Szare Szeregi by Pol Hasz Lyrics
[Zwrotka 1: Tymi Tyms]
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków
Dla nas to życie, nie fucha na pół etatu
Wiara to atut, nałogi to zmora
Załoga idzie za mną, nie ważne pokój, czy wojna
Nie działamy na rozkaz, nie nosimy mundurów
Wykonujemy misje, o których lepiej nie mówić
Paru idealistów, w kraju minimalistów
Gdzie, więcej od muzyków, kosi kelnerka z napiwków
[Zwrotka 2: Roka]
Przeciwko cenzurze i upadkowi skillsów
Stado przechlanych, wyszczekanych, młodych wilków
Dwadzieścia dwa w styczniu, a brakuje mi tlenu
Czasem nie mam sił, by czytać książkę w fotelu nawet
Nie zarapuje do TVN-u kamer, chyba, że po to
By powiedzieć całą prawdę, kiedy ta przejmie władzę
Kiedy nadejdzie ranek, zastaniesz ciała i sępy
Krążące nad nimi, jak o szczecińskim stylu legendy
[Zwrotka 3: Gierba]
Duchowy mieszczak, Gierba, zabrany kolaborant
Będę walczył o swoje, póki na wieki nie skonam
To ekstraklasa, nie żadne w chuja walenie
Te wersy, niczym bagnet, szarpią złudne nadzieje
Tym cipowatym raperom z blizną między nogami
Rzucamy wersy na front, aby oponentów dławić
Masz tu Pol Hasz, synku, full-contact, walka słowem
Na to, co mnie wkurwi, otworzę ciężki ogień
[Zwrotka 4: Kazior]
Nalot z partyzantki, Kazior jest gotów do szarży
Szare szeregi, stary, patrz na klatki i bramy
Szare szeregi ekip w pieprzonej konspiracji
My mamy zasady, nie kurwa trendy i fazy
Przejdź się szarymi chodnikami Szczecina z nami
Oddychaj szarymi dniami z dymem ganji, też szarym
Rozkurwiam system od środka, jak dystrofia tkanki
Bóg rozdał karty, zabrać mi, jestem gotów do walki
[Zwrotka 5: Smoku]
Kładę słowa na wagę, to nie jest żadna hańba
Dzięki mnie dajesz po kablach
Choć Smok to żaden handlarz jest
Mała, wiesz, nie piję jak dżentelmen
Więc zamknij swoją gębę, polej mi setkę
Bo stać mnie na więcej, niż myślisz
Na więcej niż innych, na końcu dodaj jeszcze wykrzyknik
Chuj w te punche, chuj w te podwójne
My mamy styl, a jego nie zacytujesz
[Refren/Cuty]
Szare Szeregi to banda skurwieli;
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków;
Możesz to ściągać, jak linie z blatu, chłopaku;
To od nas bomba; załoga idzie za mną;
Cipowatym raperom z blizną między nogami;
Bomby nad głowami wam świstną jak w Combat;
Trzymaj puls i się módl, by i twój Bóg cię słuchał;
Na końcu dodaj jeszcze wykrzyknik; bezsprzecznie;
[Zwrotka 6: Solar]
Szare szeregi, to banda skurwieli
Co się nie rozpierdalają, jak fury, co mają małe przebiegi
Co ci ulica wpoiła, to media nie przekrzyczą
Ich target - do roboty, szama, praca, telewizor
Ja nie z tych, siedzę, robię rap
Puszczam go, za parę dych, tam
Gdzie chcą go słuchać, ludzie tacy, jak ja
I szczerze sram na skandale, plotki, kierunek prądów
Wczuci to są ci, co nie rozróżniają sejmu od rządu
[Zwrotka 7: Bogu]
Stawiam krok za krokiem, krok za krokiem, krok
Idę pokazać wam, że to nie rezerwa, a pierwszy skład
Jeżeli nie chcesz wierzyć nam, to twój błąd
Przepędzam z oczu strach
Bo mam za sobą szereg osób i rap, a co
Joł, popatrz, w końcu Szczecin powstał
Pol Hasz, obczaj, od nas co raz to nowa zwrotka
W manii, zajarani, to tkwi w bani, jak szpik w kościach
Majka w garści ściskam, jak karabin, łap to od nas bomba
[Zwrotka 8: Pjentak]
Możesz to ściągać, jak linie z blatu chłopaku, w weekend
To nie rap dla rapu, banał, ale kocham to na całe życie
Wypalę talent na płytę, puszczę, jak dragi na ulicę
Bo wiem na co mają popyt tu dzielnice
Dzieciaki marzą o flocie i drogich autach
Za pięć lat będą się zbijać, kurwa, na pierwszego blanta
Chuj z tamtych marzeń, bo zrobię tu własną sumkę
Jestem Pjentak i pierdolę, czy znajdę kiedyś wytwórnię
[Zwrotka 9: Hyziu]
A na spacerach będziesz miał to na uszach
Ile warte są te słowa, ilu MC się zmusza?
Nic mnie nie rusza już, ale ciągle naucza
Trzymaj puls i się módl, by i twój Bóg cię słuchał
Stoję w szeregu, szarym jak Strefa Gazy
Szarym jak moje płuca, daję obrazy, jak plazmy
Pobudzam zmysły, jakbyś był w 5D
Nawijam z sensem i wiem, że rap nie jest błędem
[Zwrotka 10: Planet ANM]
Tu ulic szarych czarne barwy prawdą błyszczą
Stereofonią karmią, mordo, was duchy z blizną
To bomby nad głowami wam świstną, jak w Combat
Fejmożercy pójdą na dno, jak pieprzony Schleswig-Holstein
I kiedy tak patrzę, na te wszystkie czyny haniebne
Biorę kamienie w ręce i rzucam je na szaniec, w samo serce
Rzucam je na szaniec, kurwa, zniszczę tony
I głowy im zetnę, szare szeregi, bezsprzecznie
[Refren/Cuty]
Szare Szeregi to banda skurwieli;
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków;
Możesz to ściągać, jak linie z blatu, chłopaku;
To od nas bomba; załoga idzie za mną;
Cipowatym raperom z blizną między nogami;
Bomby nad głowami wam świstną jak w Combat;
Trzymaj puls i się módl, by i twój Bóg cię słuchał;
Na końcu dodaj jeszcze wykrzyknik; bezsprzecznie;[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków
Dla nas to życie, nie fucha na pół etatu
Wiara to atut, nałogi to zmora
Załoga idzie za mną, nie ważne pokój, czy wojna
Nie działamy na rozkaz, nie nosimy mundurów
Wykonujemy misje, o których lepiej nie mówić
Paru idealistów, w kraju minimalistów
Gdzie, więcej od muzyków, kosi kelnerka z napiwków
[Zwrotka 2: Roka]
Przeciwko cenzurze i upadkowi skillsów
Stado przechlanych, wyszczekanych, młodych wilków
Dwadzieścia dwa w styczniu, a brakuje mi tlenu
Czasem nie mam sił, by czytać książkę w fotelu nawet
Nie zarapuje do TVN-u kamer, chyba, że po to
By powiedzieć całą prawdę, kiedy ta przejmie władzę
Kiedy nadejdzie ranek, zastaniesz ciała i sępy
Krążące nad nimi, jak o szczecińskim stylu legendy
[Zwrotka 3: Gierba]
Duchowy mieszczak, Gierba, zabrany kolaborant
Będę walczył o swoje, póki na wieki nie skonam
To ekstraklasa, nie żadne w chuja walenie
Te wersy, niczym bagnet, szarpią złudne nadzieje
Tym cipowatym raperom z blizną między nogami
Rzucamy wersy na front, aby oponentów dławić
Masz tu Pol Hasz, synku, full-contact, walka słowem
Na to, co mnie wkurwi, otworzę ciężki ogień
[Zwrotka 4: Kazior]
Nalot z partyzantki, Kazior jest gotów do szarży
Szare szeregi, stary, patrz na klatki i bramy
Szare szeregi ekip w pieprzonej konspiracji
My mamy zasady, nie kurwa trendy i fazy
Przejdź się szarymi chodnikami Szczecina z nami
Oddychaj szarymi dniami z dymem ganji, też szarym
Rozkurwiam system od środka, jak dystrofia tkanki
Bóg rozdał karty, zabrać mi, jestem gotów do walki
[Zwrotka 5: Smoku]
Kładę słowa na wagę, to nie jest żadna hańba
Dzięki mnie dajesz po kablach
Choć Smok to żaden handlarz jest
Mała, wiesz, nie piję jak dżentelmen
Więc zamknij swoją gębę, polej mi setkę
Bo stać mnie na więcej, niż myślisz
Na więcej niż innych, na końcu dodaj jeszcze wykrzyknik
Chuj w te punche, chuj w te podwójne
My mamy styl, a jego nie zacytujesz
[Refren/Cuty]
Szare Szeregi to banda skurwieli;
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków;
Możesz to ściągać, jak linie z blatu, chłopaku;
To od nas bomba; załoga idzie za mną;
Cipowatym raperom z blizną między nogami;
Bomby nad głowami wam świstną jak w Combat;
Trzymaj puls i się módl, by i twój Bóg cię słuchał;
Na końcu dodaj jeszcze wykrzyknik; bezsprzecznie;
[Zwrotka 6: Solar]
Szare szeregi, to banda skurwieli
Co się nie rozpierdalają, jak fury, co mają małe przebiegi
Co ci ulica wpoiła, to media nie przekrzyczą
Ich target - do roboty, szama, praca, telewizor
Ja nie z tych, siedzę, robię rap
Puszczam go, za parę dych, tam
Gdzie chcą go słuchać, ludzie tacy, jak ja
I szczerze sram na skandale, plotki, kierunek prądów
Wczuci to są ci, co nie rozróżniają sejmu od rządu
[Zwrotka 7: Bogu]
Stawiam krok za krokiem, krok za krokiem, krok
Idę pokazać wam, że to nie rezerwa, a pierwszy skład
Jeżeli nie chcesz wierzyć nam, to twój błąd
Przepędzam z oczu strach
Bo mam za sobą szereg osób i rap, a co
Joł, popatrz, w końcu Szczecin powstał
Pol Hasz, obczaj, od nas co raz to nowa zwrotka
W manii, zajarani, to tkwi w bani, jak szpik w kościach
Majka w garści ściskam, jak karabin, łap to od nas bomba
[Zwrotka 8: Pjentak]
Możesz to ściągać, jak linie z blatu chłopaku, w weekend
To nie rap dla rapu, banał, ale kocham to na całe życie
Wypalę talent na płytę, puszczę, jak dragi na ulicę
Bo wiem na co mają popyt tu dzielnice
Dzieciaki marzą o flocie i drogich autach
Za pięć lat będą się zbijać, kurwa, na pierwszego blanta
Chuj z tamtych marzeń, bo zrobię tu własną sumkę
Jestem Pjentak i pierdolę, czy znajdę kiedyś wytwórnię
[Zwrotka 9: Hyziu]
A na spacerach będziesz miał to na uszach
Ile warte są te słowa, ilu MC się zmusza?
Nic mnie nie rusza już, ale ciągle naucza
Trzymaj puls i się módl, by i twój Bóg cię słuchał
Stoję w szeregu, szarym jak Strefa Gazy
Szarym jak moje płuca, daję obrazy, jak plazmy
Pobudzam zmysły, jakbyś był w 5D
Nawijam z sensem i wiem, że rap nie jest błędem
[Zwrotka 10: Planet ANM]
Tu ulic szarych czarne barwy prawdą błyszczą
Stereofonią karmią, mordo, was duchy z blizną
To bomby nad głowami wam świstną, jak w Combat
Fejmożercy pójdą na dno, jak pieprzony Schleswig-Holstein
I kiedy tak patrzę, na te wszystkie czyny haniebne
Biorę kamienie w ręce i rzucam je na szaniec, w samo serce
Rzucam je na szaniec, kurwa, zniszczę tony
I głowy im zetnę, szare szeregi, bezsprzecznie
[Refren/Cuty]
Szare Szeregi to banda skurwieli;
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków;
Możesz to ściągać, jak linie z blatu, chłopaku;
To od nas bomba; załoga idzie za mną;
Cipowatym raperom z blizną między nogami;
Bomby nad głowami wam świstną jak w Combat;
Trzymaj puls i się módl, by i twój Bóg cię słuchał;
Na końcu dodaj jeszcze wykrzyknik; bezsprzecznie;[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]