Przedmieścia piekła by The Analogs Lyrics
Nikt nie wie, gdzie teraz jesteś
I jaki porwał cię wiatr
Zniknęłaś nagle bez słowa
Gdy słońce zaczęło grać
Łzy matki jeszcze nie wyschły
Gdy zaczynałaś karierę
Daleko, daleko od domu
Z jakimś bogatym frajerem
Linie białego proszku
Aż na przedmieściach piekła
Jesteś już taka tania
Że nikt cię kupić nie chce
To miał być dobry sezon
Twój najlepszy czas!
Wracaj do domu mała
Spróbuj jeszcze raz!
Nikt nie wie co teraz robisz
Ojciec przepija rozpacz
Kolejny kandydat na szczęście
A po nim prawdziwy książę
Przetarłaś już tyle szlaków
Że trudno je wszystkie policzyć
Daleko, daleko od domu
Senność przepędzasz speedem
Linie białego proszku
Aż na przedmieściach piekła
Jesteś już taka tania
Że nikt cię kupić nie chce
To miał być dobry sezon
Twój najlepszy czas!
Wracaj do domu mała
Spróbuj jeszcze raz!
Kiedy rzucisz monetę
W górze obraca się
Odbija się w niej słońce
Raz blask, raz jego cień
Lecz jeśli jej nie złapiesz
Wyśliźnie ci się z rąk
Spadnie tam do kanału
Na zawsze stracisz ją
Linie białego proszku
Aż na przedmieściach piekła
Jesteś już taka tania
Że nikt cię kupić nie chce
To miał być dobry sezon
Twój najlepszy czas!
Wracaj do domu mała
Spróbuj jeszcze raz!
I jaki porwał cię wiatr
Zniknęłaś nagle bez słowa
Gdy słońce zaczęło grać
Łzy matki jeszcze nie wyschły
Gdy zaczynałaś karierę
Daleko, daleko od domu
Z jakimś bogatym frajerem
Linie białego proszku
Aż na przedmieściach piekła
Jesteś już taka tania
Że nikt cię kupić nie chce
To miał być dobry sezon
Twój najlepszy czas!
Wracaj do domu mała
Spróbuj jeszcze raz!
Nikt nie wie co teraz robisz
Ojciec przepija rozpacz
Kolejny kandydat na szczęście
A po nim prawdziwy książę
Przetarłaś już tyle szlaków
Że trudno je wszystkie policzyć
Daleko, daleko od domu
Senność przepędzasz speedem
Linie białego proszku
Aż na przedmieściach piekła
Jesteś już taka tania
Że nikt cię kupić nie chce
To miał być dobry sezon
Twój najlepszy czas!
Wracaj do domu mała
Spróbuj jeszcze raz!
Kiedy rzucisz monetę
W górze obraca się
Odbija się w niej słońce
Raz blask, raz jego cień
Lecz jeśli jej nie złapiesz
Wyśliźnie ci się z rąk
Spadnie tam do kanału
Na zawsze stracisz ją
Linie białego proszku
Aż na przedmieściach piekła
Jesteś już taka tania
Że nikt cię kupić nie chce
To miał być dobry sezon
Twój najlepszy czas!
Wracaj do domu mała
Spróbuj jeszcze raz!