Wyrzyguję to ścierwo by Tonciu Lyrics
Codziennie rano patrzę w lustro i pluję sobie w ryj
Powietrze nie jest czyste, mamo, i przytulę cię jak syn
Jak przestanę wpierdalać Lorafen, alprę i Nasen
Tak, szmato, kurwa
Wpierdalamy tabletki na sen
Nienawidzę siebie, rozjebałem pięściami lustro
Widząc mordę w odbiciu chciałem się zabić i usnąć
Widziałem siebie podwójnie, potrójnie i poczwórnie
I napierdalam w ryj
Tylko krew spływała po lustrze
Poprosiłem typa, który stał mi za plecami
Żeby zaczął mnie zabijać, zanim staliśmy się kolegami
Ale zanim znów zacząłem walić heroinę
On już, kurwa, wisiał ze złamanym karkiem na suficie
Nie wiesz, kurwa, o mnie nic, nic o moim życiu
Nie chcę dłużej żyć, mama widziała za dużo syfu
Jak zobaczę cię z blistrami Thiocodinu
To zajebie ci na pysk i zadzwonię do rodziców
Wypierdalaj, nie wiesz nic o moim życiu
I widziałem jak upadasz we własnym odbiciu
Chciałem zabić w sobie szczęście, znów gasząc pety na ręce
Żeby stracić jego resztę i to zmienić na lepsze
I mam ciary na ciele, patrząc na szramy na ręce
Nie chcę ćwiary za sześc zer, robię dziary na pięcie
Robię dziary na stopie, bo boli bardziej i cierpię
Za zdrowie mamy i twoje, i jak podajesz mi rękę
Ale nie chcę pomocy, wolę wpierdalać fentanyl
I, kurwa, błagam o pomoc, ale nie chciałaś mnie zabić
A ja nie mogłem ochłonąć i stałem pod tymi drzwiami
Z pętlą na szyi, do klamki klęcząc, łykając Sedamy
Nie jestem nikim specjalnym, jestem chory i zdycham
Zniszczyłem wszystkim jebanym znajomym życia
I jak prosiła o ćpanie
Nie potrafiłem odmówić
Potem ją wiozłem na SOR
Była już sina na buzi
Wypierdalać
Mam dość tego syfu
Przestań się jarać tym gównem i, kurwa, szukaj odwyku
Nie rób sobie tej dziary z moimi, kurwa, wersami
Błagam, przestań mnie słuchać i poproś o pomoc mamy
Nie jestem fajny, mam piekło, którego nie mogę zniknąć
Bo jeszcze jakiś czas temu, kurwa, kochałem to wszystko
Jak myślisz, że to jest fajne i kupisz pompkę i igłę
To jesteś, kurwa, debilem i szmato zrobię ci krzywdę
I możesz do mnie napisać, ale nie jak sępić benzo
Tylko, że czujesz to samo, jak wyrzyguję to ścierwo
Jestem nikim i byłem, i nigdy się nie oswoję
Jak piszesz do mnie "dziękuję", i że "już, kurwa, nie biorę"
Powietrze nie jest czyste, mamo, i przytulę cię jak syn
Jak przestanę wpierdalać Lorafen, alprę i Nasen
Tak, szmato, kurwa
Wpierdalamy tabletki na sen
Nienawidzę siebie, rozjebałem pięściami lustro
Widząc mordę w odbiciu chciałem się zabić i usnąć
Widziałem siebie podwójnie, potrójnie i poczwórnie
I napierdalam w ryj
Tylko krew spływała po lustrze
Poprosiłem typa, który stał mi za plecami
Żeby zaczął mnie zabijać, zanim staliśmy się kolegami
Ale zanim znów zacząłem walić heroinę
On już, kurwa, wisiał ze złamanym karkiem na suficie
Nie wiesz, kurwa, o mnie nic, nic o moim życiu
Nie chcę dłużej żyć, mama widziała za dużo syfu
Jak zobaczę cię z blistrami Thiocodinu
To zajebie ci na pysk i zadzwonię do rodziców
Wypierdalaj, nie wiesz nic o moim życiu
I widziałem jak upadasz we własnym odbiciu
Chciałem zabić w sobie szczęście, znów gasząc pety na ręce
Żeby stracić jego resztę i to zmienić na lepsze
I mam ciary na ciele, patrząc na szramy na ręce
Nie chcę ćwiary za sześc zer, robię dziary na pięcie
Robię dziary na stopie, bo boli bardziej i cierpię
Za zdrowie mamy i twoje, i jak podajesz mi rękę
Ale nie chcę pomocy, wolę wpierdalać fentanyl
I, kurwa, błagam o pomoc, ale nie chciałaś mnie zabić
A ja nie mogłem ochłonąć i stałem pod tymi drzwiami
Z pętlą na szyi, do klamki klęcząc, łykając Sedamy
Nie jestem nikim specjalnym, jestem chory i zdycham
Zniszczyłem wszystkim jebanym znajomym życia
I jak prosiła o ćpanie
Nie potrafiłem odmówić
Potem ją wiozłem na SOR
Była już sina na buzi
Wypierdalać
Mam dość tego syfu
Przestań się jarać tym gównem i, kurwa, szukaj odwyku
Nie rób sobie tej dziary z moimi, kurwa, wersami
Błagam, przestań mnie słuchać i poproś o pomoc mamy
Nie jestem fajny, mam piekło, którego nie mogę zniknąć
Bo jeszcze jakiś czas temu, kurwa, kochałem to wszystko
Jak myślisz, że to jest fajne i kupisz pompkę i igłę
To jesteś, kurwa, debilem i szmato zrobię ci krzywdę
I możesz do mnie napisać, ale nie jak sępić benzo
Tylko, że czujesz to samo, jak wyrzyguję to ścierwo
Jestem nikim i byłem, i nigdy się nie oswoję
Jak piszesz do mnie "dziękuję", i że "już, kurwa, nie biorę"