OVZV by Sadzik Lyrics
[Sadzik]
(Szukasz wyspy, płynę pod prąd
Oazy wyspy, pogłębia mój ląd
Szukam wyspy, płynę pod prąd
Oazy wyspy
Ruszaaaam)
Tylko to ten błogostan, bo jestem tu
Gdzie wolno tylko bogom stać
To jest mój poziom ego, mogę wrogom dać
Flow, nieskazitelne tempo, idę w pogoń za nią
To nie enklawa spokoju, bo już natura mnie zdradza
To nie plugawa część tronu, bo porwała ich Oaza
(Oaza...)
Taki piękny widok tylko na obrazach
To nie wyrok szukać Ciebie przy ołtarzach
I nie pomogą modlitwy, dotyka jak zaraza
(zaraza...)
Świat mi się widzi w bestroskich kolorach
I leżeć na Fiji, palmy, Whisky i Cola
I na nic nie liczyć, pisać jak Safona
I patrzeć wciąż na lustra wody jak Mary
Czekam na ten prąd, drogą mleczną na zenicie
Zwinięty niczym kwiat lotosu łączę dwa światy
Niech ta moja świątynia losu nie strąca na straty
W głowie mam plany na świat, to mój wodopój
Bez niej[?] na Oazy nie możesz zabrać
Każda kropla niezbędna jest... (jest, jest, jest, jest)
(szukaj Oazy spokoju gdzieś)
[Hook Q]
Ja ruszam tam, błogostan, wcielam plan
Z Bogiem Ra nowy świat bez tych skurwiałych ran
Bez tych krwawiących ran
Bez tych skurwiałych ran
Bez tych krwawiących ran
Bez tych skurwiałych ran
[Q]
Oaza w moich planach
Oaza
Oaza
Stwórcą będę, Bogiem, wspólnie z Ra wychylę sobie
(Ha) Ambrozję, jeszcze po jednym i w drogę
(zróbmy to porządnie)
Kurwa, Ra, co ty nie powiesz?
Jeszcze raz Nowy Porządek, przez sześć dni
Urządzę sobie świat
Bozon X'a w głowie mam
W bani wixa, Neuro-burza
Bo pomysłów mam bez liku
Siódmy dzień na Machu Picchu spędzę
Siedzę sobie tutaj wsród odurzonych
Koką Inków, obserwując gwiazdy choć widok każdy
To z tej perspektywy jak po Ecstasy ziom
(Jak po Ecstasy, jak po Ecstasy ziom)
Wbijam trójząb jak Posejdon
Podpieram się i podnoszę tron
Jak stanu mąż w mych rękach rod
Bić lisem, lwem #Konrad Wallenrod
Aha, Konrad Wallenrod
Konrad Wallenrod
When i die
When i die
Ha
If i die
If i die
Ha
When i die
When i die
Ha
If i die
If i die
Ha
When i die
If i die
When i die
If i die
When i die...
(Szukasz wyspy, płynę pod prąd
Oazy wyspy, pogłębia mój ląd
Szukam wyspy, płynę pod prąd
Oazy wyspy
Ruszaaaam)
Tylko to ten błogostan, bo jestem tu
Gdzie wolno tylko bogom stać
To jest mój poziom ego, mogę wrogom dać
Flow, nieskazitelne tempo, idę w pogoń za nią
To nie enklawa spokoju, bo już natura mnie zdradza
To nie plugawa część tronu, bo porwała ich Oaza
(Oaza...)
Taki piękny widok tylko na obrazach
To nie wyrok szukać Ciebie przy ołtarzach
I nie pomogą modlitwy, dotyka jak zaraza
(zaraza...)
Świat mi się widzi w bestroskich kolorach
I leżeć na Fiji, palmy, Whisky i Cola
I na nic nie liczyć, pisać jak Safona
I patrzeć wciąż na lustra wody jak Mary
Czekam na ten prąd, drogą mleczną na zenicie
Zwinięty niczym kwiat lotosu łączę dwa światy
Niech ta moja świątynia losu nie strąca na straty
W głowie mam plany na świat, to mój wodopój
Bez niej[?] na Oazy nie możesz zabrać
Każda kropla niezbędna jest... (jest, jest, jest, jest)
(szukaj Oazy spokoju gdzieś)
[Hook Q]
Ja ruszam tam, błogostan, wcielam plan
Z Bogiem Ra nowy świat bez tych skurwiałych ran
Bez tych krwawiących ran
Bez tych skurwiałych ran
Bez tych krwawiących ran
Bez tych skurwiałych ran
[Q]
Oaza w moich planach
Oaza
Oaza
Stwórcą będę, Bogiem, wspólnie z Ra wychylę sobie
(Ha) Ambrozję, jeszcze po jednym i w drogę
(zróbmy to porządnie)
Kurwa, Ra, co ty nie powiesz?
Jeszcze raz Nowy Porządek, przez sześć dni
Urządzę sobie świat
Bozon X'a w głowie mam
W bani wixa, Neuro-burza
Bo pomysłów mam bez liku
Siódmy dzień na Machu Picchu spędzę
Siedzę sobie tutaj wsród odurzonych
Koką Inków, obserwując gwiazdy choć widok każdy
To z tej perspektywy jak po Ecstasy ziom
(Jak po Ecstasy, jak po Ecstasy ziom)
Wbijam trójząb jak Posejdon
Podpieram się i podnoszę tron
Jak stanu mąż w mych rękach rod
Bić lisem, lwem #Konrad Wallenrod
Aha, Konrad Wallenrod
Konrad Wallenrod
When i die
When i die
Ha
If i die
If i die
Ha
When i die
When i die
Ha
If i die
If i die
Ha
When i die
If i die
When i die
If i die
When i die...