Z boku na bok by Ten Typ Mes Lyrics
[Zwrotka 1: Ten Typ Mes]
W powakacyjnym słońcu przyjdziesz na świat
Ilu młodych ojców piło jak ja?
Obiecywało, że nadejdzie czas zmian
Ja nie obiecuję przed testem, że zdam
Twoja mama się tak nie odpala na drink
Chociaż stabilności zazdrości mi
Pewne rzeczy nam wychodzą jednak na błysk
Gotowi na brawa i odporni na gwizd!
Lecz mam jakichś wrogów I się zdarza też hejt
Gówno w wentylatorze bywa insane
Ja wiem, co mi pomoże i tobie też
Litość dla tych stworzeń, czas i Nate (głośno Nate)
I kryzysy w niepamięć, też je przejdziesz
I w efekcie na kamień zamienisz tarczę
Którą dziś łatwo przebić, gdy męczy
Mała Dżesika, albo jumbo Sebix
[Refren]
Z boku na bok
Turlasz się, ratując sen, katując się
Z boku na bok
Powieka na powiece tkwi, strajkują dziś
[Zwrotka 2: Ten Typ Mes]
Pasje na front przesunęliśmy
Zanim wyszły dumne nacje na front
Sądziliśmy, że wystarczy czasu ledwie na pracę, libacje, a ton
Nadają sekty, które były nam zbędne
Nie doceniliśmy, jak to potrzebne
Przynależność i wizerunek na zewnątrz
Nie mieści się w szufladzie, algorytm zdoła cię wepchnąć
[Zwrotka 3: KęKę]
Każdy z mych ziomów, co ojcem stał się
Powie ci jedno - to jest kozackie
Kopnie cie zaszczyt, to przyznasz rację
Choć nie jest to łatwe na starcie
Słuchaj: czytam w necie, co los dziś dał
To jak wąchać teren, nim puszczę w świat
Głowa pełna rozterek, rys i szram
Sen płytki od siebie pewnie też im dam
Co zrobić, chociaż się staram
To nie przeskoczysz, żyję i umrę jak Siara
Freud, Biblia, Nietzsche, lata czytania
W bani nie wchodzą jak mama, serio!
Trzymasz mocno, by puścić
Tego nie da się kupić
Plus nie powiem mu, jak ma żyć
Każdy przecież ma inne sny
Też musi...
[Refren]
Z boku na bok
Turlasz się, ratując sen, katując się
Z boku na bok
Powieka na powiece tkwi, strajkują dziś
W powakacyjnym słońcu przyjdziesz na świat
Ilu młodych ojców piło jak ja?
Obiecywało, że nadejdzie czas zmian
Ja nie obiecuję przed testem, że zdam
Twoja mama się tak nie odpala na drink
Chociaż stabilności zazdrości mi
Pewne rzeczy nam wychodzą jednak na błysk
Gotowi na brawa i odporni na gwizd!
Lecz mam jakichś wrogów I się zdarza też hejt
Gówno w wentylatorze bywa insane
Ja wiem, co mi pomoże i tobie też
Litość dla tych stworzeń, czas i Nate (głośno Nate)
I kryzysy w niepamięć, też je przejdziesz
I w efekcie na kamień zamienisz tarczę
Którą dziś łatwo przebić, gdy męczy
Mała Dżesika, albo jumbo Sebix
[Refren]
Z boku na bok
Turlasz się, ratując sen, katując się
Z boku na bok
Powieka na powiece tkwi, strajkują dziś
[Zwrotka 2: Ten Typ Mes]
Pasje na front przesunęliśmy
Zanim wyszły dumne nacje na front
Sądziliśmy, że wystarczy czasu ledwie na pracę, libacje, a ton
Nadają sekty, które były nam zbędne
Nie doceniliśmy, jak to potrzebne
Przynależność i wizerunek na zewnątrz
Nie mieści się w szufladzie, algorytm zdoła cię wepchnąć
[Zwrotka 3: KęKę]
Każdy z mych ziomów, co ojcem stał się
Powie ci jedno - to jest kozackie
Kopnie cie zaszczyt, to przyznasz rację
Choć nie jest to łatwe na starcie
Słuchaj: czytam w necie, co los dziś dał
To jak wąchać teren, nim puszczę w świat
Głowa pełna rozterek, rys i szram
Sen płytki od siebie pewnie też im dam
Co zrobić, chociaż się staram
To nie przeskoczysz, żyję i umrę jak Siara
Freud, Biblia, Nietzsche, lata czytania
W bani nie wchodzą jak mama, serio!
Trzymasz mocno, by puścić
Tego nie da się kupić
Plus nie powiem mu, jak ma żyć
Każdy przecież ma inne sny
Też musi...
[Refren]
Z boku na bok
Turlasz się, ratując sen, katując się
Z boku na bok
Powieka na powiece tkwi, strajkują dziś