REDŻU - FLINSTON by Redu Lyrics
Chcę święty spokój jak Quebo z Zamilską
Oddalać problemom, przyjaciół mieć blisko
Niepotrzebne mi jest San Francisco, wystarczy rozpalić domowe ognisko
Z buta do celu pod górę jak Flinston (x4)
I nie wiem i nie wiem, czy tą pewność siebie straciłem już dawno, dlaczego zostało to tylko wspomnieniem?
Czy uleciała gdzieś we mnie w afekcie czy gniewie?
Czy to zgubiło się we mnie?
Czy ciąży na mnie to brzemię?
Czy rzeczywistość szorstka i sucha jak żarty Drozda zaczyna jawić się marzeniem?
Jak małpa dbam o korzenie, dlatego leżałem na glebie
Klеpałem tyłki, klepałem biеdę
Było mnie kilku, niby byłem jeden
Często nie spałem, trzymałem kredens
Walił się wazon, jak nie było bletek
Byłem milionem i byłem zerem
Byłem pretekstem i byłem problemem
A może czas wyprać w Perwolu, jak gryzie sumienie?
Czasem w drugą stronę sam siebie ja byłem tak pewien, że tą pewność siebie miałem jak na skinienie
Się w nią ubierałem i deptałem uczucia tych, co nie chcieli bym zaliczył glebę
Myślałem "zostań przy mnie", a krzyczałem "a idź w holerę!"
To jakbyś po kilku falstartach miał dalej tu chrapkę na metę
Oznacza wjebanie się z buta na teren z impetem #1337
Spoiwo łączące tu bycie modelem, korposzczurem, aktorem, hinduskim dostawcą, studentem, kelnerem i kurwa mać Georgem Michaelem, mam wymieniać dalej? (Mam wymieniać dalej?)
Chcę święty spokój jak Quebo z Zamilską
Oddalać problemom, przyjaciół mieć blisko
Niepotrzebne mi jest San Francisco, wystarczy rozpalić domowe ognisko
Z buta do celu pod górę jak Flinston (x4)
I nie wiem i nie wiem, podglądałem sukces przez moją bagażu doświadczeń lornetę
Co u Ciebie abstrakcją, u mnie powszednim chlebem
U Ciebie mainstreamem, u mnie podziemiem
Ja figuruję bez siary, bo jestem killerem, skumałeś wersik, ich było dwóch, ja jestem borderem
Chcę być jak PNL, robić PLN
Chodzić w Pierre Cardin, lecieć w RMF
Asów mieć komplet, zryty mieć beret
Robić kabaret, miliony mieć monet
Nie robić korekt, a gdy mroźno jest, mieć jak ogrzać się
Ciebie mogę zjeść i rozpływać się jak ten Camembert
Nie robiąc tu przejść, rozkurwiać to wnet
No i alko mieć jak ten duży Ben
No i nie mieć spięć, za to uśmiech mieć
Nie tylko do zdjęć, sobie zbijać pięć
Wiedzieć co jest pięć, a jak zawieje
To trzymać za ster, mieć tę podstawę, by to jakoś przejść
Albo wiesz jak jest, no sam wiesz jak jest
Życie to jest test, ważne jak zdajesz
Z każdym rokiem wiesz, pnąć się w górę fest
Jak Guzior chciałem uciec problemom jak MikMik
Czarno na białym jak ten dalmatyńczyk
Nie tak, że do mnie przywykli
Po prostu zwykli do tego, że są tacy zwykli
Ich życie budowa, wciskali kit mi
Ja codzień od nowa jak Nathan z Misfits
Chcę święty spokój jak Quebo z Zamilską
Oddalać problemom, przyjaciół mieć blisko
Niepotrzebne mi jest San Francisco, wystarczy rozpalić domowe ognisko
Z buta do celu pod górę jak Flinston (x4)
Oddalać problemom, przyjaciół mieć blisko
Niepotrzebne mi jest San Francisco, wystarczy rozpalić domowe ognisko
Z buta do celu pod górę jak Flinston (x4)
I nie wiem i nie wiem, czy tą pewność siebie straciłem już dawno, dlaczego zostało to tylko wspomnieniem?
Czy uleciała gdzieś we mnie w afekcie czy gniewie?
Czy to zgubiło się we mnie?
Czy ciąży na mnie to brzemię?
Czy rzeczywistość szorstka i sucha jak żarty Drozda zaczyna jawić się marzeniem?
Jak małpa dbam o korzenie, dlatego leżałem na glebie
Klеpałem tyłki, klepałem biеdę
Było mnie kilku, niby byłem jeden
Często nie spałem, trzymałem kredens
Walił się wazon, jak nie było bletek
Byłem milionem i byłem zerem
Byłem pretekstem i byłem problemem
A może czas wyprać w Perwolu, jak gryzie sumienie?
Czasem w drugą stronę sam siebie ja byłem tak pewien, że tą pewność siebie miałem jak na skinienie
Się w nią ubierałem i deptałem uczucia tych, co nie chcieli bym zaliczył glebę
Myślałem "zostań przy mnie", a krzyczałem "a idź w holerę!"
To jakbyś po kilku falstartach miał dalej tu chrapkę na metę
Oznacza wjebanie się z buta na teren z impetem #1337
Spoiwo łączące tu bycie modelem, korposzczurem, aktorem, hinduskim dostawcą, studentem, kelnerem i kurwa mać Georgem Michaelem, mam wymieniać dalej? (Mam wymieniać dalej?)
Chcę święty spokój jak Quebo z Zamilską
Oddalać problemom, przyjaciół mieć blisko
Niepotrzebne mi jest San Francisco, wystarczy rozpalić domowe ognisko
Z buta do celu pod górę jak Flinston (x4)
I nie wiem i nie wiem, podglądałem sukces przez moją bagażu doświadczeń lornetę
Co u Ciebie abstrakcją, u mnie powszednim chlebem
U Ciebie mainstreamem, u mnie podziemiem
Ja figuruję bez siary, bo jestem killerem, skumałeś wersik, ich było dwóch, ja jestem borderem
Chcę być jak PNL, robić PLN
Chodzić w Pierre Cardin, lecieć w RMF
Asów mieć komplet, zryty mieć beret
Robić kabaret, miliony mieć monet
Nie robić korekt, a gdy mroźno jest, mieć jak ogrzać się
Ciebie mogę zjeść i rozpływać się jak ten Camembert
Nie robiąc tu przejść, rozkurwiać to wnet
No i alko mieć jak ten duży Ben
No i nie mieć spięć, za to uśmiech mieć
Nie tylko do zdjęć, sobie zbijać pięć
Wiedzieć co jest pięć, a jak zawieje
To trzymać za ster, mieć tę podstawę, by to jakoś przejść
Albo wiesz jak jest, no sam wiesz jak jest
Życie to jest test, ważne jak zdajesz
Z każdym rokiem wiesz, pnąć się w górę fest
Jak Guzior chciałem uciec problemom jak MikMik
Czarno na białym jak ten dalmatyńczyk
Nie tak, że do mnie przywykli
Po prostu zwykli do tego, że są tacy zwykli
Ich życie budowa, wciskali kit mi
Ja codzień od nowa jak Nathan z Misfits
Chcę święty spokój jak Quebo z Zamilską
Oddalać problemom, przyjaciół mieć blisko
Niepotrzebne mi jest San Francisco, wystarczy rozpalić domowe ognisko
Z buta do celu pod górę jak Flinston (x4)