DZIWKI I DILERZY by PAJ STAJL Lyrics
[Refren: Kony, Pesh]
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
[Zwrotka 1: Kony]
Życie jest jak szkopy, my jak reszta europy
Więc chowamy się w okopy
Gdyż los to misja, jak Omaha Beach jeśli
Nie stracisz życia to i tak nie unikniesz blizn
Zazwyczaj nie budzi cię kul świst
Ale jak nie jesteś swój, lepiej stul pysk
Bo dzielnica to zamknięty krąg jak okultyzm
Więc jak nie jesteś stąd, lepiej zamknij mordę
To jak klątwa, ciąży nade mną ciągle
A obiecywałem, że do wojska się nie zaciągnę
Jestem jak na froncie, na koksie
Na piątej obok siebie mam dziwkę która dzisiaj possie
Me prącie, wypoleruje broń bo
Nawet na wojnie potrzebujesz ziom
Po-myśleć czasem spokojnie, a potem wstajesz z rańca
Znienacka cię faza bierze jak wietnamce w krzyżowy ogień
[Refren: Kony, Pesh]
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
[Zwrotka 2: Pesh]
Siedzę zbunkrowany z Konym
Kończy się nam woda pitna
Życie sukinkocie to nie biwak, życie to bitwa
To trwało i trwa, za chwałą gonitwa
Złotymi dziwkami? Nie ma opcji byś nie wygrał
Wokół brud, smród i nędza
A ciebie napędza zamiar zwycięstwa
Więc zabijesz ruska, mongoła i niemca
Wszystkich jebać, nie ma miejsca
Tu na skrupuły które budzą niesmak
Albo żyjesz albo nie, weź pierdolić przestań
Już nie masz odwrotu, rodziny, obywatelstwa
I szmaty z którą lubiłeś się przespać
Co tu dużo mówić, kolego masz potencjał
Zrobimy z ciebie męża i złapie cię demencja
To ważne, żebyś przetrwał, na froncie, na koksie
Obok siebie masz dziwke gotową do rżnięcia
Dla żołnierza z ghetta, znalazłem ją na roksie
I uważam, że jest piękna
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
[Zwrotka 1: Kony]
Życie jest jak szkopy, my jak reszta europy
Więc chowamy się w okopy
Gdyż los to misja, jak Omaha Beach jeśli
Nie stracisz życia to i tak nie unikniesz blizn
Zazwyczaj nie budzi cię kul świst
Ale jak nie jesteś swój, lepiej stul pysk
Bo dzielnica to zamknięty krąg jak okultyzm
Więc jak nie jesteś stąd, lepiej zamknij mordę
To jak klątwa, ciąży nade mną ciągle
A obiecywałem, że do wojska się nie zaciągnę
Jestem jak na froncie, na koksie
Na piątej obok siebie mam dziwkę która dzisiaj possie
Me prącie, wypoleruje broń bo
Nawet na wojnie potrzebujesz ziom
Po-myśleć czasem spokojnie, a potem wstajesz z rańca
Znienacka cię faza bierze jak wietnamce w krzyżowy ogień
[Refren: Kony, Pesh]
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie jest jak wojna my jak żołnierze w desancie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Życie rzuca rękawice, my walczymy uparcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Jesteśmy skurwielami co przegrali już na starcie a
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
Nie chce mi się żyć, to widać coraz bardziej że
Dziwki i dilerzy to jedyne nasze wsparcie
[Zwrotka 2: Pesh]
Siedzę zbunkrowany z Konym
Kończy się nam woda pitna
Życie sukinkocie to nie biwak, życie to bitwa
To trwało i trwa, za chwałą gonitwa
Złotymi dziwkami? Nie ma opcji byś nie wygrał
Wokół brud, smród i nędza
A ciebie napędza zamiar zwycięstwa
Więc zabijesz ruska, mongoła i niemca
Wszystkich jebać, nie ma miejsca
Tu na skrupuły które budzą niesmak
Albo żyjesz albo nie, weź pierdolić przestań
Już nie masz odwrotu, rodziny, obywatelstwa
I szmaty z którą lubiłeś się przespać
Co tu dużo mówić, kolego masz potencjał
Zrobimy z ciebie męża i złapie cię demencja
To ważne, żebyś przetrwał, na froncie, na koksie
Obok siebie masz dziwke gotową do rżnięcia
Dla żołnierza z ghetta, znalazłem ją na roksie
I uważam, że jest piękna