Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Strumień nieświadomości by Mody Pi Lyrics

Genre: rap | Year: 2020

Nie patrzę w kalendarz, nie ma znaczenia czy jest środa czy niedziela
Nie patrzę na zegar, po prostu próbuję spać jak się zaczyna ściemniać
Już nie poznaję moich ludzi
Już nie poznaję nowych ludzi
Dwadzieścia lat życia patrzyłem tylko w sufit
Kurwo, nie wystraszysz mnie bardziej niż budzik
Ona pyta, o czym myślę
No ja pierdolę, przecież sama mówiłaś - zawsze myślę tylko o sobie
Muszę zacząć sypać, żeby zacząć sypiać
Wszyscy dalej mnie dublują na zakrętach życia
Najważniejsze w życiu to się dobrze bawić
Więc każdy się bawi - moimi emocjami
Mówią, żebym po upadku się nie poddawał
Czuję się jak jebana wańka-wstańka
Mówią że sen jest dla słabych
Kurwa, chciałbym!
Nienawidzę siebie - tak zostałem wychowany
Pierdolę to wszystko, bo spierdolę to wszystko
Każdy coś krzyczy, ja mam silent disco
Armagedon jest blisko, przyjdź do nas na wysypisko
Wypij moje zdrowie jak dementor
Wytwórnia mnie nie wyrucha to mnie nie wieźmieta - serio
Nie bądź taki krawędziowy, bo się zaraz wypierdolisz
Świat stoi otworem? Dobrze, bo chcę już wychodzić
Co chcesz mi sprzedać - perfumy, weed czy kosę
Chcę zrzucić 21 gram - to zbędne kalorie
Cały dzień chcę wrócić do domu, jak wracam, to nie wiem, co ze sobą zrobić
Weź mnie stąd! Weź mnie stąd! Weź mnie stąd!
Jak to zatrzymać?
Jaki był safeword? Jaki był safeword?
(Jaki był safeword?)
Wszystko co lubię, się łatwo psuje
Nabieram wody w usta, mózg mi paruje
Czuję w kościach, że mi zajdziesz za skórę
Wszystko sobie tłumaczę, a niczego nie rozumiem
Jak otwieram mordę, zamykają się drzwi
Młody Pi - wszyscy mają to coś, ja mam to nic
Żyję, bo nie ma ciekawych alternatyw
Miałem robić plany i miałem robić planki
Coraz bardziej wrażliwy na obrazy, coraz mniej wrażliwy na obrazki
Żeby wejść mi do głowy starczy parę notyfikacji
Jak wezmę się w garść, to się po chwili zmiażdżę
Wszystko to się wydaje jak wczoraj
Wielka szkoda, że nie było tego nigdy
Lubię wieczór, bo mam bliżej do wieczoru
Nie sprawiłem ci przyjemności, więc nie jesteś w stanie sprawić mi krzywdy
Wszystko przed nami
Wszystko przed nami, więc nic tu po nas
Nie masz szans z rzeczywistością, jest zbyt doświadczona
Nie urodziłem się gotowy, więc jestem dla siebie surowy
Chcę przekartkować życie, więc zatrzymam moją stronę
Nie wygram ze skazą - nie jestem Simba
Boję się obcych, nawet jak nie kręci Scott Ridley
Ludzie albo nie słuchają, albo nie rozumieją
I wszyscy robią lipsync do cudzych opinii
Wszystko się sypie - także w klepsydrze
(?) łapie mnie za rękę, jakbym wyjadał Pringles
Mam amortyzację
Nieważne, jak będzie niedobrze, od kiedy spierdolenie jest moją strefą komfortu
Chciałbym kiedyś zobaczyć, że mam problem
Ale nic nawet nie widać przez te warstwy ironii
Mówią: spokojnie, Piotrek, to nie koniec świata jeszcze
Ale koniec świata byłby mi najbardziej na rękę