Kaliber 207 by Mexicano Lyrics
[Zwrotka 1]
Ooo siemano
Dzisiaj znowu kurwa wstałem rano
Znowu musze zasuwać do Knura
Przydałaby mi się tutaj chmura
Bucha chmura i na Szkolną rura
A tu z rany jakaś stara dziura
Dzwoni dynda kutas jemu dynda
Na swą mordę pierdolona pinda
Więc zakładam swoje stare Umbo
Wolałbym się jednak widzieć z rumbą
Bo na Szkolnej wierzcie moi mili
Wczoraj szósty krzyżyk tam przybili
Bili sryli troche popiździli
Ja nie tracę ani jednej chwili
Lecę śmiało po nierównej drodze
Lecę kurwa już na jednej nodze
Konon siedzi już zniecierpliwiony
Major pewnie troche podkurwiony
Zaraz znowu będzie święta trójca
Kurwa chyba jestem samobójca
Że tam idę że mnie podkusiło
Choroszcz czeka mózg mi rozpiździło
Sracuś już zaciera swoje łapki
Znowu założył Kononowi klapki
Je he
[Zwrotka 2]
Wody poty pierdzenie w galoty
To srakowe właśnie są zaloty
Chyba komuś znowu zrobi loda
To dla jego niezła jest przygoda
Tego szmego tu tego przeciętnie
Na dzień dzisiejszy Konon znowu pęknie
Oscar kurwa jemu sie należy
Bo prezydent znów we wszystko wierzy
Awaj dawaj chuju nie udawaj
Goście idą flachę kurwa stawiaj
Dziś na Szkolnej będzie niezła biba
I ja troche sie najebie chyba
Ha ha jestem już przy płocie
Konon będzie na porannym gniocie
I tak co dzień aż do zajebania
Chodze kręce aż sie ryje bania
I na koniec powiem tak przeciętnie
Znów z zazdrości komuś dupa pęknie
Dla was piszę dla was tutaj śpiewam
Jest już późno no i troche ziewam
Szkolna będzie z Krzychem lub bez niego
Więc oglądaj drogi mój kolego
Nara nara gumowa faja
Ooo siemano
Dzisiaj znowu kurwa wstałem rano
Znowu musze zasuwać do Knura
Przydałaby mi się tutaj chmura
Bucha chmura i na Szkolną rura
A tu z rany jakaś stara dziura
Dzwoni dynda kutas jemu dynda
Na swą mordę pierdolona pinda
Więc zakładam swoje stare Umbo
Wolałbym się jednak widzieć z rumbą
Bo na Szkolnej wierzcie moi mili
Wczoraj szósty krzyżyk tam przybili
Bili sryli troche popiździli
Ja nie tracę ani jednej chwili
Lecę śmiało po nierównej drodze
Lecę kurwa już na jednej nodze
Konon siedzi już zniecierpliwiony
Major pewnie troche podkurwiony
Zaraz znowu będzie święta trójca
Kurwa chyba jestem samobójca
Że tam idę że mnie podkusiło
Choroszcz czeka mózg mi rozpiździło
Sracuś już zaciera swoje łapki
Znowu założył Kononowi klapki
Je he
[Zwrotka 2]
Wody poty pierdzenie w galoty
To srakowe właśnie są zaloty
Chyba komuś znowu zrobi loda
To dla jego niezła jest przygoda
Tego szmego tu tego przeciętnie
Na dzień dzisiejszy Konon znowu pęknie
Oscar kurwa jemu sie należy
Bo prezydent znów we wszystko wierzy
Awaj dawaj chuju nie udawaj
Goście idą flachę kurwa stawiaj
Dziś na Szkolnej będzie niezła biba
I ja troche sie najebie chyba
Ha ha jestem już przy płocie
Konon będzie na porannym gniocie
I tak co dzień aż do zajebania
Chodze kręce aż sie ryje bania
I na koniec powiem tak przeciętnie
Znów z zazdrości komuś dupa pęknie
Dla was piszę dla was tutaj śpiewam
Jest już późno no i troche ziewam
Szkolna będzie z Krzychem lub bez niego
Więc oglądaj drogi mój kolego
Nara nara gumowa faja