Przeznaczenie - Last Chance by Przeznaczenie, Beatnikh. Lyrics
Ref. Znowu dopada smutek
A mówią, że to jest już za mną
Na błędach często się uczę
Upadłem z kolejną gwiazdą
Powiedz, powinienem śpiewać czy latać
Tu mówia wiele, często, że życie to szmata
W kadłubie wiele blizn, uderza plomo o Plata
Sztuczny uśmiech zrzedł, wiszący od zeszłego lata
Nie mam pieniążków, nie wiem czy jest z tego wyjście z klasą
Chętnie bym z Tobą wypił, ale wiesz, że nie mam za co
I to nie kwestia tego, że mi za to mało płacą
Myślami dalej. Szukając tu do życia chęci Platon
Tak było, płoń chwilo, żyję tak jakby to się nie nigdy nie wydarzało
Czas minął, z flow płynąc, bezwiednie przyglądam się kinom
Dzień i noc, na wylaniu emocji znowu przeminął
Przeszłość dopada często jak dziki gon ziomalu
Ale w grze jesteś lisem i wnyki pokonasz
Więc dla wszystkich upadłych jak ja głośne salut
Masz własny świat i przesądzisz o jego losach
Ref. Znowu dopada smutek
A mówią, że to jest już za mną
Na błędach często się uczę
Upadłem z kolejną gwiazdą
Jak przegiąłem to odpokutować muszę wybacz
Namawiasz mnie do złego? Nie mam czasu i tak bywa
Miałem moment, że w kolekcji były nowe lima
Pytasz czemu? Co mam Ci powiedzieć? Taki mamy klimat
Słowo wybaczam cenniejszym od złota, tak mówiłem
Ale czy umiem wybaczać? Weź poczekaj, daj mi chwilę
To nasz spektakl, siedzimy ciągle w tym samym kinie
A może jednak nie, bo komuś oddałem swój bilet
Bywało ciężko pękałem, nadal pękam niestety
Punkt widzenia zależy od tego gdzie usiadłem
Chodź ciemność przysłoniła mi spojrzenie, fetysz
Moje myśli pomimo zaburzeń, pozostały jasne
Mam namiastkę życia w klatce, błaźnie tłamś się
Mówię sam do siebie chyba znowu nie zasnę
Gdzie odpowiedzialność? nie jestem dziesięciolatkiem
Nie wyjdę przed dom, tylko po to by bawić się paskiem
Ref. Znowu dopada smutek
A mówią, że to jest już za mną
Na błędach często się uczę
Upadłem z kolejną gwiazdą
A mówią, że to jest już za mną
Na błędach często się uczę
Upadłem z kolejną gwiazdą
Powiedz, powinienem śpiewać czy latać
Tu mówia wiele, często, że życie to szmata
W kadłubie wiele blizn, uderza plomo o Plata
Sztuczny uśmiech zrzedł, wiszący od zeszłego lata
Nie mam pieniążków, nie wiem czy jest z tego wyjście z klasą
Chętnie bym z Tobą wypił, ale wiesz, że nie mam za co
I to nie kwestia tego, że mi za to mało płacą
Myślami dalej. Szukając tu do życia chęci Platon
Tak było, płoń chwilo, żyję tak jakby to się nie nigdy nie wydarzało
Czas minął, z flow płynąc, bezwiednie przyglądam się kinom
Dzień i noc, na wylaniu emocji znowu przeminął
Przeszłość dopada często jak dziki gon ziomalu
Ale w grze jesteś lisem i wnyki pokonasz
Więc dla wszystkich upadłych jak ja głośne salut
Masz własny świat i przesądzisz o jego losach
Ref. Znowu dopada smutek
A mówią, że to jest już za mną
Na błędach często się uczę
Upadłem z kolejną gwiazdą
Jak przegiąłem to odpokutować muszę wybacz
Namawiasz mnie do złego? Nie mam czasu i tak bywa
Miałem moment, że w kolekcji były nowe lima
Pytasz czemu? Co mam Ci powiedzieć? Taki mamy klimat
Słowo wybaczam cenniejszym od złota, tak mówiłem
Ale czy umiem wybaczać? Weź poczekaj, daj mi chwilę
To nasz spektakl, siedzimy ciągle w tym samym kinie
A może jednak nie, bo komuś oddałem swój bilet
Bywało ciężko pękałem, nadal pękam niestety
Punkt widzenia zależy od tego gdzie usiadłem
Chodź ciemność przysłoniła mi spojrzenie, fetysz
Moje myśli pomimo zaburzeń, pozostały jasne
Mam namiastkę życia w klatce, błaźnie tłamś się
Mówię sam do siebie chyba znowu nie zasnę
Gdzie odpowiedzialność? nie jestem dziesięciolatkiem
Nie wyjdę przed dom, tylko po to by bawić się paskiem
Ref. Znowu dopada smutek
A mówią, że to jest już za mną
Na błędach często się uczę
Upadłem z kolejną gwiazdą