Przerwa by Pawe Bokun Lyrics
[Zwrotka 1]
Skąd mam siły brać
Na cały poje... głupi świat
Rutyna ciąga mnie jak psa
Po szarych niewesołych dniach
Złotem, wgnieciony w fotel
I nie przez ilość, ale przez sam fakt
Kotek, nachyl się trochę
Wiesz taki pomysł mi do głowy wpadł
[Refren]
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
[Zwrotka 2]
Trzęsę się cały od kawy jak mokry kot
Dziś mamy zaledwie roboty na cały rok
Jutro? A chu... któż wie czy będzie z nas żyć ktoś
Gonię miliony monet
Po czasie czuję się jak rudy Ron
Może coś dzisiaj stworzę
A może padnę jak zwierzęcy plon
Gdy siedzieliśmy w palarni po całym dniu
A mi już łzami przeciekał mózg
To wtedy wszedł random ID i chciał się wczuć
I mi ten uśmiech aż sprawiał ból
W głowię mam kserokopiarki co lecą w dół
Z utopionych w oklaskach biur
I te dziesiątki kabli haczą się mych nóg
I jak to trwa osiem godzin to cud...
Jest grudzień i świat stał się znów smooth
I każdy kłamie, że magia i mood
Ja nie jestem z tych ale prę przez próg
Nie puszczając na chwile twych ust
Nie wiedziałem do dziś tak pięknych nóg
A przecież ściągam dopiero ci but
Kiedy pójdziesz spać wstawię alarm znów
Choć nie trzeba mi żadnych snów
[Refren]
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Skąd mam siły brać
Na cały poje... głupi świat
Rutyna ciąga mnie jak psa
Po szarych niewesołych dniach
Złotem, wgnieciony w fotel
I nie przez ilość, ale przez sam fakt
Kotek, nachyl się trochę
Wiesz taki pomysł mi do głowy wpadł
[Refren]
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
[Zwrotka 2]
Trzęsę się cały od kawy jak mokry kot
Dziś mamy zaledwie roboty na cały rok
Jutro? A chu... któż wie czy będzie z nas żyć ktoś
Gonię miliony monet
Po czasie czuję się jak rudy Ron
Może coś dzisiaj stworzę
A może padnę jak zwierzęcy plon
Gdy siedzieliśmy w palarni po całym dniu
A mi już łzami przeciekał mózg
To wtedy wszedł random ID i chciał się wczuć
I mi ten uśmiech aż sprawiał ból
W głowię mam kserokopiarki co lecą w dół
Z utopionych w oklaskach biur
I te dziesiątki kabli haczą się mych nóg
I jak to trwa osiem godzin to cud...
Jest grudzień i świat stał się znów smooth
I każdy kłamie, że magia i mood
Ja nie jestem z tych ale prę przez próg
Nie puszczając na chwile twych ust
Nie wiedziałem do dziś tak pięknych nóg
A przecież ściągam dopiero ci but
Kiedy pójdziesz spać wstawię alarm znów
Choć nie trzeba mi żadnych snów
[Refren]
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...
Chodź ze mną na przerwę
Całą noc...