Stary opuszczony dom by Mesta Lyrics
[Verse 1:Mesta]
Otwieram drzwi potężne doznanie
Ogromny pisk i wchodzę do środka
Ciemno wszędzie okna porozbijane
To co się tu działo
Nigdy nie było ukazane
Wszędzie kusz syf i sterty obrań
Poplamione ściany i rozjebany stół
Wiatr wpada tutaj przez otwarte okno
I robi zamieszanie
Zamieszanie które koi
Niemile doznanie
Przechodząc przez to miejsce
Tak jakbyś przenosił się w czasie
Obraz tego miejsca
Robi na psychice plamę
To wbrew pozorom
Nie codzienne doznanie
Gdy wchodzisz do domu
I widzisz ludzka masakrę
To przykre i nie łatwe
Aż boli mnie serce
Ale jest pamięć
Ogromna ilość krwi człowieka
Po zimnej posadzce rozlanej
Na środku stół na nim szklanka mleka
A obok na ziemi ciało niewinnego człowieka
Stary dom w nim potłuczone szyby
Do życia nigdy nie podchodzi się na niby
Stary dom a w nim potłuczone szkło
Wiem co to jest zło a co to jest dobro
[Verse 2:Mesta]
Ogromna cisza
Światło z zewnątrz nie wpada
Po zabijane okna i zamknięte drzwi
To wygląda na upuszczone miejsce
Ale mimo tego ktoś tu mieszka
Wchodzisz do środka
Tam ogromna cisza
Bardzo niebezpieczna
Na ziemi potłuczona chińska porcelana
Zalana krwią wykonał to oprawca
Ten sprawca działa samotnie
Podejmuje decyzje bardzo ostrożnie
Boja się go ludzie
Chociaż nie wiedza jak on wygląda
Co można to można
To co robię to moje
To nie moje przechwałki
To co robisz to zakazane
I bardzo nieostrożne
To na nim się odbija
Tak dłużej żyć nie możne
Chociaż w tym jest
I ciągle z tym utyka
Nie trafiło na mądrego
Nie oszacował tak ważnego
Swojego niepowodzenia
Mamy cie jest złapany
Czeka na ciebie cela
[Verse 3:Mesta]
Cena jaka
Przychodzi mu zapłacić
Bóle głowy i omdlenia
Utrata świadomości
Niekontrolowana przemoc
Wobec tego niemoc
Ciągle co noc
Budzi się i
Ściera z czoła pot
Pyta sam siebie
Czy ma jakaś wartość
Jest całkiem niewidoczny
Całkiem odosobniony
Przez boga skaleczony
Który jest ponoć
Wszech mocny i miłosierny
Czy jest czy nie
Pewności nigdy dość
Domysłów nigdy stop
Ogrom pomysłów
Na przebieg tych wydarzeń
Życia jego przebieg
Na dno w gore nie
Nie szybko a nie wolno
Słychać szelest wiatru
Wpada przez uchylone okno
Bać przez drzwi
A ja jestem w środ nich
Wszystko mi wolno
Wszystko ja chce
Wracania na O EL DE
ES KA U El
Atrament i biel
Zachwycam tym się
To ma dla mnie ma
Najważniejsza wartość
Mam obawę łącze słowa
Robię z nimi to
Czego nie zrobi bóg z tobą
Ze mną obawa i niepewność
Strach przed sobą samym
Musimy wiedzieć co chcemy
I na czym polegamy
Strach przed obca osoba
Do której czujemy
Nie potrzebnie taka wrogość
Otwieram drzwi potężne doznanie
Ogromny pisk i wchodzę do środka
Ciemno wszędzie okna porozbijane
To co się tu działo
Nigdy nie było ukazane
Wszędzie kusz syf i sterty obrań
Poplamione ściany i rozjebany stół
Wiatr wpada tutaj przez otwarte okno
I robi zamieszanie
Zamieszanie które koi
Niemile doznanie
Przechodząc przez to miejsce
Tak jakbyś przenosił się w czasie
Obraz tego miejsca
Robi na psychice plamę
To wbrew pozorom
Nie codzienne doznanie
Gdy wchodzisz do domu
I widzisz ludzka masakrę
To przykre i nie łatwe
Aż boli mnie serce
Ale jest pamięć
Ogromna ilość krwi człowieka
Po zimnej posadzce rozlanej
Na środku stół na nim szklanka mleka
A obok na ziemi ciało niewinnego człowieka
Stary dom w nim potłuczone szyby
Do życia nigdy nie podchodzi się na niby
Stary dom a w nim potłuczone szkło
Wiem co to jest zło a co to jest dobro
[Verse 2:Mesta]
Ogromna cisza
Światło z zewnątrz nie wpada
Po zabijane okna i zamknięte drzwi
To wygląda na upuszczone miejsce
Ale mimo tego ktoś tu mieszka
Wchodzisz do środka
Tam ogromna cisza
Bardzo niebezpieczna
Na ziemi potłuczona chińska porcelana
Zalana krwią wykonał to oprawca
Ten sprawca działa samotnie
Podejmuje decyzje bardzo ostrożnie
Boja się go ludzie
Chociaż nie wiedza jak on wygląda
Co można to można
To co robię to moje
To nie moje przechwałki
To co robisz to zakazane
I bardzo nieostrożne
To na nim się odbija
Tak dłużej żyć nie możne
Chociaż w tym jest
I ciągle z tym utyka
Nie trafiło na mądrego
Nie oszacował tak ważnego
Swojego niepowodzenia
Mamy cie jest złapany
Czeka na ciebie cela
[Verse 3:Mesta]
Cena jaka
Przychodzi mu zapłacić
Bóle głowy i omdlenia
Utrata świadomości
Niekontrolowana przemoc
Wobec tego niemoc
Ciągle co noc
Budzi się i
Ściera z czoła pot
Pyta sam siebie
Czy ma jakaś wartość
Jest całkiem niewidoczny
Całkiem odosobniony
Przez boga skaleczony
Który jest ponoć
Wszech mocny i miłosierny
Czy jest czy nie
Pewności nigdy dość
Domysłów nigdy stop
Ogrom pomysłów
Na przebieg tych wydarzeń
Życia jego przebieg
Na dno w gore nie
Nie szybko a nie wolno
Słychać szelest wiatru
Wpada przez uchylone okno
Bać przez drzwi
A ja jestem w środ nich
Wszystko mi wolno
Wszystko ja chce
Wracania na O EL DE
ES KA U El
Atrament i biel
Zachwycam tym się
To ma dla mnie ma
Najważniejsza wartość
Mam obawę łącze słowa
Robię z nimi to
Czego nie zrobi bóg z tobą
Ze mną obawa i niepewność
Strach przed sobą samym
Musimy wiedzieć co chcemy
I na czym polegamy
Strach przed obca osoba
Do której czujemy
Nie potrzebnie taka wrogość