytarzach
To jestem dumny Pan Raper, taka faza
Ale nie myślę o sprzedażach, myślę o projektach
I chuj mnie obchodzi co w YouTube'ie se wyświetlasz
Czasy kaset, a nie Spotify'aja
Kiedy zasięg mierzono tym, jak rozpierdalasz
Mój ból dupy? Masz tu hashtag cebulak
Swagowcy w ZTM-ach marzą se o furach
Ja stoję w swoim Volvo w korku wkurwiony
Kochana Polsko, hajs się zgadza mi, sorry
Te teksty, nachalne wersy, bierz promocje
Stać mnie by rapu nie kupować w dyskoncie
I chuj mnie czy tyłki, czy biedę klepiesz
Nie ma hajsu za który wydałbym, cii...
Jakby im naprawdę wyszło, tu byłaby forsa
Obok listy OLiS byłaby - "Wprostu" czy "Forbesa"
Wnioskuj, pierwsze CD miałem z kiosku
To teraz tyle w tym buntu, co w gali zła
Pozmieniało się dookoła w rapie po polsku
Choć nadal ten rap to mój talizman
[Skrecze: DJ Ace]
[Zwrotka 2: Jeżowierz]
Jak strzał z przystawki, każda dwójka tutaj
Mam szmal ten z prawdy, nie strugam dzieciak buca
Myślisz, że zobaczysz tu króla? Tu są same stańczyki
Hurtem sadzone płyty, krzywe zwierciadła styli
Dlatego w opozycji za ładnie pachnę na szambo
Nie daję lipy za kwity, chociaż papieru mało
Kastruje legal typów, tacy wielcy panowie
Kasuję płyty z plików, przecież im nie sypnę sosem
Się kurwa wiozę, bo mogę, most underrated
No label, bo wiecie nie złamie mnie treser
Przez materiałów dziesięć lub więcej z twardym podejściem
Wiem, że dziś nie w cenie być sobą; Ziomki I Przyjaciele
Szczeniaki chcą hajsów, grają lepiej niż Denzel
W '92 miałem dziesięć, oni peleton w cewie
Doświadczenie tworzy dobrych na scenie
Oni po demie chcą mieć stairway to heaven
Skurwysyny
[Zwrotka 3: Kidd]
Gdybyś zajrzał nam w CV, się byś lekko zdziwił
Tak różni w tej próżni mają wspólne tryby
Chętnie sprzedam wam banał, że połączył nas rap
Choć to bardziej frustracja i beka ze szmat
Czasu zajęło nam dojście do miejsca
Gdzie nikt nie ma wjazdu, rejestracja zamknięta
Nasze akta urodzenia na każdym innym miastu
Nasze akta przyrodzenia sobie skojarz z twoją matką
Ponadto za bardzo nie minę się z prawdą
Kiedy powiem, że każdy osobno ma własną
Za biali na Ghost Doga i za czarni na asfalt
Taka jazda na maksa, z płyty chuj wydawca
Sobie robię nawiązania, jak was widzę, to nara
Jak życie? Fame się zgadza? Panie Wacka Flocka
W tym kraju ignorancja to początek kariery
Ciary mają rapery jak im spluwam na plecy
[Skrecze: DJ Ace]
Rozpierdol będzie grany na koncertach w Polsce
I nie liczę, ziomek, że zarobię na tym pieniądze
Ale pcham to ciągle, bo to mnie jara
Kiedy mogę kogoś określić jako swego fana
I jak czasem słucham co mówią w korytarzach
To jestem dumny Pan Raper, taka faza
Ale nie myślę o sprzedażach, myślę o projektach
I chuj mnie obchodzi co w YouTube'ie se wyświetlasz
Czasy kaset, a nie Spotify'aja
Kiedy zasięg mierzono tym, jak rozpierdalasz
Mój ból dupy? Masz tu hashtag cebulak
Swagowcy w ZTM-ach marzą se o furach
Ja stoję w swoim Volvo w korku wkurwiony
Kochana Polsko, hajs się zgadza mi, sorry
Te teksty, nachalne wersy, bierz promocje
Stać mnie by rapu nie kupować w dyskoncie
I chuj mnie czy tyłki, czy biedę klepiesz
Nie ma hajsu za który wydałbym, cii...
Jakby im naprawdę wyszło, tu byłaby forsa
Obok listy OLiS byłaby - "Wprostu" czy "Forbesa"
Wnioskuj, pierwsze CD miałem z kiosku
To teraz tyle w tym buntu, co w gali zła
Pozmieniało się dookoła w rapie po polsku
Choć nadal ten rap to mój talizman
[Skrecze: DJ Ace]
[Zwrotka 2: Jeżowierz]
Jak strzał z przystawki, każda dwójka tutaj
Mam szmal ten z prawdy, nie strugam dzieciak buca
Myślisz, że zobaczysz tu króla? Tu są same stańczyki
Hurtem sadzone płyty, krzywe zwierciadła styli
Dlatego w opozycji za ładnie pachnę na szambo
Nie daję lipy za kwity, chociaż papieru mało
Kastruje legal typów, tacy wielcy panowie
Kasuję płyty z plików, przecież im nie sypnę sosem
Się kurwa wiozę, bo mogę, most underrated
No label, bo wiecie nie złamie mnie treser
Przez materiałów dziesięć lub więcej z twardym podejściem
Wiem, że dziś nie w cenie być sobą; Ziomki I Przyjaciele
Szczeniaki chcą hajsów, grają lepiej niż Denzel
W '92 miałem dziesięć, oni peleton w cewie
Doświadczenie tworzy dobrych na scenie
Oni po demie chcą mieć stairway to heaven
Skurwysyny
[Zwrotka 3: Kidd]
Gdybyś zajrzał nam w CV, się byś lekko zdziwił
Tak różni w tej próżni mają wspólne tryby
Chętnie sprzedam wam banał, że połączył nas rap
Choć to bardziej frustracja i beka ze szmat
Czasu zajęło nam dojście do miejsca
Gdzie nikt nie ma wjazdu, rejestracja zamknięta
Nasze akta urodzenia na każdym innym miastu
Nasze akta przyrodzenia sobie skojarz z twoją matką
Ponadto za bardzo nie minę się z prawdą
Kiedy powiem, że każdy osobno ma własną
Za biali na Ghost Doga i za czarni na asfalt
Taka jazda na maksa, z płyty chuj wydawca
Sobie robię nawiązania, jak was widzę, to nara
Jak życie? Fame się zgadza? Panie Wacka Flocka
W tym kraju ignorancja to początek kariery
Ciary mają rapery jak im spluwam na plecy
[Skrecze: DJ Ace]