Łokcie Do Góry by Rb Rzeczy Lyrics
[Zwrotka 1: Zioło]
Naprawdę nie wiem o co chodzi nam z tym całym łokciem
Ale gardę trzymam zawsze, gardzę, gdy nam robisz fotę
Fleszy blaskiem, najbardziej twarzowe opcje to łokieć na mordę
JP i elo wszystkim ludziom i złodziejom
Za oceanem pokazują W jak Eminem lub fuck you jak Eminem
A w WWA, że ZIPem się jest, u nas na ryje łokieć leci
This is legendary, weekendowe legendy, sztachecki peizm
Nie przypadkowe mordeczki z pierwszej łapanki
Mordy nie szklanki, jointy nie fajki, są fresh and funky
Na nodze najki, łeb trochę zdarty, ale
Ogarnianie planszy ogarniamy nawet
Co jak co, melanży za sobą mamy parę-
-set tysięcy, a wciąż mamy parę
Palę, wypuszczam dym nie parę
Tli się dalej, więc podaję, biję łokcie wam ziomale
[Refren x2]
Łokcie do góry, łokcie do góry
My robimy rzeczy, wy robicie bzdury
Łokcie do góry, łokcie do góry
Wy robicie rzeczy, my robimy bzdury
[Zwrotka 2: Pszem]
Kiedy patrzę se na zdjęcia, melanże sprzed lat
No to czasem niedowierzam, no bo widzę swoją twarz
Całą bandą, byliśmy jak za maską
Bombiliśmy miasto, najebany crew, w Polskę z zajawką
Dziś nazwą to formacją łokieć, no proszę
W sumie może to być racją, mnie uformowało dobrze
Podnieś łokieć nim wyjebiesz się na mordę
Ale podnieś jeszcze mocniej, jeśli wiesz, że mu pierdolniesz
Bombę dam swobodnie, mordy są obok mnie
Chillujemy z jointem, gdziekowiek przed jeziorkiem
Ale szybki orient, bo nagle ktoś strzela w oknie
Raz, raz zasłaniam mordę, dla nas to instynktowne
Tak jak kwestia ruchania, jak rzeczy, rób tylko dobre
Ale wiesz, czasem zdarza się zasłonić nie zdążyć
I paw leci na nogi i bas samochodowy
O my god, to znak z nieba, zróbcie selfie grupowe
[Refren x2]
Łokcie do góry, łokcie do góry
My robimy rzeczy, wy robicie bzdury
Łokcie do góry, łokcie do góry
Wy robicie rzeczy, my robimy bzdury
[Zwrotka 3]
Formacje łokieć już wypadły z gry, martwe schabowe
Formacja klasyczna, jak [?] plus bity premierowe
Jak ustawki freestyle'owe, jak ustawki plenerowe
Na których zawsze bite piątki z ziomem, nabite piątki idą w obieg
Jak lolki, jointy, blunty, imprezy na gramy przeliczane
Lepkie palce, zwijane bletki z hologramem
Jak zbieranie płyt idoli, za które tu dałeś krocie
Jak zrywanie filmu [?], bo wszystko tu miałeś w nosie
Jak picie wódki z gwinta [?], bo za chwilę melanż
I to, że pijąc już wiesz - jutro się nie pozbierasz
Chowanie za kurtką balsamu, bo ciśniecie na koncert
Ulubionego rapera ze Stanów, na którego wydałeś ostatnie pieniądze
I mówią, że hip hop to zło i w sumie mają rację
Podsumuj tę akcję ziom, z której wyszedłeś fartem
I wiesz co jest wspólnym mianownikiem wspomnień tylu
Każde z nich łączy się z klasycznym zdjęciem z łokciem na ryju
[Refren x2]
Łokcie do góry, łokcie do góry
My robimy rzeczy, wy robicie bzdury
Łokcie do góry, łokcie do góry
Wy robicie rzeczy, my robimy bzdury
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Naprawdę nie wiem o co chodzi nam z tym całym łokciem
Ale gardę trzymam zawsze, gardzę, gdy nam robisz fotę
Fleszy blaskiem, najbardziej twarzowe opcje to łokieć na mordę
JP i elo wszystkim ludziom i złodziejom
Za oceanem pokazują W jak Eminem lub fuck you jak Eminem
A w WWA, że ZIPem się jest, u nas na ryje łokieć leci
This is legendary, weekendowe legendy, sztachecki peizm
Nie przypadkowe mordeczki z pierwszej łapanki
Mordy nie szklanki, jointy nie fajki, są fresh and funky
Na nodze najki, łeb trochę zdarty, ale
Ogarnianie planszy ogarniamy nawet
Co jak co, melanży za sobą mamy parę-
-set tysięcy, a wciąż mamy parę
Palę, wypuszczam dym nie parę
Tli się dalej, więc podaję, biję łokcie wam ziomale
[Refren x2]
Łokcie do góry, łokcie do góry
My robimy rzeczy, wy robicie bzdury
Łokcie do góry, łokcie do góry
Wy robicie rzeczy, my robimy bzdury
[Zwrotka 2: Pszem]
Kiedy patrzę se na zdjęcia, melanże sprzed lat
No to czasem niedowierzam, no bo widzę swoją twarz
Całą bandą, byliśmy jak za maską
Bombiliśmy miasto, najebany crew, w Polskę z zajawką
Dziś nazwą to formacją łokieć, no proszę
W sumie może to być racją, mnie uformowało dobrze
Podnieś łokieć nim wyjebiesz się na mordę
Ale podnieś jeszcze mocniej, jeśli wiesz, że mu pierdolniesz
Bombę dam swobodnie, mordy są obok mnie
Chillujemy z jointem, gdziekowiek przed jeziorkiem
Ale szybki orient, bo nagle ktoś strzela w oknie
Raz, raz zasłaniam mordę, dla nas to instynktowne
Tak jak kwestia ruchania, jak rzeczy, rób tylko dobre
Ale wiesz, czasem zdarza się zasłonić nie zdążyć
I paw leci na nogi i bas samochodowy
O my god, to znak z nieba, zróbcie selfie grupowe
[Refren x2]
Łokcie do góry, łokcie do góry
My robimy rzeczy, wy robicie bzdury
Łokcie do góry, łokcie do góry
Wy robicie rzeczy, my robimy bzdury
[Zwrotka 3]
Formacje łokieć już wypadły z gry, martwe schabowe
Formacja klasyczna, jak [?] plus bity premierowe
Jak ustawki freestyle'owe, jak ustawki plenerowe
Na których zawsze bite piątki z ziomem, nabite piątki idą w obieg
Jak lolki, jointy, blunty, imprezy na gramy przeliczane
Lepkie palce, zwijane bletki z hologramem
Jak zbieranie płyt idoli, za które tu dałeś krocie
Jak zrywanie filmu [?], bo wszystko tu miałeś w nosie
Jak picie wódki z gwinta [?], bo za chwilę melanż
I to, że pijąc już wiesz - jutro się nie pozbierasz
Chowanie za kurtką balsamu, bo ciśniecie na koncert
Ulubionego rapera ze Stanów, na którego wydałeś ostatnie pieniądze
I mówią, że hip hop to zło i w sumie mają rację
Podsumuj tę akcję ziom, z której wyszedłeś fartem
I wiesz co jest wspólnym mianownikiem wspomnień tylu
Każde z nich łączy się z klasycznym zdjęciem z łokciem na ryju
[Refren x2]
Łokcie do góry, łokcie do góry
My robimy rzeczy, wy robicie bzdury
Łokcie do góry, łokcie do góry
Wy robicie rzeczy, my robimy bzdury
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]