Lelek by Tomski Lyrics
Zbudziłem Temidę i jej pokój, to słów lider jesteś w szoku
Wszędzie gdzie idę, zostawiam za sobą popiół
Zmieniam ligę, pułap lotu, to słów diler, jestem w bloku
Wszystko co widzę stoi teraz solą w oku
Dobrze żyjemy póki weny mamy tyle co te hieny chcą mieć
A my to wiemy, że je przeżyjemy
Ciągle idziemy póki geny mamy Mamy a te hieny chcą żreć
A to jest przemysł, wiec się dziś najemy
Tylko tantiemy gdzie sa, na razie bieda piszczy
Jedyny barter to to, ze uśmiechnięte pyski
Zrobię kolejny song, olać pieniężne zyski
Dziwne to flow, robi show, no ale przede wszystkim
Tym trakiem wzbijam się ponad, niczym ten dymek z gibona
Z lotu podziwiam eksponat, powiesz, ze to łatwizna
Nie lubię patrzeć tu z bliska, jak dzisiaj żyją ludziska
Oddalam się i pryskam stąd, ciągle zwiększam dystans
Widzę z lotu ptaka świat
Bolą mnie tysiące wad
Mnie tu nie przeszkolą
Na ich sposób, na to nie ma szans
Whisky z cola i mój skład
Płonie lolo w mych ustach
Inni stoją i się boją
Że to tylko w snach
Halo wieża (halo wieża), zwiększam pułap (zwiększam pułap)
Nie dowierzasz (nie dowierzasz), jest wichura (jest wichura)
Się nie sprzeniewierzam, widzę dziury w murach
Wszystkie je przelecę kiedy przyjdzie moja tura
Moja natura, hula, ma klawiatura jest w chmurach
Kierunek góra, hura, aparatura jest Shura
Gram akurat to co da mi króla w tym zawodzie
Mam denaturat i was nim opluwam, niosę ogień
To czysty napalm z nieba, się nie wychylaj się nie waż
To czysty atak, mi przebacz, się nie opyli Ci sprzedaż
Jak zwątpili, daj rewanż, to moi mili torpeda
Gdzie taki drugi co tu robi zrzut tych linii na medal
Nie ma przebacz, ktoś ma tu ze mnie polew?
Omijam sobie drzewa, wystarczy nam Tupolew
Mam kontrole, stacja lotów tu lelek
To moja kolej polecimy do L.A
Widzę z lotu ptaka świat
Bolą mnie tysiące wad
Mnie tu nie przeszkolą
Na ich sposób, na to nie ma szans
Whisky z cola i mój skład
Płonie lolo w mych ustach
Inni stoją i się boją
Że to tylko w snach
Wszędzie gdzie idę, zostawiam za sobą popiół
Zmieniam ligę, pułap lotu, to słów diler, jestem w bloku
Wszystko co widzę stoi teraz solą w oku
Dobrze żyjemy póki weny mamy tyle co te hieny chcą mieć
A my to wiemy, że je przeżyjemy
Ciągle idziemy póki geny mamy Mamy a te hieny chcą żreć
A to jest przemysł, wiec się dziś najemy
Tylko tantiemy gdzie sa, na razie bieda piszczy
Jedyny barter to to, ze uśmiechnięte pyski
Zrobię kolejny song, olać pieniężne zyski
Dziwne to flow, robi show, no ale przede wszystkim
Tym trakiem wzbijam się ponad, niczym ten dymek z gibona
Z lotu podziwiam eksponat, powiesz, ze to łatwizna
Nie lubię patrzeć tu z bliska, jak dzisiaj żyją ludziska
Oddalam się i pryskam stąd, ciągle zwiększam dystans
Widzę z lotu ptaka świat
Bolą mnie tysiące wad
Mnie tu nie przeszkolą
Na ich sposób, na to nie ma szans
Whisky z cola i mój skład
Płonie lolo w mych ustach
Inni stoją i się boją
Że to tylko w snach
Halo wieża (halo wieża), zwiększam pułap (zwiększam pułap)
Nie dowierzasz (nie dowierzasz), jest wichura (jest wichura)
Się nie sprzeniewierzam, widzę dziury w murach
Wszystkie je przelecę kiedy przyjdzie moja tura
Moja natura, hula, ma klawiatura jest w chmurach
Kierunek góra, hura, aparatura jest Shura
Gram akurat to co da mi króla w tym zawodzie
Mam denaturat i was nim opluwam, niosę ogień
To czysty napalm z nieba, się nie wychylaj się nie waż
To czysty atak, mi przebacz, się nie opyli Ci sprzedaż
Jak zwątpili, daj rewanż, to moi mili torpeda
Gdzie taki drugi co tu robi zrzut tych linii na medal
Nie ma przebacz, ktoś ma tu ze mnie polew?
Omijam sobie drzewa, wystarczy nam Tupolew
Mam kontrole, stacja lotów tu lelek
To moja kolej polecimy do L.A
Widzę z lotu ptaka świat
Bolą mnie tysiące wad
Mnie tu nie przeszkolą
Na ich sposób, na to nie ma szans
Whisky z cola i mój skład
Płonie lolo w mych ustach
Inni stoją i się boją
Że to tylko w snach