Cud narodzin by Proceente Lyrics
[Zwrotka 1: Szaweł/Proceente]
[Sz] Witaj, życie, Szaweł tutaj, czytaj MC ET
Zatruta półkula lewa naszego bohatera
Jak instynkt Sharon Stone stoję nagi
Naszej sagi pokręcone dzieje, teraz zaczynam
[P] Ja też byłem z Tobą od początku Twego życia
Masz w sobie cząstek Mefista dzięki mnie
To ja zabieram Cię w każdy Twój popieprzony sen
Wiem więcej niż tym, jestem Twoim deja vu
[Sz] Razem tworzymy ten koncept, ten schemat
Poemat schizofreniczny, liryczny kombinat
80 lat wstecz, Ego pamiętasz
[P] Pamiętam jakby to było dzisiaj
[Sz] 86 rok, 26 kwietnia
Ujrzałem światło, ktoś potem nosił mnie na rękach
Ulica Karowa niosła słodki zapach wiosny
Atomowy powiew grozy, gnał Czarnobyl
Czerwoni w odwrocie pójdą w pizdu, dostaną w kość
Jak w piosence Kryzysu mam tak dość
Solidarność Lecha stawia jawną działalność
Komunizmu gehenna. Gdzie podziała się nadzieja?
[P] Rodzice nazwali Cię Dawid jak biblijny król
Czuli szczęście, sprawił to Twego życia cud
W dniu Twego chrztu była piękna pogoda
Odtąd miałeś na imię Dawid Józef Polak
[Sz] Mój zegar zaczął bić, zaczął tykać
Ojciec zaczął pić i zacząć znikać
A Alternatywy 4 wizja, pierwsza emisja
To legenda tych osiedli, Nikodem Dyzma
Gdy wartko tak płyną, ten strumień życia
Ja mały skrzat zezowałem do mego nocnika
Mam na kasza, droga szama i ciuchy w pewexie
Bujałem się w kolebce jeszcze nie na mieście
[Refren: DJ Slip]
To nasze czasy dzieciak
Cudowny dzieciak to często drań
Najwyższy czas pokazać się dziś światu
Pogódź się z prawdą
Niezbadane są wyroki boskie
To nasze czasy dzieciak
Nie jesteśmy tu przez przypadek
[Zwrotka 2: Proceente/Szaweł]
[P] Raczkowałeś, gdy kibice w Meksyku robili falę
Już wtedy czułeś energię, która była w Tobie
Matka stała w kolejce za drożejącym mięsem
Miała blade pojęcie, co wydarzy się potem
Twój ojciec wsiąkł na dobre, był upadłym Bogiem
Wtedy Ty byłeś chory, miałeś gorączkę 40 stopni
Umierałeś i wtedy ktoś powiedział tam
Że potrzebują mnie i dzieci więcej mam
To była wymianka, tydzień później zmarła Twoja matka
I przejęli Cię dziadek i babcia, Ty płakałeś
Ich dom Twoim domem się stał, zamieszkałeś tam
Wtedy wszystko zmieniło się diametralnie
[Sz] Miłość i wsparcie wtedy tam odnalazłem
Z babulą Zofią i weteranem dziadkiem Staszkiem
Spokój i szum drzew na ulicy Kruczej
Zakłócamy raz po raz milicyjnym butem
[P] 86, słodko-gorzkie 86
Ta historia musi dalej wieźć, Ty to wiesz
30 parę milonów serc bije tutaj
Bez jednorazowych pieluch i bez Bobo Fruta
Musiałeś jakoś swoją drogę przejść, nie było opcji
Ten zimny kraj to tygiel gorący emocji
Jesteś jego żółcią i tlenem, pamiętaj o tym
Kiedy masz wenę, będziesz słyszeć głosy
Ten padół jest szalony tak jak Twoje fatum
Ja i Ty to ciągle jesteś Ty chłopaku
To chamska schiza polska, można się wylizać
Ale wymaga to sprytu lisa
[Refren: DJ Slip]
To nasze czasy dzieciak
Cudowny dzieciak to często drań
Najwyższy czas pokazać się dziś światu
Pogódź się z prawdą
Niezbadane są wyroki boskie
To nasze czasy dzieciak
Nie jesteśmy tu przez przypadek
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
[Sz] Witaj, życie, Szaweł tutaj, czytaj MC ET
Zatruta półkula lewa naszego bohatera
Jak instynkt Sharon Stone stoję nagi
Naszej sagi pokręcone dzieje, teraz zaczynam
[P] Ja też byłem z Tobą od początku Twego życia
Masz w sobie cząstek Mefista dzięki mnie
To ja zabieram Cię w każdy Twój popieprzony sen
Wiem więcej niż tym, jestem Twoim deja vu
[Sz] Razem tworzymy ten koncept, ten schemat
Poemat schizofreniczny, liryczny kombinat
80 lat wstecz, Ego pamiętasz
[P] Pamiętam jakby to było dzisiaj
[Sz] 86 rok, 26 kwietnia
Ujrzałem światło, ktoś potem nosił mnie na rękach
Ulica Karowa niosła słodki zapach wiosny
Atomowy powiew grozy, gnał Czarnobyl
Czerwoni w odwrocie pójdą w pizdu, dostaną w kość
Jak w piosence Kryzysu mam tak dość
Solidarność Lecha stawia jawną działalność
Komunizmu gehenna. Gdzie podziała się nadzieja?
[P] Rodzice nazwali Cię Dawid jak biblijny król
Czuli szczęście, sprawił to Twego życia cud
W dniu Twego chrztu była piękna pogoda
Odtąd miałeś na imię Dawid Józef Polak
[Sz] Mój zegar zaczął bić, zaczął tykać
Ojciec zaczął pić i zacząć znikać
A Alternatywy 4 wizja, pierwsza emisja
To legenda tych osiedli, Nikodem Dyzma
Gdy wartko tak płyną, ten strumień życia
Ja mały skrzat zezowałem do mego nocnika
Mam na kasza, droga szama i ciuchy w pewexie
Bujałem się w kolebce jeszcze nie na mieście
[Refren: DJ Slip]
To nasze czasy dzieciak
Cudowny dzieciak to często drań
Najwyższy czas pokazać się dziś światu
Pogódź się z prawdą
Niezbadane są wyroki boskie
To nasze czasy dzieciak
Nie jesteśmy tu przez przypadek
[Zwrotka 2: Proceente/Szaweł]
[P] Raczkowałeś, gdy kibice w Meksyku robili falę
Już wtedy czułeś energię, która była w Tobie
Matka stała w kolejce za drożejącym mięsem
Miała blade pojęcie, co wydarzy się potem
Twój ojciec wsiąkł na dobre, był upadłym Bogiem
Wtedy Ty byłeś chory, miałeś gorączkę 40 stopni
Umierałeś i wtedy ktoś powiedział tam
Że potrzebują mnie i dzieci więcej mam
To była wymianka, tydzień później zmarła Twoja matka
I przejęli Cię dziadek i babcia, Ty płakałeś
Ich dom Twoim domem się stał, zamieszkałeś tam
Wtedy wszystko zmieniło się diametralnie
[Sz] Miłość i wsparcie wtedy tam odnalazłem
Z babulą Zofią i weteranem dziadkiem Staszkiem
Spokój i szum drzew na ulicy Kruczej
Zakłócamy raz po raz milicyjnym butem
[P] 86, słodko-gorzkie 86
Ta historia musi dalej wieźć, Ty to wiesz
30 parę milonów serc bije tutaj
Bez jednorazowych pieluch i bez Bobo Fruta
Musiałeś jakoś swoją drogę przejść, nie było opcji
Ten zimny kraj to tygiel gorący emocji
Jesteś jego żółcią i tlenem, pamiętaj o tym
Kiedy masz wenę, będziesz słyszeć głosy
Ten padół jest szalony tak jak Twoje fatum
Ja i Ty to ciągle jesteś Ty chłopaku
To chamska schiza polska, można się wylizać
Ale wymaga to sprytu lisa
[Refren: DJ Slip]
To nasze czasy dzieciak
Cudowny dzieciak to często drań
Najwyższy czas pokazać się dziś światu
Pogódź się z prawdą
Niezbadane są wyroki boskie
To nasze czasy dzieciak
Nie jesteśmy tu przez przypadek
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]