Człowiekiem jestem by Mor W.A. Lyrics
[Intro: Wigor]
Tak, tak
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Tak, zdążyłem się o tym przekonać, człowiek
[Zwrotka 1: Wigor]
Ciągle zastanawiam się, czy to dobrze, czy też źle
Że widzę to, co widzę – ile razy? To obrazy budzące odrazy
Chcę oglądać tylko te, które oko cieszą
Ludzie grzeszą – wszyscy o tym wiedzą
Stwarzają sobie nawzajem problemy
Zachowują się jak hieny – oglądam te sceny
Co przyprawia mnie o mdłości, nie odbiera weny
Nie dodaje jednak werwy, człowiek robi tak bez przerwy
Czy to się kiedyś zmieni, czy to tylko pobożne życzenie?
Powściągliwy pozostań w ocеnie
Muszę być silny, odporny na wstrząsy, wyczulony na podstęp
Nic co ludzkie nie jеst mi obce
To niezbędna wiedza jak niezastąpione surowce, drogocenne
Szlachetne kruszce do produkcji, własnej dedukcji
Trzeba umieć z głębi siebie je wydobyć, odpowiedzieć sobie
Sam na pytanie: co dalej ze sobą zrobić? Co począć?
Czy na chwilę przystać i odpocząć?
A może wszystko na nowo zacząć od podstaw?
Ja już tak nie muszę, zbyt daleko zaszedłem, by się teraz wycofać
Wracać do punktu wyjścia, w życiu rożne były przejścia
Aż do nadejścia tych lepszych dni, Boże, dziękuję Ci
Że byłeś na tyle łaskawy, że dałeś mi czas poukładać moje sprawy
Te najistotniejsze – teraz to dla mnie najważniejsze
[Refren: Wigor]
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie... Nie jest mi obce
[Przerwa: Wigor & DJ Mini (Cuty)]
Nic co ludzkie nie jest mi obce, już nie
Nic a nic, człowiek
Druga kwestia (Rosną morale)
(Nic co ludzkie – to stare jak arabskie pismo)
[Zwrotka 2: Wigor]
Jaka jest tego przyczyna, że matka własnego syna
Wyklina od skurwysyna? Error – heroina
Jego naiwność i głupota nie znały granic
Próbowała do niego przemówić – na nic
Za nic w świecie nie chciała go stracić, ten jednak był mądrzejszy
Wpadł w nowe towarzystwo, poczuł się pewniejszy
Co tam będziesz jarał, od razu "Pierdolnij w kanał" – usłyszał
Długo się nie zastawiał, niczego się nie obawiał
Pomyślał, że to im sie spodoba, że się przypodoba
Podatna na wstrzyki była jego głowa
Przed samozagładą już się nie uchował
Wkrótce nazajutrz złoty strzał
Przedawkował, nikt go nie uratował
Jak z nim byli i go wkręcili, tak w jednej chwili
Go zostawili konającego, z pianą na ustach naćpanego
Sami się zawinęli, się wydygali
Jedyne, co zrobili – wydzwonili po pogotowie
Ci przyjechali, ale z interwencją już się spóźnili
Potem psy, spisywany protokół
Kolejny młodociany narkoman
Rozejrzyj się wokół – niech to będzie przestroga
Dla tych wszystkich, co nie wierzą w Boga
Jak przez głupotę może powinąć się noga
Sytuacja złowroga tylko na to czyha
Nie bądź bezmyślny i broń Boże nie idź śladami tego typa (Przypadkiem) Bo to wielki przypał
[Refren: Wigor]
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
[Przerwa: Wigor]
(Trzecia część)
Trzecia część... nadeszła
[Zwrotka 3: Wigor]
Pośród codzienności marazmu
Nie może zabraknąć miejsca na chwilę entuzjazmu
Stanu uniesienia, gdzie wysoki poziom ożywienia
Teraz nie mam już nic do zrobienia prócz tego
Chcę osiągnąć poczucie komfortu psychicznego
Nic prostszego? Nie byłbym tego taki pewien – dlaczego?
Sam do końca nie wiem, czy ni stąd, ni zowąd
Ktoś lub coś spokoju mi nie zakłóci
Staram się o tym nie myśleć
Kiedy indziej przychodzą chwile, by z siebie wyrzucić cały ten gniew
Nie w tej zwrocie, bo teraz w rzeczy istocie
O wartościach wartych więcej niż krocie
Które nie są mi obce, jak miłość czy radość
Jednym słowem – szczęście, na moje szczęście
Szkoda tylko, że to nie może trwać wiecznie
Bo w którymś momencie znowu robi się niezręcznie
Ważne jest to, by przez wyrządzone zło
Nie zmienić się wewnętrznie na gorsze
Ja się nie zgorszę, sprawy nie pogorszę
Skądże znowu, nie mam takich powodów
By działać samemu sobie na szkodę
Z takim nastawieniem swoje życie dalej wiodę
Na pogodę czy na niepogodę ducha
Ile razy burza mózgów, zawierucha
Nie tracę ducha, nawet kiedy posucha
Jeszcze raz puenta, posłuchaj!
[Refren: Wigor]
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Tak, tak
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Tak, zdążyłem się o tym przekonać, człowiek
[Zwrotka 1: Wigor]
Ciągle zastanawiam się, czy to dobrze, czy też źle
Że widzę to, co widzę – ile razy? To obrazy budzące odrazy
Chcę oglądać tylko te, które oko cieszą
Ludzie grzeszą – wszyscy o tym wiedzą
Stwarzają sobie nawzajem problemy
Zachowują się jak hieny – oglądam te sceny
Co przyprawia mnie o mdłości, nie odbiera weny
Nie dodaje jednak werwy, człowiek robi tak bez przerwy
Czy to się kiedyś zmieni, czy to tylko pobożne życzenie?
Powściągliwy pozostań w ocеnie
Muszę być silny, odporny na wstrząsy, wyczulony na podstęp
Nic co ludzkie nie jеst mi obce
To niezbędna wiedza jak niezastąpione surowce, drogocenne
Szlachetne kruszce do produkcji, własnej dedukcji
Trzeba umieć z głębi siebie je wydobyć, odpowiedzieć sobie
Sam na pytanie: co dalej ze sobą zrobić? Co począć?
Czy na chwilę przystać i odpocząć?
A może wszystko na nowo zacząć od podstaw?
Ja już tak nie muszę, zbyt daleko zaszedłem, by się teraz wycofać
Wracać do punktu wyjścia, w życiu rożne były przejścia
Aż do nadejścia tych lepszych dni, Boże, dziękuję Ci
Że byłeś na tyle łaskawy, że dałeś mi czas poukładać moje sprawy
Te najistotniejsze – teraz to dla mnie najważniejsze
[Refren: Wigor]
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie... Nie jest mi obce
[Przerwa: Wigor & DJ Mini (Cuty)]
Nic co ludzkie nie jest mi obce, już nie
Nic a nic, człowiek
Druga kwestia (Rosną morale)
(Nic co ludzkie – to stare jak arabskie pismo)
[Zwrotka 2: Wigor]
Jaka jest tego przyczyna, że matka własnego syna
Wyklina od skurwysyna? Error – heroina
Jego naiwność i głupota nie znały granic
Próbowała do niego przemówić – na nic
Za nic w świecie nie chciała go stracić, ten jednak był mądrzejszy
Wpadł w nowe towarzystwo, poczuł się pewniejszy
Co tam będziesz jarał, od razu "Pierdolnij w kanał" – usłyszał
Długo się nie zastawiał, niczego się nie obawiał
Pomyślał, że to im sie spodoba, że się przypodoba
Podatna na wstrzyki była jego głowa
Przed samozagładą już się nie uchował
Wkrótce nazajutrz złoty strzał
Przedawkował, nikt go nie uratował
Jak z nim byli i go wkręcili, tak w jednej chwili
Go zostawili konającego, z pianą na ustach naćpanego
Sami się zawinęli, się wydygali
Jedyne, co zrobili – wydzwonili po pogotowie
Ci przyjechali, ale z interwencją już się spóźnili
Potem psy, spisywany protokół
Kolejny młodociany narkoman
Rozejrzyj się wokół – niech to będzie przestroga
Dla tych wszystkich, co nie wierzą w Boga
Jak przez głupotę może powinąć się noga
Sytuacja złowroga tylko na to czyha
Nie bądź bezmyślny i broń Boże nie idź śladami tego typa (Przypadkiem) Bo to wielki przypał
[Refren: Wigor]
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
[Przerwa: Wigor]
(Trzecia część)
Trzecia część... nadeszła
[Zwrotka 3: Wigor]
Pośród codzienności marazmu
Nie może zabraknąć miejsca na chwilę entuzjazmu
Stanu uniesienia, gdzie wysoki poziom ożywienia
Teraz nie mam już nic do zrobienia prócz tego
Chcę osiągnąć poczucie komfortu psychicznego
Nic prostszego? Nie byłbym tego taki pewien – dlaczego?
Sam do końca nie wiem, czy ni stąd, ni zowąd
Ktoś lub coś spokoju mi nie zakłóci
Staram się o tym nie myśleć
Kiedy indziej przychodzą chwile, by z siebie wyrzucić cały ten gniew
Nie w tej zwrocie, bo teraz w rzeczy istocie
O wartościach wartych więcej niż krocie
Które nie są mi obce, jak miłość czy radość
Jednym słowem – szczęście, na moje szczęście
Szkoda tylko, że to nie może trwać wiecznie
Bo w którymś momencie znowu robi się niezręcznie
Ważne jest to, by przez wyrządzone zło
Nie zmienić się wewnętrznie na gorsze
Ja się nie zgorszę, sprawy nie pogorszę
Skądże znowu, nie mam takich powodów
By działać samemu sobie na szkodę
Z takim nastawieniem swoje życie dalej wiodę
Na pogodę czy na niepogodę ducha
Ile razy burza mózgów, zawierucha
Nie tracę ducha, nawet kiedy posucha
Jeszcze raz puenta, posłuchaj!
[Refren: Wigor]
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że reaguję na bodźce
Nic co ludzkie nie jest mi już obce
Na co dzień z tym obcuję, czuję, że górę biorą emocje
Nic co ludzkie nie jest mi obce