ZALANE SERCE TOWAREM by TOCHECK Lyrics
[Zwrotka 1 - TOCHECK]
Mam zalane serce towarem, otwieram oczy, nie widzę tych barier
Nie widzę kur*w, które chcą (?) dla mnie, pozdrawiam środkowym palcem
Pozdrawiam, trzymam w niej palce
Ona mi przygryza wargę, razem mamy wspólną jazdę
Jak trzeba, to razem toniemy w tym bagnie
Lepiej, żebyś nie wiedziała co noszę w kieszeni
Mam parę s*k, które zrobią wszystko za ten kamyk, więc mogę na nią pluć, bo mój ziomo to alchemik
Od dawna w uje*anych najach po księżycu śmigam, nie po ziemi
Młody alchemik, gotuję wywar, który świat zmieni
Siebie od dawna nie mogłem zmienić, wyje*any pośród satelit
[Bridge - Koneser]
Gdzie jest opozycja, nie widzę nikogo, w razie czego będzie grana z miejsca kontra
Wybuchamy nocą tak jak pierwsza bomba, łapię mnie za...
[Zwrotka 2 - Koneser]
Gdzie jest opozycja, nie widzę nikogo, w razie czego będzie grana z miejsca kontra
Wybuchamy nocą tak jak pierwsza bomba, łapię mnie za faję, chciała mięsa dostać
Jaki traper, raper, kur*a, nie znam gościa
Jedni zawisną na słupach, reszta w kątach
Bardziej (?) sobą, niż na Jamesa Bonda
Myślisz, że ma zawał, buch zaje*ał z bonga
Pale topy ciągle, to nie drzewka Bonsai, mnie interesuje tylko lepsza opcja
Chwila, w głowach ciągle tylko większa porcja, kiedy pusta kieszeń i tak je*ać koszta
Zawsze wyczaruję tu na temat klocka, nie pamiętam na co cała pensja poszła
Na początku dragów, śmierci na dworcach, dobrze wiemy, łatwo się tam dostać
Mam zalane serce towarem, otwieram oczy, nie widzę tych barier
Nie widzę kur*w, które chcą (?) dla mnie, pozdrawiam środkowym palcem
Pozdrawiam, trzymam w niej palce
Ona mi przygryza wargę, razem mamy wspólną jazdę
Jak trzeba, to razem toniemy w tym bagnie
Lepiej, żebyś nie wiedziała co noszę w kieszeni
Mam parę s*k, które zrobią wszystko za ten kamyk, więc mogę na nią pluć, bo mój ziomo to alchemik
Od dawna w uje*anych najach po księżycu śmigam, nie po ziemi
Młody alchemik, gotuję wywar, który świat zmieni
Siebie od dawna nie mogłem zmienić, wyje*any pośród satelit
[Bridge - Koneser]
Gdzie jest opozycja, nie widzę nikogo, w razie czego będzie grana z miejsca kontra
Wybuchamy nocą tak jak pierwsza bomba, łapię mnie za...
[Zwrotka 2 - Koneser]
Gdzie jest opozycja, nie widzę nikogo, w razie czego będzie grana z miejsca kontra
Wybuchamy nocą tak jak pierwsza bomba, łapię mnie za faję, chciała mięsa dostać
Jaki traper, raper, kur*a, nie znam gościa
Jedni zawisną na słupach, reszta w kątach
Bardziej (?) sobą, niż na Jamesa Bonda
Myślisz, że ma zawał, buch zaje*ał z bonga
Pale topy ciągle, to nie drzewka Bonsai, mnie interesuje tylko lepsza opcja
Chwila, w głowach ciągle tylko większa porcja, kiedy pusta kieszeń i tak je*ać koszta
Zawsze wyczaruję tu na temat klocka, nie pamiętam na co cała pensja poszła
Na początku dragów, śmierci na dworcach, dobrze wiemy, łatwo się tam dostać