Harmonia by Mezo Lyrics
[REF.]
Szczęście, świat bez trzęsień ziemi
Ciężej jest gdy częściej zmienia się
Ziemia kręci się - dynamizm
Wczoraj nie byliśmy tacy sami
[Zwrotka 1: Pan Duże P]
To niekiedy chwyta mnie za kark, gdy zasypiam
Sen taki, że aż przechodzą ciarki zazwyczaj
W niewielkim biurze zakopany w kartki obliczam
Jak długo jeszcze pozostanę martwy za życia
Zamykam wieko takiej egzystencji trumny
Rodzice nie mają pretensji, są ze mnie dumni
Że tłumy durnych natchnień uśnie na zawsze
Praca co dzień od ósmej do osiemnastej
Głaszczę klientów tego, chodzę na rzęsach gdy
Sprzedaję smutek pod przykrywką szczęścia
Pensja wystarcza mi by szastać forsą
Podziwiać mojego miasta gwiazd aktorstwo
Gdy amatorsko grają rano mą ukochaną
Zanim oboje wyruszymy w życia amok
Słuchaj, pomarnowano już za wiele dusz, tak (joł)
Taka harmonia to pustka
[Ref.]
[Zwrotka 2: Pan Duże P]
Czuję jak z każdym dniem się zaciera
Granica między tym snem a "tu i teraz"
Kariera coś jak głodny, chłodny strumień
Zabiera Cię na Twoje miejsce w modnym tłumie
Musisz zrozumieć nie obrażam się na kasę
Ani sukces, oby to i to przyszło z czasem
Ale nasze normy chcą by iść po ścieżce
Rodem złych obaw, a tego nie chcę
[Zwrotka 3: Mezo]
Wyszedłem z lochu aby obalić dogmat
Wszedłem do jednej z komnat, była ogromna
Reakcja obronna - chciałem uciec
Otoczyli mnie zewsząd nieznani mi ludzie
Nie rozumiałem ich, przemawiali w innym czasie
W innym wymiarze, gdzie nie sięgał mój zasięg
Zrozumiem ich za kilka lat może
Może nigdy, nie rozwikłam tej enigmy
[Ref.]
[Zwrotka 4: Mezo]
Zatrzymaj się proszę, nie pędź tak
Ledwo na nogach się trzymam, a ten szlak
Jest tak nieskończenie długi, nieskończenie ciężki
Ścieżki wiją się tu w nieskończoność
Nie wytrzymam, nie dotrzymam kroku boskim krokom
Połóżmy się, dajmy odpocząć naszym oczom
Złapmy chwilę, w której nic nas nie trapi
Uchwyćmy ten moment jak na fotografii
Tam wszystko stoi, nic mnie nie niepokoi
Tam jestem opanowany jak stoik
Harmonia, która ukoi, zniszczy nieład
Piękna jak słońce na tle zachodzącego nieba
Chciałbym żeby to wszystko wyglądało prościej
Czarno-biało, a tu odkrywam kolejny odcień
Obłęd, starej prawdy obrzęk i pogrzeb
Obrzęd wynikający z naszych potrzeb
Często tracę pewność, gdy zmieniam częstotliwość
Stagnacja, ewolucja, rewolucja
Życia żywioł, wczoraj nie byliśmy tacy sami
Zmiana, powalona ściana naszych granic
[Ref.]
Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska
Szczęście, świat bez trzęsień ziemi
Ciężej jest gdy częściej zmienia się
Ziemia kręci się - dynamizm
Wczoraj nie byliśmy tacy sami
[Zwrotka 1: Pan Duże P]
To niekiedy chwyta mnie za kark, gdy zasypiam
Sen taki, że aż przechodzą ciarki zazwyczaj
W niewielkim biurze zakopany w kartki obliczam
Jak długo jeszcze pozostanę martwy za życia
Zamykam wieko takiej egzystencji trumny
Rodzice nie mają pretensji, są ze mnie dumni
Że tłumy durnych natchnień uśnie na zawsze
Praca co dzień od ósmej do osiemnastej
Głaszczę klientów tego, chodzę na rzęsach gdy
Sprzedaję smutek pod przykrywką szczęścia
Pensja wystarcza mi by szastać forsą
Podziwiać mojego miasta gwiazd aktorstwo
Gdy amatorsko grają rano mą ukochaną
Zanim oboje wyruszymy w życia amok
Słuchaj, pomarnowano już za wiele dusz, tak (joł)
Taka harmonia to pustka
[Ref.]
[Zwrotka 2: Pan Duże P]
Czuję jak z każdym dniem się zaciera
Granica między tym snem a "tu i teraz"
Kariera coś jak głodny, chłodny strumień
Zabiera Cię na Twoje miejsce w modnym tłumie
Musisz zrozumieć nie obrażam się na kasę
Ani sukces, oby to i to przyszło z czasem
Ale nasze normy chcą by iść po ścieżce
Rodem złych obaw, a tego nie chcę
[Zwrotka 3: Mezo]
Wyszedłem z lochu aby obalić dogmat
Wszedłem do jednej z komnat, była ogromna
Reakcja obronna - chciałem uciec
Otoczyli mnie zewsząd nieznani mi ludzie
Nie rozumiałem ich, przemawiali w innym czasie
W innym wymiarze, gdzie nie sięgał mój zasięg
Zrozumiem ich za kilka lat może
Może nigdy, nie rozwikłam tej enigmy
[Ref.]
[Zwrotka 4: Mezo]
Zatrzymaj się proszę, nie pędź tak
Ledwo na nogach się trzymam, a ten szlak
Jest tak nieskończenie długi, nieskończenie ciężki
Ścieżki wiją się tu w nieskończoność
Nie wytrzymam, nie dotrzymam kroku boskim krokom
Połóżmy się, dajmy odpocząć naszym oczom
Złapmy chwilę, w której nic nas nie trapi
Uchwyćmy ten moment jak na fotografii
Tam wszystko stoi, nic mnie nie niepokoi
Tam jestem opanowany jak stoik
Harmonia, która ukoi, zniszczy nieład
Piękna jak słońce na tle zachodzącego nieba
Chciałbym żeby to wszystko wyglądało prościej
Czarno-biało, a tu odkrywam kolejny odcień
Obłęd, starej prawdy obrzęk i pogrzeb
Obrzęd wynikający z naszych potrzeb
Często tracę pewność, gdy zmieniam częstotliwość
Stagnacja, ewolucja, rewolucja
Życia żywioł, wczoraj nie byliśmy tacy sami
Zmiana, powalona ściana naszych granic
[Ref.]
Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska