Boże igrzysko cz. 2 by O.S.T.R. Lyrics
[Zwrotka 1]
I co teraz?! Mówiłem o tym wcześniej
Jakieś pretensje?! Wciąż tu jestem
Bezszelestnie, za zamkniętymi drzwiami
Ciekawscy do granic świat raczy problemami
Płacze pergamin, to o nich i to dla nich sorry
Nie znam wszystkich imion, wiesz ilość młodych
Których szczęśliwy los w życiu ominął
Dowody ?! Zobacz jak w biurokracji giną
Dość pertraktacji, nikt nie zrozumiał spraw zawiłych
Jak Shuman, na fortepianu strunach, na nic zaduma
Na nic psychoanalityk, skurwysyny
Ja chce liczyć deficyt, skreśla tych z ulicy
Wpisani do rubryki, dziewięć dziewięć siedem, japa
Po raz drugi jak nic nie wiesz atak
Czyste przymierze, Boże igrzysko
To o tym co blisko, gdy wzrok fakty pierze
Zwierzchnictwo woli być ślepe jak Lepper
Zostawmy polityków, żaden z nich biedy nie klepie
Możesz nazwać grzechem to, że pale jointy
Teraz nazwij fakty z domu dziecka o numerze piątym
[Refren]
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...
[Zwrotka 2]
Niby brzmi ironiczne, lecz śmiech jest tu zgubny
Poziomu człowieczeństwa nie budują koturny
Zanim trafię do urny jeszcze zdążę się napatrzeć
Jak uśmiech byle kogo dziecko chroni jak naparstek
Tu podłość, dziecięce porno i to nie wiesz odkąd
Mam takiego zioma
Co sprawiedliwość wymierzył raz swymi rękoma
I było to słuszne, w cichym budynku społeczeństwo sztuczne
Sztuczne prawa, sztuczna adaptacja
Życie to kaucja, co tak naprawdę nic nie wyjaśnia
W kwestii wartości i zbędnego bogactwa
Sala dorosłych, uparci jak osły i ślepi jak ćma
Dość tych co myśli przypłacili śmiercią
Stanął na drodze mentor, serce zbite jak termos
Zdaje się rzeczą zbędną, Boże igrzysko
To wszytko ma swoją kolejność
Dla tych co czują odrębność na własnej skórze
To nie pieprzone historie, które mają tylko urzec
Ubaw jest tam na górze, lolek z aniołem stróżem
Wierzę w to bardziej jak myślę o tym uwierz
Wiem, że odnajdę kiedyś sens tajemnicy
Od powodów do przyczyn, łódzcy gruźlicy
W oparach smogu dziękują bogu za rozum...
[Refren]
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...
I co teraz?! Mówiłem o tym wcześniej
Jakieś pretensje?! Wciąż tu jestem
Bezszelestnie, za zamkniętymi drzwiami
Ciekawscy do granic świat raczy problemami
Płacze pergamin, to o nich i to dla nich sorry
Nie znam wszystkich imion, wiesz ilość młodych
Których szczęśliwy los w życiu ominął
Dowody ?! Zobacz jak w biurokracji giną
Dość pertraktacji, nikt nie zrozumiał spraw zawiłych
Jak Shuman, na fortepianu strunach, na nic zaduma
Na nic psychoanalityk, skurwysyny
Ja chce liczyć deficyt, skreśla tych z ulicy
Wpisani do rubryki, dziewięć dziewięć siedem, japa
Po raz drugi jak nic nie wiesz atak
Czyste przymierze, Boże igrzysko
To o tym co blisko, gdy wzrok fakty pierze
Zwierzchnictwo woli być ślepe jak Lepper
Zostawmy polityków, żaden z nich biedy nie klepie
Możesz nazwać grzechem to, że pale jointy
Teraz nazwij fakty z domu dziecka o numerze piątym
[Refren]
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...
[Zwrotka 2]
Niby brzmi ironiczne, lecz śmiech jest tu zgubny
Poziomu człowieczeństwa nie budują koturny
Zanim trafię do urny jeszcze zdążę się napatrzeć
Jak uśmiech byle kogo dziecko chroni jak naparstek
Tu podłość, dziecięce porno i to nie wiesz odkąd
Mam takiego zioma
Co sprawiedliwość wymierzył raz swymi rękoma
I było to słuszne, w cichym budynku społeczeństwo sztuczne
Sztuczne prawa, sztuczna adaptacja
Życie to kaucja, co tak naprawdę nic nie wyjaśnia
W kwestii wartości i zbędnego bogactwa
Sala dorosłych, uparci jak osły i ślepi jak ćma
Dość tych co myśli przypłacili śmiercią
Stanął na drodze mentor, serce zbite jak termos
Zdaje się rzeczą zbędną, Boże igrzysko
To wszytko ma swoją kolejność
Dla tych co czują odrębność na własnej skórze
To nie pieprzone historie, które mają tylko urzec
Ubaw jest tam na górze, lolek z aniołem stróżem
Wierzę w to bardziej jak myślę o tym uwierz
Wiem, że odnajdę kiedyś sens tajemnicy
Od powodów do przyczyn, łódzcy gruźlicy
W oparach smogu dziękują bogu za rozum...
[Refren]
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...
Boże igrzysko, litości w oczach nie rozpoznasz
Te rzeczy dzieją się od lat, lepiej się odlać
Zapomnieć, ominąć, póki się sprawy nie rozwiną
Póki się sprawy nie rozwiną...