Staszica Story by Slums Attack Lyrics
[Zwrotka 1: Peja]
Lepiej usiądź i posłuchaj nas
Jeśli kiedyś znalazłeś się na slumsach
Pamiętaj, że ucieczka jest jedyną szansą
By ujść stamtąd cały i nie skrojony
Masz pełne prawo do bycia przerażonym
Że widok ten na napawa cię strachem
To wcale mnie nie dziwi, ludzie jak zwierzęta, chaty ruiny
Dilerzy narkotyczni nocni kowboje
Zbite zgredy śpiewają swe przeboje
Frustraci, penerzy, posuwacie amatorzy
Nic cię nie ominie w tej pieprzonej krainie
Za rogiem siedzi nosiciel HIV'a stary
Na parkingu wyczekują samochodowe mineciary
Stateczni mieszczanie to tylko tłok
Pożywka dla innych jak, że innych yo
Wóda, dragi, dupiaste małolaty
To jedyny biznes na tym padole
Zamiast brudnych dziwek urżnąć się wolę
Szybko się ściemnia więc nie siedzimy w domu
Stoimy po bramach, tankujemy po kryjomu
Potrzebny jest pistolet albo kij do baseball'a
Trzeba się bronić gdy chcą na jabola
[Refren: Peja & Iceman]
Na tej ulicy nędzy
Nigdy nie ma zabawy i pieniędzy
Rozjebane okna, ulica pełna śmieci
Takie jest podwórko dla jeżyckich dzieci
[Zwrotka 2: Iceman]
Zagrałbym w kosza lecz są pourywane
Kompletna demolka, nic się nie uchowa
Boisko usnute resztkami butelek
To jedyny krajobraz jaki nam pozostał
Czasami mam wrażenie, że to miejsce pełne śmieci
Ściek rozpusty demoralizujące małe dzieci
Jest karą za stosunek dla naszego społeczeństwa
I wzajemnej pogardy, to wyznacznik męczeństwa
Niewielu skończyło tu szkołę podstawową
Nie ma sensu wspominać o dalszej edukacji
Prawie każdy już poznał smak państwowych wakacji
[Refren: Peja & Iceman]
Na tej ulicy nędzy
Nigdy nie ma zabawy i pieniędzy
Rozjebane okna, ulica pełna śmieci
Takie jest podwórko dla jeżyckich dzieci
[Zwrotka 3: Peja]
Wyroki i odsiadki to normalny okres w życiu
Tacy wolne chwile spędzają na piciu
I molestowaniu nieletnich
Bo ci są narażeni na wszelkie przykrości
W ich młodym życiu niewiele jest radości
Znów jakaś mała zaczepia mnie i prosi abym dał jej zarobić
Pogarda i litość - mam mieszane uczucia
Odprawiam ją z kwitkiem, nie brakuje mi współczucia
Nie żalę się wcale z tego powodu
Nie boję się złych wpływów tej pieprzonej ulicy
Wkurwiam się po prostu na widok tego gówna
Zastanawiam się także nad sensem istnienia
Bo ludzie się niszczą kurwa bez zastanowienia
Zagłada moralna, fizyczna i psychiczna
Zatruwa każdego który tutaj ląduje
Jestem tego świadkiem i za wszystkich pokutuję
[Refren: Peja & Iceman]
Na tej ulicy nędzy
Nigdy nie ma zabawy i pieniędzy
Rozjebane okna, ulica pełna śmieci
Takie jest podwórko dla jeżyckich dzieci
Lepiej usiądź i posłuchaj nas
Jeśli kiedyś znalazłeś się na slumsach
Pamiętaj, że ucieczka jest jedyną szansą
By ujść stamtąd cały i nie skrojony
Masz pełne prawo do bycia przerażonym
Że widok ten na napawa cię strachem
To wcale mnie nie dziwi, ludzie jak zwierzęta, chaty ruiny
Dilerzy narkotyczni nocni kowboje
Zbite zgredy śpiewają swe przeboje
Frustraci, penerzy, posuwacie amatorzy
Nic cię nie ominie w tej pieprzonej krainie
Za rogiem siedzi nosiciel HIV'a stary
Na parkingu wyczekują samochodowe mineciary
Stateczni mieszczanie to tylko tłok
Pożywka dla innych jak, że innych yo
Wóda, dragi, dupiaste małolaty
To jedyny biznes na tym padole
Zamiast brudnych dziwek urżnąć się wolę
Szybko się ściemnia więc nie siedzimy w domu
Stoimy po bramach, tankujemy po kryjomu
Potrzebny jest pistolet albo kij do baseball'a
Trzeba się bronić gdy chcą na jabola
[Refren: Peja & Iceman]
Na tej ulicy nędzy
Nigdy nie ma zabawy i pieniędzy
Rozjebane okna, ulica pełna śmieci
Takie jest podwórko dla jeżyckich dzieci
[Zwrotka 2: Iceman]
Zagrałbym w kosza lecz są pourywane
Kompletna demolka, nic się nie uchowa
Boisko usnute resztkami butelek
To jedyny krajobraz jaki nam pozostał
Czasami mam wrażenie, że to miejsce pełne śmieci
Ściek rozpusty demoralizujące małe dzieci
Jest karą za stosunek dla naszego społeczeństwa
I wzajemnej pogardy, to wyznacznik męczeństwa
Niewielu skończyło tu szkołę podstawową
Nie ma sensu wspominać o dalszej edukacji
Prawie każdy już poznał smak państwowych wakacji
[Refren: Peja & Iceman]
Na tej ulicy nędzy
Nigdy nie ma zabawy i pieniędzy
Rozjebane okna, ulica pełna śmieci
Takie jest podwórko dla jeżyckich dzieci
[Zwrotka 3: Peja]
Wyroki i odsiadki to normalny okres w życiu
Tacy wolne chwile spędzają na piciu
I molestowaniu nieletnich
Bo ci są narażeni na wszelkie przykrości
W ich młodym życiu niewiele jest radości
Znów jakaś mała zaczepia mnie i prosi abym dał jej zarobić
Pogarda i litość - mam mieszane uczucia
Odprawiam ją z kwitkiem, nie brakuje mi współczucia
Nie żalę się wcale z tego powodu
Nie boję się złych wpływów tej pieprzonej ulicy
Wkurwiam się po prostu na widok tego gówna
Zastanawiam się także nad sensem istnienia
Bo ludzie się niszczą kurwa bez zastanowienia
Zagłada moralna, fizyczna i psychiczna
Zatruwa każdego który tutaj ląduje
Jestem tego świadkiem i za wszystkich pokutuję
[Refren: Peja & Iceman]
Na tej ulicy nędzy
Nigdy nie ma zabawy i pieniędzy
Rozjebane okna, ulica pełna śmieci
Takie jest podwórko dla jeżyckich dzieci