Nigdy by TSKSOMD Lyrics
[Refren]
Nigdy nie chciałem być jak wy, nigdy nie chciałem być jak ty
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy nie będziecie jak my
Nigdy nie chciałem być jak wy, nigdy nie chciałem być jak ty
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy nie będziecie jak my
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy
Nigdy nie będziecie jak my
[Zwrotka 1]
Zawsze byłem lepszy, mało który ziomal wiedział o co chodzi i na silę pieprzył coś
Nie chcę do czynienia mieć z tym, bo życie to nie festyn, ale lepszy sort
Jak mój towar, nie wiesz jak zapunktować, to na huj ziomal
W ogóle się pchasz w ten biznes, uważaj bo wyłapiesz w pizdę
Nic nie jest łatwe, jak mówią inaczej, to klamić cię
Jak rzucają cię na pierwszy ogień, to znaczy że znają grę, a ty nie znasz jej
A oni znają cię i nie wiadomo jak ta ruletka sie skończy
Najbardziej wkurwia, jak taka kukiełka sie mądrzy
A wpierdala wargi do krwi, okulary mają milion dioptri
Wiem że ciężko jest być ciągle mądrym, ale dziwko nie ma opcji zwolnij
Jest tylko koniec
Ale jeszcze w huj czasu, w huj grassu, na wszystko przyjdzie kolej
[Refren]
[Zwrotka 2]
Urodziłem się uzależniony od pieniędzy, hajs sie mnie nie trzyma
Ale zawsze mam na to co chcę, zawsze jak coś chcę to nikt mnie nie zatrzyma
Po co odmawiać sobie przyjemności, żeby potem mieć zaległości
I żałować, życie to nie eurobiznes, nie rzucasz kostką by istnieć
Po co rozumiec świat, skoro można żyć, nie wiem jak nie zwariować
Nie idę do boga się modlić, wolę mieć towar porządny
I się spalić, a ty ze wstydu czerwony jak burak, a nie jak ziomal porządny
Z podniesionym czołem, co by się nie działo warto być sobą, nie mącić
Swój krąg dobrze mieć, nie zmieniać ziomali jak rękawiczki
A pozerzy będą gadać, znowu coś chwali się głupia szmata
Nawet ci co dopiero przyszli, myślą żaden inny nie myśli
Każdy ma problem, każdy jest inny
[Refren]
Nigdy nie chciałem być jak wy, nigdy nie chciałem być jak ty
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy nie będziecie jak my
Nigdy nie chciałem być jak wy, nigdy nie chciałem być jak ty
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy nie będziecie jak my
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy
Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy
Nigdy nie będziecie jak my
[Zwrotka 1]
Zawsze byłem lepszy, mało który ziomal wiedział o co chodzi i na silę pieprzył coś
Nie chcę do czynienia mieć z tym, bo życie to nie festyn, ale lepszy sort
Jak mój towar, nie wiesz jak zapunktować, to na huj ziomal
W ogóle się pchasz w ten biznes, uważaj bo wyłapiesz w pizdę
Nic nie jest łatwe, jak mówią inaczej, to klamić cię
Jak rzucają cię na pierwszy ogień, to znaczy że znają grę, a ty nie znasz jej
A oni znają cię i nie wiadomo jak ta ruletka sie skończy
Najbardziej wkurwia, jak taka kukiełka sie mądrzy
A wpierdala wargi do krwi, okulary mają milion dioptri
Wiem że ciężko jest być ciągle mądrym, ale dziwko nie ma opcji zwolnij
Jest tylko koniec
Ale jeszcze w huj czasu, w huj grassu, na wszystko przyjdzie kolej
[Refren]
[Zwrotka 2]
Urodziłem się uzależniony od pieniędzy, hajs sie mnie nie trzyma
Ale zawsze mam na to co chcę, zawsze jak coś chcę to nikt mnie nie zatrzyma
Po co odmawiać sobie przyjemności, żeby potem mieć zaległości
I żałować, życie to nie eurobiznes, nie rzucasz kostką by istnieć
Po co rozumiec świat, skoro można żyć, nie wiem jak nie zwariować
Nie idę do boga się modlić, wolę mieć towar porządny
I się spalić, a ty ze wstydu czerwony jak burak, a nie jak ziomal porządny
Z podniesionym czołem, co by się nie działo warto być sobą, nie mącić
Swój krąg dobrze mieć, nie zmieniać ziomali jak rękawiczki
A pozerzy będą gadać, znowu coś chwali się głupia szmata
Nawet ci co dopiero przyszli, myślą żaden inny nie myśli
Każdy ma problem, każdy jest inny
[Refren]