Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Nawet nie pytaj o co chodzi by Tonciu Lyrics

Genre: rap | Year: 2015

Mozesz mowic ze to sie nie klei
Jak on i ona a ja tego nie chce zmienic
Odkąd rozkłada sie na części pierwsze
To co od dawna siedzi we mnie
Pamietam schody na pierwszym pietrze
I rozmowy czy bez poręczy wejdziesz
Mozesz sie jej zlapac ale nie poręczysz przeciez
Ze strych i piwnice dzieli przestrzen

Jakoś dalej kleje rym chce to ubrac w slowa
Ja to daje w eter ty wez go kurwa wąchaj
I wcale nie chce gry przez to uratowac
Raczej wiem nie skuma tego zadna durna morda
To za trudna forma oni chca tylko biec na koniec
Wiec se turlaj jointa ja bede piec makowiec
Albo przechyl jakbys chcial pokazac sto migowym
Ja wole oksy z kodą albo oksykodon
Jestesmy jebanymi zwierzetami i jak chce sie zabic
To moj pierdolony instynkt nakazuje mi zyc dalej
Czaisz pierdolone mysli samobojcze
Jak juz stoisz na krawedzi to nie tak ze gladko pojdzie
Bo paradoksalnie wtedy ludzie mają pod górkę
I jak za bardzo placzesz nie spisz to ci daja pigulke
To jak powrot na plac zabaw jak zlote mysli
Teraz w worku masz grama i gorzkie splywy
Jedni chca wyjsc na prostą inni na prosta linie
Jeszcze inni sa na linii dzwoniac po policje
Ja chce z pompka igle i odkad sie staram pojac zycie
To sie tu kurwa czuje jakbym byl prototypem
Jak nie masz dojscia do dragow to rzuc sie na tory
Ale przemysl i lepiej od razu rzuc sie na tory
Moj swiat chwilami przypomina downstreet east side
Bo tu zeby stracic resztki zycia dalbys wszystko
Najgorsza i najlepsza rzecz dla mnie to w opio wjebanie
Choc to jak morza łez jak sie kończą seriale
Z troską co dalej oplakujac z toba chwile
I mnie smieszy jak raperzy nawijaja o morfinie
Wiesz czasem chcialbym zaprzestac brania
Wiesz wziac strzykawki i diazepam w kanał
Jak rozumiesz wbij swe ostrze pod katem 30 stopni
I nie pytaj czemu nosze bluze w temperaturze 30 stopni
Jak bede mial hajsy zrobie glebe w ec9
Ale jak na razie to przerabiam mstki 200
I jak nie wiesz nawet nie pytaj o co chodzi
Bo to jest instrukcja jak obnizyc komfort zycia do podlogi
Wiec skosztuj tego nieba zmien je w jebany syf
Bo tu r-r to roztwor zycie relative risk
Czy ci wyjdzie bo to pierdolony eksperyment
Czy zakonczy sie bezwzglednie i nieszczesliwie
Nieliczne mordki znaja moje wersy na pamiec
I nie wnikaj czy powodem ze przesly to samo
Jak chcesz poznac na nasze zycia to zanim zaczniesz
Wystarczy ze spojrzysz na twarze naszych matek
Sa zbyt wymowne w oczach pustkę czerń zdobi
I dlatego ja kurwa nie okazuje emocji
Wylecialy mi wszystkie wspomnienia z glowy
To jakbym sie teraz urodzil
Ale o lepszym zyciu wciaz nie ma mowy raczej
Chce uciec stad skad czerpac motywacje
Kazdy motyw jest czarny nie ze klopoty z prawem
Ale chyba mialem motyw zeby zostac narkomanem
Wychowala mnie matka i nie mam zalu w zyciu
Bo dorastam wiec musiala mnie wypuscic na ulice
One zrobily swoje bo są szare
Ubraly nas jak szlismy boso w strone gdzie niosa zamet
Tu nikt nie podpowie dokad ale
Jak ty sie potknalem topiac w bagnie i ciezko o sprostowanie
I znowu czuje sie jak cieplo zimno
Witam dzien nikotyna kawa i flegma z pyska
Boisz sie samotnosci ja boje sie jej braku
Stoje z boku wszystko czego potrzebuje to nasienie maku
Budzie sie z pierdolonym lękiem od rana typie
Mysle o tej petli bo wreszcie ogarniam życie[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]