Tubylec by Stygmat Lyrics
[Zwrotka 1: Młody Goh]
I znów zaglądam głęboko w swoją duszę
Marzeniami lepszego bytu bezpardonowo krztuszę
Odnaleźć siebie w tym syfie ponownie muszę
By dojść do ziemi obiecanej i ominąć suszę
Co dzień diabła kuszę mą przyziemną uciechą
Mistrzu, powiedz skąd wzięło się to piekło?
Gdy na AZ pękło, jednego z moich braci ogarnęła niemoc
I wszechobecna przemoc
Pieniądze na dragi, dragi na pieniądze
Brak motywacji podkręca nam bodźce, ta!
Biały duch wkradł się w te szeregi i rozpętał klątwę
W miejscu, gdzie rozum to największy majątek
Gdzie odurzanie siebie, przetrwać jest niczym obrządek
Błędne koło, dokończ lepiej wątek
Zbieraj swój majątek, 130 kilometrów stąd albo na Majorkę, ta!
[Refren]
AZ Getto, PBZ Getto
Miejsce, gdzie rodzi się zło, ta!
AZ Getto, PBZ Getto
Chcesz żyć spokojnie, więc nie wnikaj w to
[Zwrotka 2: Młody Goh]
Tu, gdzie małolaty mają sprane mózgi
Tu, gdzie zamiast prezentów na powitanie rózgi
Diabeł nawet zabrał nam kobiety
Człowiek z AZ jest przeklęty od narodzin, jest przeklęty!
To strefa Hadesu na Ziemi
Do której nawet Bóg dostęp ma zamknięty
Próbowałem uciec stąd nie raz, uwierz mi, bez skutku
Nie oszukasz więzi krwi oraz wewnętrznego smutku
AZ Voodoo to polane lub nabite szkiełko i sen do krainy baśni śni
Póki alkohol i specyfik jest we krwi!
Dzień od nocy nie różni się niczym
Homo sapiens stąd wiedzą, z jakich przyczyn, ta!
Wiedzą z jakich przyczyn
[Zwrotka 3: Kozim]
Przez lata ten sam standard, ta sama ludzi garstka
Zasiada tu na ławkach, by zabijać czas
Choć ławek prawie brak, bo na getcie trwa walka
Tubylców armia kontra cały świat
Codzienne zmagania z losem, dni nie są proste
Ktoś goni torbę, ktoś po niej z grubym lotem
Odcięty od pętli psychoaktywny mętlik
Getto tym tętni, bo każdy chce gdzieś uciec
Łatwo ulec pokusie, po której znikną problemy
Kręcą się interesy te z ręki do ręki
Jak w kole błędnym, bo obłęd zawładnął każdym!
Ciągły konflikt przeplatany z klimatem melanży
Co robić, gdy w oczach świata my to zgraja plebsu?
Mieszanka stereotypowych facjat marginesu!
[Refren]
[Zwrotka 4: Kozim]
Brak perspektyw, chęci wśród synów beznadziei
Wchłonięci przez przemysł w hipnotyczny wir
Wszechobecny, kręcący się wokół monety
Im więcej masz ich w kolekcji tym jesteś lepszy
Ambitne plany przepadły razem z ambicjami
Zaczęły się podziały, odkąd hajsy przewracały w bani
Tubylcy poznikali, bo każdy z nich szuka manny
Rdzenni mieszkańcy getta nie ci sami, co przed laty
Niegdyś ekipa jedna, jednak teraz dzieli przepaść
Kryteria spełnienia zmienia czas, jak mniemam
Ta sama życia pętla, jednak schemat już nie ten sam
Chęć posiadania większa zwiększa pragnienia!
By się spełniać trzeba ciągle nowy cel obierać
Nie tkwić w tych samych miejscach, zalewając dzień od wejścia!
[Refren]
I znów zaglądam głęboko w swoją duszę
Marzeniami lepszego bytu bezpardonowo krztuszę
Odnaleźć siebie w tym syfie ponownie muszę
By dojść do ziemi obiecanej i ominąć suszę
Co dzień diabła kuszę mą przyziemną uciechą
Mistrzu, powiedz skąd wzięło się to piekło?
Gdy na AZ pękło, jednego z moich braci ogarnęła niemoc
I wszechobecna przemoc
Pieniądze na dragi, dragi na pieniądze
Brak motywacji podkręca nam bodźce, ta!
Biały duch wkradł się w te szeregi i rozpętał klątwę
W miejscu, gdzie rozum to największy majątek
Gdzie odurzanie siebie, przetrwać jest niczym obrządek
Błędne koło, dokończ lepiej wątek
Zbieraj swój majątek, 130 kilometrów stąd albo na Majorkę, ta!
[Refren]
AZ Getto, PBZ Getto
Miejsce, gdzie rodzi się zło, ta!
AZ Getto, PBZ Getto
Chcesz żyć spokojnie, więc nie wnikaj w to
[Zwrotka 2: Młody Goh]
Tu, gdzie małolaty mają sprane mózgi
Tu, gdzie zamiast prezentów na powitanie rózgi
Diabeł nawet zabrał nam kobiety
Człowiek z AZ jest przeklęty od narodzin, jest przeklęty!
To strefa Hadesu na Ziemi
Do której nawet Bóg dostęp ma zamknięty
Próbowałem uciec stąd nie raz, uwierz mi, bez skutku
Nie oszukasz więzi krwi oraz wewnętrznego smutku
AZ Voodoo to polane lub nabite szkiełko i sen do krainy baśni śni
Póki alkohol i specyfik jest we krwi!
Dzień od nocy nie różni się niczym
Homo sapiens stąd wiedzą, z jakich przyczyn, ta!
Wiedzą z jakich przyczyn
[Zwrotka 3: Kozim]
Przez lata ten sam standard, ta sama ludzi garstka
Zasiada tu na ławkach, by zabijać czas
Choć ławek prawie brak, bo na getcie trwa walka
Tubylców armia kontra cały świat
Codzienne zmagania z losem, dni nie są proste
Ktoś goni torbę, ktoś po niej z grubym lotem
Odcięty od pętli psychoaktywny mętlik
Getto tym tętni, bo każdy chce gdzieś uciec
Łatwo ulec pokusie, po której znikną problemy
Kręcą się interesy te z ręki do ręki
Jak w kole błędnym, bo obłęd zawładnął każdym!
Ciągły konflikt przeplatany z klimatem melanży
Co robić, gdy w oczach świata my to zgraja plebsu?
Mieszanka stereotypowych facjat marginesu!
[Refren]
[Zwrotka 4: Kozim]
Brak perspektyw, chęci wśród synów beznadziei
Wchłonięci przez przemysł w hipnotyczny wir
Wszechobecny, kręcący się wokół monety
Im więcej masz ich w kolekcji tym jesteś lepszy
Ambitne plany przepadły razem z ambicjami
Zaczęły się podziały, odkąd hajsy przewracały w bani
Tubylcy poznikali, bo każdy z nich szuka manny
Rdzenni mieszkańcy getta nie ci sami, co przed laty
Niegdyś ekipa jedna, jednak teraz dzieli przepaść
Kryteria spełnienia zmienia czas, jak mniemam
Ta sama życia pętla, jednak schemat już nie ten sam
Chęć posiadania większa zwiększa pragnienia!
By się spełniać trzeba ciągle nowy cel obierać
Nie tkwić w tych samych miejscach, zalewając dzień od wejścia!
[Refren]