Co Mnie Nie Zabije by Szuwar Lyrics
[Zwrotka 1: Szuwar]
Mam pod skórą ten polski rytuał
Gdy do obu rąk biorę butle i hulam
Chodź życzą mi, nie wiem, czy dożyję stu lat
Póki co gdy się najebie jedzie taxi, nie ambulans
Piję za błędy jak pan Ryszard R
Gdy jest jakoś niezbyt look na lepszy sen
I dobrze wiem, co oznacza przeciąg
Gdy odchodzi ona, szkoła i praca w jeden miesiąc
Gdzie są lepsi? Wiem, co nie mieli błędów tych bo
Nie myli się ten, co nie robi w życiu nic
Nie jest dobrze gdy, chcesz jedną z tych
Co naćpana szuka drzwi, żeby się na backstage wbić
Nie ma tamtych chwil, są chwile w aparatach
Jak chcesz to hajs licz, ja do tamtych chwil wracam
Z odwagą. Choć wciąż mijają lata
Wciąż umiem dziękować, wkurwiać, przepraszać
[Zwrotka 2: Zamar]
Pozdrowienia dla wszystkich dźwigających bagaż
Nie tych co się kreują, tylko w prawdzie jest władza
Nie mam więcej niż ci, którym może się zdawać
Że mają mniej niż ja, dlatego tworzymy standard
Teraz z każdą chwilą daję ci szczerość słowem
Wskrzeszę ludzi czynem, zabiją niemoc
Dobrze wiem, że na świecie istnieją
Sytuacje co zabiją, dając siłę nie przyjacielom
Klęknę dziś, chodź to nie fair wobec Boga
Coraz mniej jest tych dni, że jestem w jego progach
Coraz częściej sprawdza się szatan na slogan
Serce wkładam w czyny, w wiarę uzbrajam słowa
Nie jestem całkiem dobry, ani zły
Być może jestem środkiem ciężkości dla tych
Co myślą, że mogą rządzić, niby złych
I dla tych, co naprawdę są z szatanem na "Ty"
[Refren: Zamar]
Znam śmiech przez łzy, a łzy szczęścia poznałem jak nikt
Bo co mnie nie zabiło, wzmacnia do dziś
Wiem, nie ma ludzi całkiem dobrych, ani złych
Znam śmiech przez łzy, a łzy szczęścia poznałem jak nikt
Bo co mnie nie zabiło, wzmacnia do dziś
Wiem, nie ma ludzi całkiem dobrych, ani złych
[Zwrotka 3: Zamar]
Nigdy nie wyrokuj, nie znasz dnia ani godziny
Gdy z bloku na boku wyjdziesz bez przyczyny
A pokój stanie się pusty jak te tępe miny
Co mają luz, gdy wokół nie widzą własnej winy
W szoku członkowie rodziny i twojej parafii
Ziomkowie, panny i tych, których mogłeś wtedy trafić
Każdy ponoć się martwi, ale to nie istotne
Bo pomoc, to martwi, ale to nie istotne
Brak realii w życie zwalnia, to nie free style
I nie ogarnia tego nawet prosto realista
Non stop piszę list dla ogarniętych bardziej
Misja, dla tych, którym jeszcze zależy na prawdzie
Miejsce : Polska, czas : mentalna beztroska
Bohater : nie ważne kim jest, ważne, że głos ma
Posmak krwi gdy dostał jest najmniejszym skarbem
Moc ma, jak noc dla tych, co żyją fartem
Martwe obrazy wspomnień rodzą mętlik w głowie
Rdza złamanych minut każe oddać dług
Ale nie dowie się nikt, jeżeli mu nie powiem
Że życie na krawędzi, czytam prosto z nut
Mam pod skórą ten polski rytuał
Gdy do obu rąk biorę butle i hulam
Chodź życzą mi, nie wiem, czy dożyję stu lat
Póki co gdy się najebie jedzie taxi, nie ambulans
Piję za błędy jak pan Ryszard R
Gdy jest jakoś niezbyt look na lepszy sen
I dobrze wiem, co oznacza przeciąg
Gdy odchodzi ona, szkoła i praca w jeden miesiąc
Gdzie są lepsi? Wiem, co nie mieli błędów tych bo
Nie myli się ten, co nie robi w życiu nic
Nie jest dobrze gdy, chcesz jedną z tych
Co naćpana szuka drzwi, żeby się na backstage wbić
Nie ma tamtych chwil, są chwile w aparatach
Jak chcesz to hajs licz, ja do tamtych chwil wracam
Z odwagą. Choć wciąż mijają lata
Wciąż umiem dziękować, wkurwiać, przepraszać
[Zwrotka 2: Zamar]
Pozdrowienia dla wszystkich dźwigających bagaż
Nie tych co się kreują, tylko w prawdzie jest władza
Nie mam więcej niż ci, którym może się zdawać
Że mają mniej niż ja, dlatego tworzymy standard
Teraz z każdą chwilą daję ci szczerość słowem
Wskrzeszę ludzi czynem, zabiją niemoc
Dobrze wiem, że na świecie istnieją
Sytuacje co zabiją, dając siłę nie przyjacielom
Klęknę dziś, chodź to nie fair wobec Boga
Coraz mniej jest tych dni, że jestem w jego progach
Coraz częściej sprawdza się szatan na slogan
Serce wkładam w czyny, w wiarę uzbrajam słowa
Nie jestem całkiem dobry, ani zły
Być może jestem środkiem ciężkości dla tych
Co myślą, że mogą rządzić, niby złych
I dla tych, co naprawdę są z szatanem na "Ty"
[Refren: Zamar]
Znam śmiech przez łzy, a łzy szczęścia poznałem jak nikt
Bo co mnie nie zabiło, wzmacnia do dziś
Wiem, nie ma ludzi całkiem dobrych, ani złych
Znam śmiech przez łzy, a łzy szczęścia poznałem jak nikt
Bo co mnie nie zabiło, wzmacnia do dziś
Wiem, nie ma ludzi całkiem dobrych, ani złych
[Zwrotka 3: Zamar]
Nigdy nie wyrokuj, nie znasz dnia ani godziny
Gdy z bloku na boku wyjdziesz bez przyczyny
A pokój stanie się pusty jak te tępe miny
Co mają luz, gdy wokół nie widzą własnej winy
W szoku członkowie rodziny i twojej parafii
Ziomkowie, panny i tych, których mogłeś wtedy trafić
Każdy ponoć się martwi, ale to nie istotne
Bo pomoc, to martwi, ale to nie istotne
Brak realii w życie zwalnia, to nie free style
I nie ogarnia tego nawet prosto realista
Non stop piszę list dla ogarniętych bardziej
Misja, dla tych, którym jeszcze zależy na prawdzie
Miejsce : Polska, czas : mentalna beztroska
Bohater : nie ważne kim jest, ważne, że głos ma
Posmak krwi gdy dostał jest najmniejszym skarbem
Moc ma, jak noc dla tych, co żyją fartem
Martwe obrazy wspomnień rodzą mętlik w głowie
Rdza złamanych minut każe oddać dług
Ale nie dowie się nikt, jeżeli mu nie powiem
Że życie na krawędzi, czytam prosto z nut