Glider by Quiz Lyrics
Moje morza tulipanów chylą czoła przed wiatrem
Wszystkie mola waszych światów bronią etosu barier
Moje morza tulipanów rozkielisza uderzenie
Ale zbliżam się (w dwójnasób) rozdziewiczam powonienie
Jedno molo, jeden kwiat, ja wciąż liczę szanse
I choć każą mi utonąć, rozdziewiczam żagle
Mój glider to mądre płozy, pozy kosi jak Kosi i Cent
Ten joint zrobił mi z głowy dobry pomysł na rożno
Wolni od ściem, jeszcze wtedy rap mówił nam jak kurwa dorosnąć
Wasze mola twardych prawd, tak szarzenie zimne
Nie mam do nich zdrowia, czas zabiera mi ikrę
Mój glider - nad nim tylko mam wiersz I ją mam
Lot na dwie kochanki, ale inna trajektoria
Mój glider - wykułem go sam, oplotłem sobą
Mój rap skurwysynu - tulipany pod płozą
Zabraliście nam plaże razem z naszymi łzami
Wielu zostało z płaczem, wybierając się wykrwawić
Pamiętam delty żalu prosto z ciepłych serc
I ten odcień szkarłatu, to jedyne o czym śnię
Wplotłem każdą z ich żył łopot, płótna na wietrze
Te żagle I glider I krok od słów na mieście
Ostrożnie, bo się poparzysz ogniem, uważaj
Noszę spodnie jakbym miał kurwa problem w kiermanach
Proste, spierdalaj jak masz drobne w kielniach
Kurwa, chodzi mi o skills, nie o flotę
Nie znasz mnie - nie waż się podbić z banknotem za wers
Podbić za złote, dla mnie lecisz, no weź
Podziemie - siedzę tu na sofach ze skór
MC's których podniebień szukają ich crew
Dawaj respekt, a szmal za feat rozsyp po czapkach
Niech sieknie setkę za rap każdy, kto śpi po klatkach
Stąd jest rap, Biggie wniósł to wyżej
Ale wciąż Barry White to jest puść to w wyrze
Rap jest z ulic i puść to tam, pompuj vibe w beton
Jak durnie mówią "haha", puść ten rap ich kobietom
Durnie mówią "aj", wiedzą to kajtki od nas
I łach, bo ten rap to jest plaża Kalifornia
Wszystkie moje tulipany, nie wystarcza im szept
Proszę wiatru móc ich wrzaski wytargać na wierzch
Mój glider chcę głębsze tulić hausty częściej
Mój rap skurwysynu - tulipany przed wieprzem
Wszystkie mola waszych stłumień pokryte żalem
Każda kropla jak umiesz żłobić życiem w skałę
Mój glider i ja, skąpani w deltach rzek
O których tylko plaże każą nam pamiętać
Ten odcień szkarłatu każe spojrzeć mi w glider
I dostrzec tam siebie jakbym siebie już miał gdzieś
Moje morza tulipanów, glider znika jak pewność
Bo czy mola waszych dziadków są dziś wasze, na pewno?
Na pewno to sieknę dziś goudę z tych tanich
Nie pierdol, że zjesz mnie, nikt w Polsce jak Laik
Nie stać cię na mnie, bo już dawno nie mam wstydu
Mnie wciąż stać na prawdę mimo wiader płynów
Alkoholik? ty nie mów tak o sobie na bicie
Mam powody by przypuszczać, że za rok tak nie napiszesz
Mam dziesiątki powodów, żeby sprzedać mój mikser
Jak te piątki od ziomów, których nie ma już przy mnie
Jak piątki od sobót I lęki przez bibę
Ej, ziomuś daj spokój, wiem, że też masz to w CV
Jak rozstać się z przyczyn typu - zrobię coś, zmienić
Żeby spotkać się przy tej samej sofie w Ikei
Moje morza tulipanów, to ostatni kurs
Wasze mola trudnych stanów jak oprawcy muz
Mój glider dał srebro każdej z łodyg, a żagle?
Spadając na beton oplotłem nimi gardę[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Wszystkie mola waszych światów bronią etosu barier
Moje morza tulipanów rozkielisza uderzenie
Ale zbliżam się (w dwójnasób) rozdziewiczam powonienie
Jedno molo, jeden kwiat, ja wciąż liczę szanse
I choć każą mi utonąć, rozdziewiczam żagle
Mój glider to mądre płozy, pozy kosi jak Kosi i Cent
Ten joint zrobił mi z głowy dobry pomysł na rożno
Wolni od ściem, jeszcze wtedy rap mówił nam jak kurwa dorosnąć
Wasze mola twardych prawd, tak szarzenie zimne
Nie mam do nich zdrowia, czas zabiera mi ikrę
Mój glider - nad nim tylko mam wiersz I ją mam
Lot na dwie kochanki, ale inna trajektoria
Mój glider - wykułem go sam, oplotłem sobą
Mój rap skurwysynu - tulipany pod płozą
Zabraliście nam plaże razem z naszymi łzami
Wielu zostało z płaczem, wybierając się wykrwawić
Pamiętam delty żalu prosto z ciepłych serc
I ten odcień szkarłatu, to jedyne o czym śnię
Wplotłem każdą z ich żył łopot, płótna na wietrze
Te żagle I glider I krok od słów na mieście
Ostrożnie, bo się poparzysz ogniem, uważaj
Noszę spodnie jakbym miał kurwa problem w kiermanach
Proste, spierdalaj jak masz drobne w kielniach
Kurwa, chodzi mi o skills, nie o flotę
Nie znasz mnie - nie waż się podbić z banknotem za wers
Podbić za złote, dla mnie lecisz, no weź
Podziemie - siedzę tu na sofach ze skór
MC's których podniebień szukają ich crew
Dawaj respekt, a szmal za feat rozsyp po czapkach
Niech sieknie setkę za rap każdy, kto śpi po klatkach
Stąd jest rap, Biggie wniósł to wyżej
Ale wciąż Barry White to jest puść to w wyrze
Rap jest z ulic i puść to tam, pompuj vibe w beton
Jak durnie mówią "haha", puść ten rap ich kobietom
Durnie mówią "aj", wiedzą to kajtki od nas
I łach, bo ten rap to jest plaża Kalifornia
Wszystkie moje tulipany, nie wystarcza im szept
Proszę wiatru móc ich wrzaski wytargać na wierzch
Mój glider chcę głębsze tulić hausty częściej
Mój rap skurwysynu - tulipany przed wieprzem
Wszystkie mola waszych stłumień pokryte żalem
Każda kropla jak umiesz żłobić życiem w skałę
Mój glider i ja, skąpani w deltach rzek
O których tylko plaże każą nam pamiętać
Ten odcień szkarłatu każe spojrzeć mi w glider
I dostrzec tam siebie jakbym siebie już miał gdzieś
Moje morza tulipanów, glider znika jak pewność
Bo czy mola waszych dziadków są dziś wasze, na pewno?
Na pewno to sieknę dziś goudę z tych tanich
Nie pierdol, że zjesz mnie, nikt w Polsce jak Laik
Nie stać cię na mnie, bo już dawno nie mam wstydu
Mnie wciąż stać na prawdę mimo wiader płynów
Alkoholik? ty nie mów tak o sobie na bicie
Mam powody by przypuszczać, że za rok tak nie napiszesz
Mam dziesiątki powodów, żeby sprzedać mój mikser
Jak te piątki od ziomów, których nie ma już przy mnie
Jak piątki od sobót I lęki przez bibę
Ej, ziomuś daj spokój, wiem, że też masz to w CV
Jak rozstać się z przyczyn typu - zrobię coś, zmienić
Żeby spotkać się przy tej samej sofie w Ikei
Moje morza tulipanów, to ostatni kurs
Wasze mola trudnych stanów jak oprawcy muz
Mój glider dał srebro każdej z łodyg, a żagle?
Spadając na beton oplotłem nimi gardę[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]