Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Puste słowa by RUM WZM Lyrics

Genre: rap | Year: 2016

[Verse 1: RUM WZM]
Wiem, że moim schronieniem [???]
[???], gdzie stałeś, nie powiedziałeś "jutro"
Nie mówiłeś, że późno, nie przychodź wcale
Patrząc w lustro, wiedziałem już, co jest grane
Twarz zalana łzami i oczy przekrwione
Cisza, między nami obiad na stole
Wolę pot na czole z przepracowania
Nikt ze stresu do piachu za długi, za mało starań
Ze strachu gra fanfara, zrywa serca w mieście
Sam jestem ofiarą nerwów, poznałem agresję
Chwytam swoje szczęście w ramiona codziennie
Problemy jak ciernie często przez nie cierpię
Wierzę, lepiej będzie tylko pracą ciężką
Nie czekam na gotowe, ani cudze krzesło
Czy patrząc w przeszłość, więcej osiągnę?
Sam nie wiem, nie, lecz wybieram życie skromne

[Chorus: Alicja Wojtczak]
Człowiek nie jest rzeczą, by móc się nic bawić
Mózg kaleczy, słowem ciągle ranić
Zważaj, więc, co mówisz, pomyśl raz o sobie
Jak trudno będzie zapomnieć o każdym słowie
[Verse 2: Rach Ciach Pach]
Wiesz, że robisz źle, ale tego nie rozumiesz
Jak upadniesz nisko, to dopiero odczujesz
Szybciej się zawiniesz, niż się rozpakujesz
Co było, minęło, teraz w twarz sobie plujesz
Po co się buntujesz? Jak to przecież ściema?
Po co siebie oszukiwać, przecież to nic nie da
Chciałeś coś napisać, lecz skończyła się kreda
Pusta tablica - brak przekazu dla widza
To szara ulica, którą ślepy się zachwyca
Zero tu radości, prędzej złości, niż miłości
Dużo nienawiści, krajobraz szarości
Nędzy i zazdrości, za głupotą pościg
Prawda tych gości, skoro przekór jadą z tym
Z Jaworskiego rym, słowo zamień w czyn
Nie bądź pusty jak rym, dobrze kieruj swym
To nie jest zabawka, radzę nie bać się ich

[Chorus: Alicja Wojtczak]
Człowiek nie jest rzeczą, by móc się nic bawić
Mózg kaleczy, słowem ciągle ranić
Zważaj, więc, co mówisz, pomyśl raz o sobie
Jak trudno będzie zapomnieć o każdym słowie

[Verse 3: Kowal PP]
Słowo dajesz, tylko czemu puste?
Nie kłam, bo Cię słucham, zapamiętaj mój wstęp
Ściemniasz, lawirujesz, bądź wytrawnym oszustem
A ja ślepy, bo u bliskich nie szukałem kurestw
Teraz drogi ustęp w kwestii Kowala PP
Kłamiesz [???], więc dostaniesz w japę lepę
Lipa, bić kobietę, więc wysyłasz setki depesz
Aż w końcu nie wytrzymasz, lepiej odejdź, bo odjebiesz
Na poważnie nie bierz tych pustych obietnic
Czytaj nosem pismo, bystro nie zaskoczy Cię nic
Pamiętaj, ziomalski, nie tak łatwo jest się zmienić
Nie do pętli, a do kłębka poprowadzi Cię nić
Fałszywo, że mienić jak jebany tombak
A przecież to nie złoto, potwierdzi to lombard
[???] nie pieści
Pozdrawiam tych, co słowa pełne namacalnych treści
[Chorus: Alicja Wojtczak]
Człowiek nie jest rzeczą, by móc się nic bawić
Mózg kaleczy, słowem ciągle ranić
Zważaj, więc, co mówisz, pomyśl raz o sobie
Jak trudno będzie zapomnieć o każdym słowie

[Verse 4: Jotesu]
Nie dla fejmu i korzyści, po to, by złączyć swe łącza
Prawda podziemii, szczerość, nie puste słowa
Ode mnie i od nas wersowana mowa
Lud osiedlanych bloków żaden z nas nie pozna
Szarości groza, bo jaki jest tu stan
Większość bez perspektyw i kieszeń pusta
Wkurwiony bluzgam, ślę do was ostrzał
W postaci linijek, muzyką drogowskaz
Sens istnienia chodnika i cienia
Pewna Pozycja, Hamski Bruk, Wuem - nielegal
Nie puste słowa, by nie rzucać ich na wiatr
Nie wiem jak ty, ale na swoje stawiam
I kurwa gadam, uliczna przystań
Znajdź swoje miejsce, życie to chwila
Do portu zawijaj mimo istnych przeszkód
Lub zacznić działać i non stop trenuj

[Chorus: Alicja Wojtczak]
Człowiek nie jest rzeczą, by móc się nic bawić
Mózg kaleczy, słowem ciągle ranić
Zważaj, więc, co mówisz, pomyśl raz o sobie
Jak trudno będzie zapomnieć o każdym słowie
[Verse 5: Dzi]
Ajajaj te melanże
Tak spędzam czas, wjeżdżam na swą planszę
Dać z siebie wszystko, by wykorzystać szansę
Życie to nie haj, nic to, gdy staje się lansem
[???] moja dzielnica, gdyż liczę się z constansem
Bauns to ulica, ulica dla mnie baunsem
Mam swoją bandę, przemycamy kontrabandę
Maczasz palce w kiczasz, pierdolę taką grandę
Ci co mówią [???] to jest ich standardem
Jestem i nie znikam, ode mnie masz tę mantrę
Pierdolę lica, wolę w 4 oczy gadkę
W podrapanych tynkach nie poszłabyś na randkę
Niech mu ziemia lekką będzie, nadal mamy matkę
Robię remont bani, wjeżdżam na Twą klatkę
Nic już mnie nie zrani mam stygmatyczną ranę
Szereg pustych słów spisanych nad ranem

[Chorus: Alicja Wojtczak]
Człowiek nie jest rzeczą, by móc się nic bawić
Mózg kaleczy, słowem ciągle ranić
Zważaj, więc, co mówisz, pomyśl raz o sobie
Jak trudno będzie zapomnieć o każdym słowie

[Verse 6: Wuem Enceha]
Nie chcę mówić, o tym, o czym mówisz, o głuchych jednostek
Opowiem Ci o zbrodnii wyrządzonej na Junoszce
To proste, więc zamilcz na wieki wieków
Kto podnosi z ziemi kamyk, ten posuwa się to grzechu
Prawda o człowieku jest smutna i bolesna
W XXI wieku jak Syzyf pcha swój ciężar
Osiedle zabiera szansę, [???] jest daje
Jak [???] w kiermanę w kapsy za dyma z fajek
Budzę się nad ranem od pewnego dnia codziennie
Znów spać mi nie daje, długo trwała myśl o zemście
Ten, co dał mi serce, chce bym się już nie bał
Nie myślał o tym więcej i trójką tą się nie dał
Mnie nie interere medal, czy złoto i fanfary
Wszak mym ojciec nie detal, a ja nie tak zuchwały
Ambicjom pozostawić po sobie trwały ślad
I nie dać się zabić, piętno, co odcisnął kat
Owszem, będę rad, gdy ujrzę nawróconych
I razem tak jak [???] spadniemy na nowe domy
Rozżażony płomyk dany przez płomienną iskrę
I tym, co do broni pójdą za pregraną bitwę
Ruszam z opon piskiem autostradą marzeń
Choć zbłąkane wszystkie, zbuduję tych parę
Tam, gdzie po prawicy stanę, [???] czapkę
I po stoisku przytaknę, że to było tego warte