PLAŻA MAJAMI by Nafurany Nietoperz Ewenement Lyrics
[Nafurany Nietoperz Ewenement]
Plaża i leżak, piękne życie nietoperza
Aż sam sobie nie dowierzam
Impreza pod palmami
Plaża Majami
Dziewczyny z drinkami i dużymi cyckami
Kręcą dupami
Wiedzą, że mnie to kręci, tak jak coś w nosie
Piękne życie będę miał aż do śmierci
Widok piersi, palm i morza
Panny wywołują pożar
A ja łowię węgorza
To nie poza, Pszona mob to styl życia
Mała lepiej się przyzwyczaj, że to mój zwyczaj
To wonsik i melanż, to moja kariera
W garażu panamera to nie ukryta pamera
Lato, słońce, sztuki gorące
Jak nawijał Tede jeszcze przed swoim końcem
Wielkie wierzowce i nocne kluby
Narkotyki dobre, drinki z mocnej wódy
Po Majami bujam się z ziomalami
Do Majami latam samolotami
Pierdole plany, preferuje spontan
Jak jestem w Miami hajs mi rośnie na kontach
Tak to wygląda, budzę się co rano o szesnastej
Palę wonsa cały dzień jak wstanę aż nie zasnę
Czasem jadę miastem a czasem nim chodzę
Raz błyszczy lakier a raz Jordan na nodze
[Refren]
In between
What I find is pleasing and I'm feeling fine
Love is so confusing there's no peace of mind
If I fear I'm losing you it's just no good
You teasing like you do
[El Ludwiko]
Mów mi Tony Montana, kokon walony od rana
Kobieta rozebrana a za oknem palmy
Dzwonię do Lorda zapalmy
Dwóch ziomów, dwa blanty, piękny dzień upalny
Cień palmy chroni skórę
Ściągłem chmurę, patrzę na maniurę
Ledwo zdała maturę ale to już w ogóle nie interesuje prokurature
Siedzę na plaży delektuję się wonsem
Wspominam sobie lata osiemdziesiąte
Zamiast komórek Walkie-Talkie
A zamiast hip hopu Modern Talking
I tańszy worek koki, minęło już tyle czasu
A ja dalej robię kroki, chociaż ciągle nie na legalu
[Refren]
In between
What I find is pleasing and I'm feeling fine
Love is so confusing there's no peace of mind
If I fear I'm losing you it's just no good
You teasing like you do
Plaża i leżak, piękne życie nietoperza
Aż sam sobie nie dowierzam
Impreza pod palmami
Plaża Majami
Dziewczyny z drinkami i dużymi cyckami
Kręcą dupami
Wiedzą, że mnie to kręci, tak jak coś w nosie
Piękne życie będę miał aż do śmierci
Widok piersi, palm i morza
Panny wywołują pożar
A ja łowię węgorza
To nie poza, Pszona mob to styl życia
Mała lepiej się przyzwyczaj, że to mój zwyczaj
To wonsik i melanż, to moja kariera
W garażu panamera to nie ukryta pamera
Lato, słońce, sztuki gorące
Jak nawijał Tede jeszcze przed swoim końcem
Wielkie wierzowce i nocne kluby
Narkotyki dobre, drinki z mocnej wódy
Po Majami bujam się z ziomalami
Do Majami latam samolotami
Pierdole plany, preferuje spontan
Jak jestem w Miami hajs mi rośnie na kontach
Tak to wygląda, budzę się co rano o szesnastej
Palę wonsa cały dzień jak wstanę aż nie zasnę
Czasem jadę miastem a czasem nim chodzę
Raz błyszczy lakier a raz Jordan na nodze
[Refren]
In between
What I find is pleasing and I'm feeling fine
Love is so confusing there's no peace of mind
If I fear I'm losing you it's just no good
You teasing like you do
[El Ludwiko]
Mów mi Tony Montana, kokon walony od rana
Kobieta rozebrana a za oknem palmy
Dzwonię do Lorda zapalmy
Dwóch ziomów, dwa blanty, piękny dzień upalny
Cień palmy chroni skórę
Ściągłem chmurę, patrzę na maniurę
Ledwo zdała maturę ale to już w ogóle nie interesuje prokurature
Siedzę na plaży delektuję się wonsem
Wspominam sobie lata osiemdziesiąte
Zamiast komórek Walkie-Talkie
A zamiast hip hopu Modern Talking
I tańszy worek koki, minęło już tyle czasu
A ja dalej robię kroki, chociaż ciągle nie na legalu
[Refren]
In between
What I find is pleasing and I'm feeling fine
Love is so confusing there's no peace of mind
If I fear I'm losing you it's just no good
You teasing like you do