Ukrywać przez lata by Tonciu Lyrics
Pierdolę twój garnitur, ćpun leży na dworcu daj mu śpiwór
Kubełek, kolejny dzień, gonisz helenę, wkurwienie
Gotujesz cent jakbyś robił jedzenie
Nowy stary TNC, przechodzę obojętnie
Nie mam szlugów sam wysępiłem suko
Jak twoje serce i moje serce i kokaina wciąż są czyste
Igły brudne ręce, tyle ketaminy a dalej nie wiem kim jestem
Czarna strefa, szara strefa, to dwa kolory które widzę
Przez te lata w plecach, jak nie potrafię latać
Ty chciałaś biegać, ja nie potrafię kochać
Ty chciałaś otwierać serca, amfetamina- szkoda nosa
I nie wiem czy to chemia i nie wiem co to szczęście
I nie chcę iść po gięta i nie wiem czy chcę ciebie
Ale zaraz mnie rozerwie, a serce szybko pęka
Byle zapomnieć jaka to męka
Jak udała się wizyta- recepta wypisana na sen i fobie
Do dziś wybieram numer Grzesia, chociaż leży w grobie
Znów umarło kilka osób, ja tylko czekam na swą kolej
My tylko czekamy w kolejce, choć nas nie bolą krzyże
I smakują miętą to mamy stargane serca
Ona podniosła torebkę z lady wracała do domu
Starsza pani klęknie da na tacę, wie, że tak ją wychowano w domu
Dni już były krótsze, oni pompowali znowu i nie mieli nawet dla nich
A ciśnienie rośnie, wychowani w mroku, ona skręca w lewo jakbym robił detoks
A on czeka w rogu i nie ma się tym chwalić, tak wychował ich beton, beton…
Dopóki to nie moja babcia to jakoś łatwiej mi to przełknąć
Całe życie jestem w błędzie, gdzie jest Jego miłosierdzie, czy kiedykolwiek nadejdzie!?
Ulica jest szara, odbija się echo, ukrywać przez lata co skrywa się wewnątrz
Ukrywać przez lata co skrywa się wewnątrz, ukrywać przez lata co skrywa się wewnątrz…
Wypierdalaj. Moje życie to nie twoja sprawa. Tak, tak, potrzebuję pomocy
Ale nigdy w życiu nie zrozumiesz tej mocy co stało się tej nocy
Znowu narkotyki przez które tyle przemocy, wypierdalaj
Wyjmuję śmierć z kieszeni, wysysam czerń z jej ciała
Ona nie chciała, ale chciała tylko nie wiedziała
Cała we krwi ledwie stała, miała mętlik w głowie
Karetka jechała, pogotowie, zamknij mordę
Zanim zaczniemy zadawać pytania, które będą niewygodne…
Kubełek, kolejny dzień, gonisz helenę, wkurwienie
Gotujesz cent jakbyś robił jedzenie
Nowy stary TNC, przechodzę obojętnie
Nie mam szlugów sam wysępiłem suko
Jak twoje serce i moje serce i kokaina wciąż są czyste
Igły brudne ręce, tyle ketaminy a dalej nie wiem kim jestem
Czarna strefa, szara strefa, to dwa kolory które widzę
Przez te lata w plecach, jak nie potrafię latać
Ty chciałaś biegać, ja nie potrafię kochać
Ty chciałaś otwierać serca, amfetamina- szkoda nosa
I nie wiem czy to chemia i nie wiem co to szczęście
I nie chcę iść po gięta i nie wiem czy chcę ciebie
Ale zaraz mnie rozerwie, a serce szybko pęka
Byle zapomnieć jaka to męka
Jak udała się wizyta- recepta wypisana na sen i fobie
Do dziś wybieram numer Grzesia, chociaż leży w grobie
Znów umarło kilka osób, ja tylko czekam na swą kolej
My tylko czekamy w kolejce, choć nas nie bolą krzyże
I smakują miętą to mamy stargane serca
Ona podniosła torebkę z lady wracała do domu
Starsza pani klęknie da na tacę, wie, że tak ją wychowano w domu
Dni już były krótsze, oni pompowali znowu i nie mieli nawet dla nich
A ciśnienie rośnie, wychowani w mroku, ona skręca w lewo jakbym robił detoks
A on czeka w rogu i nie ma się tym chwalić, tak wychował ich beton, beton…
Dopóki to nie moja babcia to jakoś łatwiej mi to przełknąć
Całe życie jestem w błędzie, gdzie jest Jego miłosierdzie, czy kiedykolwiek nadejdzie!?
Ulica jest szara, odbija się echo, ukrywać przez lata co skrywa się wewnątrz
Ukrywać przez lata co skrywa się wewnątrz, ukrywać przez lata co skrywa się wewnątrz…
Wypierdalaj. Moje życie to nie twoja sprawa. Tak, tak, potrzebuję pomocy
Ale nigdy w życiu nie zrozumiesz tej mocy co stało się tej nocy
Znowu narkotyki przez które tyle przemocy, wypierdalaj
Wyjmuję śmierć z kieszeni, wysysam czerń z jej ciała
Ona nie chciała, ale chciała tylko nie wiedziała
Cała we krwi ledwie stała, miała mętlik w głowie
Karetka jechała, pogotowie, zamknij mordę
Zanim zaczniemy zadawać pytania, które będą niewygodne…