Ul. Jądra ciemności by Tau Lyrics
[Refren]
"Ktoś kiedyś wierzył mu"
Wierzyłem Ci
"I komuś wierzył on"
Wierzyłeś mi
"Że przejdzie na tę stronę"
Że znajdę Cię
[Zwrotka 1]
Kolejny folder to są już czasy liceum
Jestem przekozakiem, palę trawę, szlugi, pije wódę w pięciu
Jestem przystojniakiem, każda laska wpada mi do łóżka
Nie mam z tym problemu, szybki seks i do jutra
Słucham psycho-gangsta rapu, kocham hardcore
Rzadko wracam trzeźwy na kwadrat przed dwunastą
Omijam kościół, do spowiedzi nie chodzę
Już od dawna się nie modlę, przecież ziomek jestem bogiem
Mam bekę z ciot na jednego liścia
W szkole jestem leserem, zdaję z fartem na przypał
Imponują mi złodzieje i bandyci
Biegam z wariatami po dzielnicy, jest sztywniutko, nie ma lipy
Przecieram oczy ze zdumienia, szluga spaliła się sama
I mnie wybudziła ze skupienia, parzy w palca
Gaszę kiepa i znowu o tym myślę
Tyle razy byłem bliski śmierci, że to cud, że żyję
[Refren]
"Ktoś kiedyś wierzył mu"
Wierzyłem Ci
"I komuś wierzył on"
Wierzyłeś mi
"Że przejdzie na tę stronę"
Że znajdę Cię
[Zwrotka 2]
Na wszystkich festiwalach zaliczałem zgona
Gdybym chciał je pozbierać, nie zmieściłbym w prosektoriach
Każdy koncert to melanż i tak w każdy weekend
Mieszałem browar, wódę, łychę – byłem ostrym zipem
Wille, działki i przypadkowe mieszkania
Kamienice, ławki, wszystko jedno, byle coś do chlania
Tyle razy obudziłem się u kogoś
Kogo wcześniej nie znałem, ale złączyła nas flacha
Niedziela to był dzień zwalczania moralniaka
I leczenia kaca, a nie jakieś kościoły, kazania
Uświadamiam sobie przyczyny upadku
I nie mogę w to uwierzyć, ile zmarnowałem czasu
To wszystko wpoił we mnie świat pełen hajsu
Seksu, agresji i kozackiego lansu
I otworzyłem się na to w rodzinie, dosyć
Ten folder się nie kończy, muszę go wyłączyć, sorry
[Refren]
"Ktoś kiedyś wierzył mu"
Wierzyłem Ci
"I komuś wierzył on"
Wierzyłeś mi
"Że przejdzie na tę stronę"
Że znajdę Cię
[Zwrotka 3]
Opisałem w jakim jestem teraz stanie
Potem poznałem prawdę zapisaną na kartce
Wszedłem głębiej w dzieciństwo i zrozumiałem przyczyny
Aby dojść do liceum, gdzie sięgnąłem meliny
Boję się co będzie dalej, ale przecież
Trzeba przejść przez cierpienie, aby cieszyć się zwycięstwem
Wkładam buty, słuchawki na uszy i zbiegam po schodach
Jeszcze nie wiem dokąd dojdę, ale to jedyna droga
Do wolności
[Outro]
Nic nie widzę już
Nic nie, nic nie czuję już
Nic nie, nic nie widzę już
Widzę ciemność, ciemność
Nic nie widzę już
Nic nie, nic nie słyszę już
Nic nie, nic nie czuję już
Widzę ciemność, ciemność
"Ktoś kiedyś wierzył mu"
Wierzyłem Ci
"I komuś wierzył on"
Wierzyłeś mi
"Że przejdzie na tę stronę"
Że znajdę Cię
[Zwrotka 1]
Kolejny folder to są już czasy liceum
Jestem przekozakiem, palę trawę, szlugi, pije wódę w pięciu
Jestem przystojniakiem, każda laska wpada mi do łóżka
Nie mam z tym problemu, szybki seks i do jutra
Słucham psycho-gangsta rapu, kocham hardcore
Rzadko wracam trzeźwy na kwadrat przed dwunastą
Omijam kościół, do spowiedzi nie chodzę
Już od dawna się nie modlę, przecież ziomek jestem bogiem
Mam bekę z ciot na jednego liścia
W szkole jestem leserem, zdaję z fartem na przypał
Imponują mi złodzieje i bandyci
Biegam z wariatami po dzielnicy, jest sztywniutko, nie ma lipy
Przecieram oczy ze zdumienia, szluga spaliła się sama
I mnie wybudziła ze skupienia, parzy w palca
Gaszę kiepa i znowu o tym myślę
Tyle razy byłem bliski śmierci, że to cud, że żyję
[Refren]
"Ktoś kiedyś wierzył mu"
Wierzyłem Ci
"I komuś wierzył on"
Wierzyłeś mi
"Że przejdzie na tę stronę"
Że znajdę Cię
[Zwrotka 2]
Na wszystkich festiwalach zaliczałem zgona
Gdybym chciał je pozbierać, nie zmieściłbym w prosektoriach
Każdy koncert to melanż i tak w każdy weekend
Mieszałem browar, wódę, łychę – byłem ostrym zipem
Wille, działki i przypadkowe mieszkania
Kamienice, ławki, wszystko jedno, byle coś do chlania
Tyle razy obudziłem się u kogoś
Kogo wcześniej nie znałem, ale złączyła nas flacha
Niedziela to był dzień zwalczania moralniaka
I leczenia kaca, a nie jakieś kościoły, kazania
Uświadamiam sobie przyczyny upadku
I nie mogę w to uwierzyć, ile zmarnowałem czasu
To wszystko wpoił we mnie świat pełen hajsu
Seksu, agresji i kozackiego lansu
I otworzyłem się na to w rodzinie, dosyć
Ten folder się nie kończy, muszę go wyłączyć, sorry
[Refren]
"Ktoś kiedyś wierzył mu"
Wierzyłem Ci
"I komuś wierzył on"
Wierzyłeś mi
"Że przejdzie na tę stronę"
Że znajdę Cię
[Zwrotka 3]
Opisałem w jakim jestem teraz stanie
Potem poznałem prawdę zapisaną na kartce
Wszedłem głębiej w dzieciństwo i zrozumiałem przyczyny
Aby dojść do liceum, gdzie sięgnąłem meliny
Boję się co będzie dalej, ale przecież
Trzeba przejść przez cierpienie, aby cieszyć się zwycięstwem
Wkładam buty, słuchawki na uszy i zbiegam po schodach
Jeszcze nie wiem dokąd dojdę, ale to jedyna droga
Do wolności
[Outro]
Nic nie widzę już
Nic nie, nic nie czuję już
Nic nie, nic nie widzę już
Widzę ciemność, ciemność
Nic nie widzę już
Nic nie, nic nie słyszę już
Nic nie, nic nie czuję już
Widzę ciemność, ciemność