Crystal dreams ft. Karolina Bogusz by Steciu/VAN/Veritas Lyrics
STECIU
Gdyby nie marzenia, czy poznałbyś szczęście powiedz
Jak wyobraziłbyś sobie to o co walczysz co dzień
W drodze na szczyt, zapewne zrzucisz nie jeden kamień
Podniosę go, jako przeszkodę i pójdę dalej
Sny, sny – to oznaka człowieczeństwa
Jak każdy marzę, żeby podążać za głosem serca
I nie zabronisz mi, nie ma takich sił nawet
Na szalę zwycięstwo kładę, nie przewidując tu późniejszych zdarzeń
Mówię co myślę, szczerze mam wyższe cele
Nie chcę wyjść przed, ale gdzie indziej niż szereg
I mam wiele, naprawdę, więcej chcę tu mieć
Chce na scenę wejść, ręce wasze wzniesione tu widzieć hen
Wysoko jak gwiazdy, co błyszczą się na niebie gdzieś
Gdyby nie wiara tu w siebie, to dawno bym to rzucił wiem
Stres dopada mnie, zanim na scenę wejdę
Ale jak jestem na niej to dźwięk zamienia się w szczęścia fale
Naprawdę nie istnieje wariant, żebym rzucił rap
Musiałbym być serio wariat, żeby zadać sobie tyle strat
Anomalia to w moim życiu strach jedynie
Nogi za pas, ja tego tu nigdy nie nawinę – wam
Prędzej sam umrę i sam trumnę ze spiżu zbiję
Niż, że stchórzyłem powiem i przekroczyłem nie tę linie
Za burtę, trudne te wyrzuciłem chwile
Będę trwał dumnie, że z nurtem do celu przybyłem, ta!
HOOK
Jeżeli wszystko co chcę mieć
Jest do wzięcia, zaciskam pięść
Nie słucham niczyich rad
To moja chwila żeby zdobyć świat
Jeżlei wszystko co chcę mieć
Jest do wzięcia, zaciskam pięść
Wstaję (wstaję) - idę przed siebie
Bo mam jasno postawione cele
VAN
Minęły lata, zmieniły się moje cele
Byłem szczylem bez ambicji, teraz chcę zdobyć everest
Nigdy nie miałem wiele, czesto mieszałem w planach
I kląłem jak Meller, gdy znikała wygrana
Szczęśliwi czasu nie liczą? To nie jest domeną wcale
Ja zawsze zerkam na sikor, bo to jest mój czas na chwałę
Oddaje się w pełni bitom, to droga jest do wygranej
I wtedy czasu nie licząc na scenie masz przejebane
Robię ogień i mogę być bogiem non stop na scenie
Gdy stawiam noge na podest, wers wyżej pozdro VNM
I teraz moje pragnienie sprawia że droga na skróty
To nie jest droga god damn it, bo skille muszą tu utyć
Wkładam buty, gonię sny, podeszwa mi dymi
Bo kiedy wypluwam słowa to słysze "there's no limit"
Scena się dymi, cały lokal w płomieniach
Nie było w moich snach wizji takiej żeby płonął dach
Kolejny rok under, wcale nie dla fun'u
Mając na koncie więcej zwrotek niż fanów
Miliony marzeń kontra corpo robo i neseser
Utrata wiary w marzenia to przegrana z kretesem
Od zawsze wiedziałem, ze nie ma nic bez wyrzeczeń
Muszę wiele poświęcić żeby kiedyś wziąć za to becel
Nie wielu mi uwierzy, ja wierzę że dam tu radę bo
Marzenia kluczem, wytrwałość drogowskazem a!
HOOK
VERITAS
Spectrum flow, promienie słoneczne leca w zawieruchę
Gram an falach, zupełnie jakbym był szarpidrutem
Chcieli mnie karmić trupem, a to ja zostawiam po sobie ciała
Biorąc kurs na martwy punkt roztrwaniam to, co jest dla was
Crystal dreams, ten kryształ z syfu powstał przecie
O tym co bedzie potem nawet grochowska nie wie
Nie powiedzą tego gwiazdy co sa na niebie
Wrota piekieł, czekam kurwa az mnie ktoś tam wjebie
Nie mam snów, to trochę przesadzone
A jak mam, to bliżej nieokreślone
Ja mam cele mordo, ze soba zestawione
Niektóre takie co są przeszkodą, firewallem
Rodzice mówili o sprawach, których nie pogodzę
Życie, dziewczyny, albo będzie nie po drodze
Będzie nie po drodze, owszem, opcja strasznie słaba
Jak bedzie nie po drodze, no to zacznę latać
Brat myślał, że jego życie bedzie związane z koszem
Że zostanie prosem i, że kurwa ma to w sobie
Od dekady nie tykał piły, straszne ziomie
Grał ładnie, a jest szefem firmy transportowej
Na mój rap patrzy tak samo, bo czuje, że zjebie
Ja chce mu coś udowodnić, to motywuje w cholerę
Zamiast pożytku jest jedynie wiatr we włosach
Jestem jak Cola, tylko czekam na mentosa
HOOK
Gdyby nie marzenia, czy poznałbyś szczęście powiedz
Jak wyobraziłbyś sobie to o co walczysz co dzień
W drodze na szczyt, zapewne zrzucisz nie jeden kamień
Podniosę go, jako przeszkodę i pójdę dalej
Sny, sny – to oznaka człowieczeństwa
Jak każdy marzę, żeby podążać za głosem serca
I nie zabronisz mi, nie ma takich sił nawet
Na szalę zwycięstwo kładę, nie przewidując tu późniejszych zdarzeń
Mówię co myślę, szczerze mam wyższe cele
Nie chcę wyjść przed, ale gdzie indziej niż szereg
I mam wiele, naprawdę, więcej chcę tu mieć
Chce na scenę wejść, ręce wasze wzniesione tu widzieć hen
Wysoko jak gwiazdy, co błyszczą się na niebie gdzieś
Gdyby nie wiara tu w siebie, to dawno bym to rzucił wiem
Stres dopada mnie, zanim na scenę wejdę
Ale jak jestem na niej to dźwięk zamienia się w szczęścia fale
Naprawdę nie istnieje wariant, żebym rzucił rap
Musiałbym być serio wariat, żeby zadać sobie tyle strat
Anomalia to w moim życiu strach jedynie
Nogi za pas, ja tego tu nigdy nie nawinę – wam
Prędzej sam umrę i sam trumnę ze spiżu zbiję
Niż, że stchórzyłem powiem i przekroczyłem nie tę linie
Za burtę, trudne te wyrzuciłem chwile
Będę trwał dumnie, że z nurtem do celu przybyłem, ta!
HOOK
Jeżeli wszystko co chcę mieć
Jest do wzięcia, zaciskam pięść
Nie słucham niczyich rad
To moja chwila żeby zdobyć świat
Jeżlei wszystko co chcę mieć
Jest do wzięcia, zaciskam pięść
Wstaję (wstaję) - idę przed siebie
Bo mam jasno postawione cele
VAN
Minęły lata, zmieniły się moje cele
Byłem szczylem bez ambicji, teraz chcę zdobyć everest
Nigdy nie miałem wiele, czesto mieszałem w planach
I kląłem jak Meller, gdy znikała wygrana
Szczęśliwi czasu nie liczą? To nie jest domeną wcale
Ja zawsze zerkam na sikor, bo to jest mój czas na chwałę
Oddaje się w pełni bitom, to droga jest do wygranej
I wtedy czasu nie licząc na scenie masz przejebane
Robię ogień i mogę być bogiem non stop na scenie
Gdy stawiam noge na podest, wers wyżej pozdro VNM
I teraz moje pragnienie sprawia że droga na skróty
To nie jest droga god damn it, bo skille muszą tu utyć
Wkładam buty, gonię sny, podeszwa mi dymi
Bo kiedy wypluwam słowa to słysze "there's no limit"
Scena się dymi, cały lokal w płomieniach
Nie było w moich snach wizji takiej żeby płonął dach
Kolejny rok under, wcale nie dla fun'u
Mając na koncie więcej zwrotek niż fanów
Miliony marzeń kontra corpo robo i neseser
Utrata wiary w marzenia to przegrana z kretesem
Od zawsze wiedziałem, ze nie ma nic bez wyrzeczeń
Muszę wiele poświęcić żeby kiedyś wziąć za to becel
Nie wielu mi uwierzy, ja wierzę że dam tu radę bo
Marzenia kluczem, wytrwałość drogowskazem a!
HOOK
VERITAS
Spectrum flow, promienie słoneczne leca w zawieruchę
Gram an falach, zupełnie jakbym był szarpidrutem
Chcieli mnie karmić trupem, a to ja zostawiam po sobie ciała
Biorąc kurs na martwy punkt roztrwaniam to, co jest dla was
Crystal dreams, ten kryształ z syfu powstał przecie
O tym co bedzie potem nawet grochowska nie wie
Nie powiedzą tego gwiazdy co sa na niebie
Wrota piekieł, czekam kurwa az mnie ktoś tam wjebie
Nie mam snów, to trochę przesadzone
A jak mam, to bliżej nieokreślone
Ja mam cele mordo, ze soba zestawione
Niektóre takie co są przeszkodą, firewallem
Rodzice mówili o sprawach, których nie pogodzę
Życie, dziewczyny, albo będzie nie po drodze
Będzie nie po drodze, owszem, opcja strasznie słaba
Jak bedzie nie po drodze, no to zacznę latać
Brat myślał, że jego życie bedzie związane z koszem
Że zostanie prosem i, że kurwa ma to w sobie
Od dekady nie tykał piły, straszne ziomie
Grał ładnie, a jest szefem firmy transportowej
Na mój rap patrzy tak samo, bo czuje, że zjebie
Ja chce mu coś udowodnić, to motywuje w cholerę
Zamiast pożytku jest jedynie wiatr we włosach
Jestem jak Cola, tylko czekam na mentosa
HOOK