Portfimao by Te-Tris Lyrics
[Zwrotka 1]
Nie pytaj ile biorę, ile mi dają
Dorzuć drobne bo chcemy jechać do Portimao
Ciągle się złoszczę brak hajsu, pompuje ten balon
Dorzuć drobne bo chcemy jechać do Portimao
Budzi mnie telefon zaspany rzucam: co się stało?
Cześć kochanie szykuj się na lot do Portimao (aa!)
Szybka zmiana miejsc zamiast bloku palma
Dla niezorientowanych w mapie dodam, że to Portugalia
Ładna nowina dla kogoś z moim budżetem
A nie pogardzę przecież krajem w którym abstrakcją jest sweter
Nie to, że trzepie na rapie jakieś sumy zawrotne
Moje hajsy sa jak ja – cholernie drobne
Mniejsza z dorobkiem, powiedzmy od losu prezent
I tu zaczyna działać maksyma „jak dają to bierzesz”
W planach mając imprezę wykreślam część z opcją libacji
Dziś oszczędzam, za dwa dni będę pić Porto i tańczyć
Robić nic z przerwą na małą przerwę
Żrec sardyny z grilla popijać caldo verde
Tam odetchnę, odetnę się od spraw na parę dób
I jak moja się zagapi to obetnę parę dup
Grunt załatwić sprawy, wysłać zaległą paczkę
Plus wstępnie ogarnać cholerną przeprowadzkę
Mało tego mamy koncert jak prawie co tydzień
Organizator wydzwania jak Quasimodo po speedzie
Z przeprowadzką poszło gładko raczej z góry
(?) pomocna dłoń na dwie fury
A paczka leży do dziś adresat obgryza paznokcie
Powiem, że na poczcie był strajk, albo cokolwiek
„odpocznę” mruczę pod nosem pakując torbę
Ciuchy są, ty masz szczotkę, gdzie ja mam portfel?
Okej, dobrze że jest, krótki rekonesans po wnętrzu
Karta jest, hajs okej, dowód: wszystko na miejscu
Godzinę później na Okęciu stoję z moją wśród wielu
W kolejce która rozmiarami przypomina te z PRLu
Dzień dobry, Chrabin. Yyy, CH. Chrabin. N! CH! ..ja pierdolę…
[Zwrotka 2]
Kretyn przekręca nazwisko akceptuję to w bólu
Z nowa wersją mógłbym zostać terrorystą z Kabulu
A z tego tłumu muszę się na chwilę jakoś przebić
I załatwić jakieś euro, coś jak Michał Listkiewicz
Kurs na lotnisku, to weź lepiej nie pytaj
Jakaś paranoja coś jakby zawiesiła ich FIFA
Chwytam bagaż, waga rodzi we mnie fana Scarface'a
12 kilo prosto z Łodzi wszystko w t-shirtach
Dość tych przepraw tylko mińmy ostatnią bramką
A tu coś wyje jakbym włączył kurwa krążek z krunkiem
„proszę zdjąć pasek, ma pan tam jakieś żelastwo”
Czy ja wyglądam jakby w baggy'ach było mi ciasno?
Za bramką czując ulgę Tyskie z pianką robię
Żebym podczas lotu nie marzył o spadochronie
Zrelaksowany włączam tryb Portugalio nadchodzę
Tyle że przydałoby się zabrać jeszcze jakąś wodę
Coś na ząb żeby żołądek nie narzekał na pustki
Daje mojej portfel ona ma euro, ja mam złotówki
Szybkim krokiem do Baltony zaraz i z powrotem
Dobre synchro bo patrzę, że gate open
A że to znam język Albionu wracam do pionu
No to czas na wakacje ziomuś
Tyle, że zaraz z tego stanu się szybko ocknę
Bo jakiś kawał chuja w tej Baltonie pierdolnął mój portfel!
Na zawsze wolność ludziom i złodziejom
Zostawiłem mój portfel na Okęciu
Tekst - Rap Genius Polska
Nie pytaj ile biorę, ile mi dają
Dorzuć drobne bo chcemy jechać do Portimao
Ciągle się złoszczę brak hajsu, pompuje ten balon
Dorzuć drobne bo chcemy jechać do Portimao
Budzi mnie telefon zaspany rzucam: co się stało?
Cześć kochanie szykuj się na lot do Portimao (aa!)
Szybka zmiana miejsc zamiast bloku palma
Dla niezorientowanych w mapie dodam, że to Portugalia
Ładna nowina dla kogoś z moim budżetem
A nie pogardzę przecież krajem w którym abstrakcją jest sweter
Nie to, że trzepie na rapie jakieś sumy zawrotne
Moje hajsy sa jak ja – cholernie drobne
Mniejsza z dorobkiem, powiedzmy od losu prezent
I tu zaczyna działać maksyma „jak dają to bierzesz”
W planach mając imprezę wykreślam część z opcją libacji
Dziś oszczędzam, za dwa dni będę pić Porto i tańczyć
Robić nic z przerwą na małą przerwę
Żrec sardyny z grilla popijać caldo verde
Tam odetchnę, odetnę się od spraw na parę dób
I jak moja się zagapi to obetnę parę dup
Grunt załatwić sprawy, wysłać zaległą paczkę
Plus wstępnie ogarnać cholerną przeprowadzkę
Mało tego mamy koncert jak prawie co tydzień
Organizator wydzwania jak Quasimodo po speedzie
Z przeprowadzką poszło gładko raczej z góry
(?) pomocna dłoń na dwie fury
A paczka leży do dziś adresat obgryza paznokcie
Powiem, że na poczcie był strajk, albo cokolwiek
„odpocznę” mruczę pod nosem pakując torbę
Ciuchy są, ty masz szczotkę, gdzie ja mam portfel?
Okej, dobrze że jest, krótki rekonesans po wnętrzu
Karta jest, hajs okej, dowód: wszystko na miejscu
Godzinę później na Okęciu stoję z moją wśród wielu
W kolejce która rozmiarami przypomina te z PRLu
Dzień dobry, Chrabin. Yyy, CH. Chrabin. N! CH! ..ja pierdolę…
[Zwrotka 2]
Kretyn przekręca nazwisko akceptuję to w bólu
Z nowa wersją mógłbym zostać terrorystą z Kabulu
A z tego tłumu muszę się na chwilę jakoś przebić
I załatwić jakieś euro, coś jak Michał Listkiewicz
Kurs na lotnisku, to weź lepiej nie pytaj
Jakaś paranoja coś jakby zawiesiła ich FIFA
Chwytam bagaż, waga rodzi we mnie fana Scarface'a
12 kilo prosto z Łodzi wszystko w t-shirtach
Dość tych przepraw tylko mińmy ostatnią bramką
A tu coś wyje jakbym włączył kurwa krążek z krunkiem
„proszę zdjąć pasek, ma pan tam jakieś żelastwo”
Czy ja wyglądam jakby w baggy'ach było mi ciasno?
Za bramką czując ulgę Tyskie z pianką robię
Żebym podczas lotu nie marzył o spadochronie
Zrelaksowany włączam tryb Portugalio nadchodzę
Tyle że przydałoby się zabrać jeszcze jakąś wodę
Coś na ząb żeby żołądek nie narzekał na pustki
Daje mojej portfel ona ma euro, ja mam złotówki
Szybkim krokiem do Baltony zaraz i z powrotem
Dobre synchro bo patrzę, że gate open
A że to znam język Albionu wracam do pionu
No to czas na wakacje ziomuś
Tyle, że zaraz z tego stanu się szybko ocknę
Bo jakiś kawał chuja w tej Baltonie pierdolnął mój portfel!
Na zawsze wolność ludziom i złodziejom
Zostawiłem mój portfel na Okęciu
Tekst - Rap Genius Polska