Samotność obojętność miłość ćpanie emocje by Tonciu Lyrics
Samotność, obojętność, miłość, ćpanie, emocje
I jak odeszłaś, to tylko chciałem cię mocniej
Moje byłe związki to okres półtrwania
Jak mnie mijasz, błądzisz gdzieś wzrokiem po ścianach
Ledwo wstałem, śniadanie to jak dotyk boga
Chociaż niczego nie jadłem od tygodnia
Ty zabrałaś mi wszystko, teraz zabraniasz mi wyjść stad
W zamian dając zadrapania i blizny w bliskich miejscach poznania
Mógłbym mieć pracę i szkołę, dziewczynę, studia
Teraz to tracę i błądzę, nie widzę, kurwa, wyjścia
To nie ćpanie sprawia, że jestem sam
Bo wtedy samotność musiałaby sprawiać, że ćpam
Ty dajesz mi coś więcej, my to dalej powietrze owiane tajemnicą
Resztę powierzę stwierdzeniu, dla niej wszystko
Miłość to tylko czas i miejsce, i zapach
Tylko, czy aż konkretny jesień zatańcz
Miłość i obojętność bez obowiązków
Nie byłoby tu tej jebanej synergii bez obu związków
Ćpanie jest zawarte, a emocje we wszystkim
Samotność przedawkowałem, lecz nie powiem ci nigdy
Obojętność i miłość bez obowiązków
Daj mi rękę, by przysiąc, że tez kochasz samotność
Nie byłoby tej jebanej synergii
Nawet nie wiem, jak to nazwać, chcę tylko ciebie i nic więcej
Rodzina nauczyła, jak jej nie stanowić
Oddycham kłamstwem potrafię je przedawkować
Od stycznia nawet nikt nie chce stawiać mnie na nogi
Odkrywam prawdę, jak patrze na przedramiona
Samotność kocham ją za mocno podopieczna
Jakkolwiek bym, nie pozostanie obojętna
Przecinek sam sobie wstaw gdziekolwiek
By przez chwile czas utopił w nas emocje
Nie obchodzę urodzin, resztę dopowie ci Kamil
Pożyczyłbym sobie szczęścia, zdrowia i hajsu
Gdybym tylko miał cokolwiek z tego
Mógłbym wykorzystać fakt, że mam cokolwiek z tego
Jest mi brudno i ciemno, jak się ciągle zmagam z bólem
I tak wszystko jedno, że nawet głos się załamuje
Samotność, obojętność, miłość, ćpanie, emocje
I znowu mówisz za mnie, że tak dalej nie mogę
Mogę to ciągnąc wieczność iść w usłaną drogę igłami
Jak liść na wietrze, ty zamień sobie miejscami
Którekolwiek z pojęć, co definiuje każda zwrotka
Tak, by kolejność nie była przypadkowa
Deszcz i smutek, moje podwórko to depresanty
Jeszcze brudniej od dawna biorę oddech na raty
Jak dobrnę to chcę tylko szczęścia ojca i matki
Nie jest ci trudno mnie złamać, jeśli coś dla mnie znaczysz[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
I jak odeszłaś, to tylko chciałem cię mocniej
Moje byłe związki to okres półtrwania
Jak mnie mijasz, błądzisz gdzieś wzrokiem po ścianach
Ledwo wstałem, śniadanie to jak dotyk boga
Chociaż niczego nie jadłem od tygodnia
Ty zabrałaś mi wszystko, teraz zabraniasz mi wyjść stad
W zamian dając zadrapania i blizny w bliskich miejscach poznania
Mógłbym mieć pracę i szkołę, dziewczynę, studia
Teraz to tracę i błądzę, nie widzę, kurwa, wyjścia
To nie ćpanie sprawia, że jestem sam
Bo wtedy samotność musiałaby sprawiać, że ćpam
Ty dajesz mi coś więcej, my to dalej powietrze owiane tajemnicą
Resztę powierzę stwierdzeniu, dla niej wszystko
Miłość to tylko czas i miejsce, i zapach
Tylko, czy aż konkretny jesień zatańcz
Miłość i obojętność bez obowiązków
Nie byłoby tu tej jebanej synergii bez obu związków
Ćpanie jest zawarte, a emocje we wszystkim
Samotność przedawkowałem, lecz nie powiem ci nigdy
Obojętność i miłość bez obowiązków
Daj mi rękę, by przysiąc, że tez kochasz samotność
Nie byłoby tej jebanej synergii
Nawet nie wiem, jak to nazwać, chcę tylko ciebie i nic więcej
Rodzina nauczyła, jak jej nie stanowić
Oddycham kłamstwem potrafię je przedawkować
Od stycznia nawet nikt nie chce stawiać mnie na nogi
Odkrywam prawdę, jak patrze na przedramiona
Samotność kocham ją za mocno podopieczna
Jakkolwiek bym, nie pozostanie obojętna
Przecinek sam sobie wstaw gdziekolwiek
By przez chwile czas utopił w nas emocje
Nie obchodzę urodzin, resztę dopowie ci Kamil
Pożyczyłbym sobie szczęścia, zdrowia i hajsu
Gdybym tylko miał cokolwiek z tego
Mógłbym wykorzystać fakt, że mam cokolwiek z tego
Jest mi brudno i ciemno, jak się ciągle zmagam z bólem
I tak wszystko jedno, że nawet głos się załamuje
Samotność, obojętność, miłość, ćpanie, emocje
I znowu mówisz za mnie, że tak dalej nie mogę
Mogę to ciągnąc wieczność iść w usłaną drogę igłami
Jak liść na wietrze, ty zamień sobie miejscami
Którekolwiek z pojęć, co definiuje każda zwrotka
Tak, by kolejność nie była przypadkowa
Deszcz i smutek, moje podwórko to depresanty
Jeszcze brudniej od dawna biorę oddech na raty
Jak dobrnę to chcę tylko szczęścia ojca i matki
Nie jest ci trudno mnie złamać, jeśli coś dla mnie znaczysz[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]