Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Kaszpirowski by Trueszczurs Lyrics

Genre: rap | Year: 2014

[Zwrotka 1: Jeżozwierz]
Jeden raz, drugi raz przejmuję mózgi jak [?]
Biorę majk, biorę max, rzucam na was hipnozę
Niestronnie od zwrotek piszę jak ekspres kwestie
Jestem hegemonem pośród kiepskich jak Ferdek
Czekasz na każde wejście przez nas, jebię scenę
Hodowla słuchaczy którzy poznają ściemę
Podpalą CD tych od przestępstw na rapach
Lej salwą cele, to Addix armia kampania
Rób hałas, bierz hałas, bas wgniata w podłoże
Musztra, hałas w skałach, gniazda, [?]
Trąbię jak łomem, kłódki na czaszkach tłuszczy
Przyjmijcie olej jak Eddie na synku siódmym
TrueSzczury, [?] i duma podziemnej sceny
[?]ujmy, gdy dudni ten złoty róg werbli
Nikt tu nie pieprzy głodnych linijek pod was
Tyle lat pluję w [?] nie zamierzam stopować

[Zwrotka 2: Witek]
Rap to opcja dopóki bawi na werblu słowo
Mentalnie Addix, okiem prawi sławych bankowo
My to głos osiedli brudnych, klatek, kamienic
Gabinet cieni, mamy patent by słać do ziemi
Głuchym od[?] na new school lub klasykę
Moja drużyna sieje popłoch dając dobrą muzykę
Scena bez znaczenia, wersy dla siebie i ekipy
W żyłach płynie standard: wódka, rap graffiti
Raperzyści na lajcie zrobili z kartek śmietnik
Płyną w eter nic nie warte strumienie bredni
Rap elementem komedii, pytam: "Od kurwa kiedy?"
Kładą słabe [?] z nadzieją że im spłacą kredyt
Ja wciąż jedna droga wbijam w ogół u odczucia
Jestem jak detox - Polski rap wraca z odtrucia
(Kidd: Underground w Polsce [?] jest super, sprawdź ten mixtape elo ziomek)

[Zwrotka 3: Junes]
Jestem MC, to mój styl wprost z osiedli
Dziś nie umiem wyznaczyć godnego następcy
Na pętli patenty większości to marność
Smakiem esencji niesiemy oryginalność
Odpowiedzialność, sprawdź jak Eldo nawijał
Wolą mieć bekę jak ze skoku Magika
Ziomek zostaw, bierz lepiej rap od podstaw
A scena jak scena - i tak jest żałosna
Jak towar po dworcach, nasz styl nielegalny
Nie biedacka opcja, choć rzadko są fanty
Z tego ego choduję na zwrotkach
To głupie, większość tego nawet nie rozumie
Ty weź się unieś - bądź ponad tym, człowiek
Choć sam nie kieruję się w życiu hip-hopem
To wiem co i jak, wiem jak rozkminiać
Odpuść sobie tych lapsów, słuchaj Addix familia

[Zwrotka 4: Kidd]
Niech się zacznie ten madness, jak patrzę od zawsze
Słuchacze mają wyjebane więc wolę wyznawcę
Walę wam aliteracje jak Peter Piper
Rick Rubin, TrueSzczury pełzający słownik muzy
Nie obchodzi mnie co lubisz, a za co dasz się pociąć
Jeśli ciężko to określić to tym bardziej jesteś spoko
Mam świadomośc tego jak piszę i dla kogo
I świadomość jak przez to bardzo pracuje się obok
Mam historię, [?] że się z wami podzielę
Bo podzieliłbym tym scenę na 'my versus ciecie'
Oh wait... w sumie to robię to ciągle
Pozdro ziomek co wziął sobie mój podpis na kompie
Kazał zatagować ekran dosłownie symbolicznie
To daliśmy takie tagi naszym nowym teledyskiem
[?]em, permanent marker na czole
Taki napis Rap Addix - zrobisz furorę w szkole