Leże i nie śpię by May Ksi Lyrics
1
Wszyscy zamknięci jak zwierzeta w zoo
Myślimy ciągle prozą
Przenosimy babe przez próg a potem wyganiamy z domu
Nikomu to nie może pomóc
Ja pisze wiersze bo niedobrze mam z głową
Tylko dla tego że ktoś ustalił co jest normą
No i koniec końców wracasz do domu
Bo wszyscy skończymy w formie prochu
Wszyscy jesteśmy tylko garstką wspomnień
Bo możliwe że w ogóle nie istniejemy
Może to wszystko symulacja
A dookoła to NPC?
Nie wiem gdzie lecę, rozkładam ręce
Przyjmuje pieczęć, obejmuje pieczę nad każdym projektem
Zobaczymy co się upiecze
Na zegarze w pół do trzeciej a ja nie śpię
Ref
Leżę i nie śpię
Żyje i nie śpięsze się
Bo po co biedz
Jak dają to bierz
Jak biją to wiej
Jak wieje to wiedz
Że coś zmienia się
2
Życie się zmienia
Gasną kolejne marzenia
Dorastają pokolenia
Umierają pokolenia
Umierają dokonania w odmętach zapomnienia
Jak nie masz ich wiele to zniknął wraz z końcem twego istnienia
Jak nie masz w ogóle to zacznij coś robić bo czas ucieka
Leci przez palce jak ze skały rzeka
Nie narzekam na biegnący czas
Bo sprawia że mam więcej szczęścia
I więcej bólu a on sprawia że się uzewnętrzniam
Potrzebna zawsze korekta
Delektuję mnie Amsterdam
Deleguje mnie do serca
Denerwuje mnie brak sensu istnienia
Deklaruje posiadanie delikwenta
3
Jem i pisze tekst
Kończę po wczoraj bo głowa wolała sen
Rozumiem ją bo ja też
Pokój mój okrył cień
Czerwień spowiła mi oczy jak płuca przytulił ten biały tlen
Sztuka jest uzależniona od thc
Sztuka to pojęcie względne
Dla każdego co innego jest piękne
Uniwersalna jest jedynie śmierć
Bo zawsze przyjdzie
Kiedy to będzie to tego nie wiem
Wiec traktuje każdy dzień jak mete
Od samego startu bardzo szybko biegnę
Goni mnie bezkresna nicość
Gra ze mną w berek
Bo czasem daje złapać się
I odpływam w zapomnienie
Spanie jest trudne, lecz życie trudniejsze
Wszyscy zamknięci jak zwierzeta w zoo
Myślimy ciągle prozą
Przenosimy babe przez próg a potem wyganiamy z domu
Nikomu to nie może pomóc
Ja pisze wiersze bo niedobrze mam z głową
Tylko dla tego że ktoś ustalił co jest normą
No i koniec końców wracasz do domu
Bo wszyscy skończymy w formie prochu
Wszyscy jesteśmy tylko garstką wspomnień
Bo możliwe że w ogóle nie istniejemy
Może to wszystko symulacja
A dookoła to NPC?
Nie wiem gdzie lecę, rozkładam ręce
Przyjmuje pieczęć, obejmuje pieczę nad każdym projektem
Zobaczymy co się upiecze
Na zegarze w pół do trzeciej a ja nie śpię
Ref
Leżę i nie śpię
Żyje i nie śpięsze się
Bo po co biedz
Jak dają to bierz
Jak biją to wiej
Jak wieje to wiedz
Że coś zmienia się
2
Życie się zmienia
Gasną kolejne marzenia
Dorastają pokolenia
Umierają pokolenia
Umierają dokonania w odmętach zapomnienia
Jak nie masz ich wiele to zniknął wraz z końcem twego istnienia
Jak nie masz w ogóle to zacznij coś robić bo czas ucieka
Leci przez palce jak ze skały rzeka
Nie narzekam na biegnący czas
Bo sprawia że mam więcej szczęścia
I więcej bólu a on sprawia że się uzewnętrzniam
Potrzebna zawsze korekta
Delektuję mnie Amsterdam
Deleguje mnie do serca
Denerwuje mnie brak sensu istnienia
Deklaruje posiadanie delikwenta
3
Jem i pisze tekst
Kończę po wczoraj bo głowa wolała sen
Rozumiem ją bo ja też
Pokój mój okrył cień
Czerwień spowiła mi oczy jak płuca przytulił ten biały tlen
Sztuka jest uzależniona od thc
Sztuka to pojęcie względne
Dla każdego co innego jest piękne
Uniwersalna jest jedynie śmierć
Bo zawsze przyjdzie
Kiedy to będzie to tego nie wiem
Wiec traktuje każdy dzień jak mete
Od samego startu bardzo szybko biegnę
Goni mnie bezkresna nicość
Gra ze mną w berek
Bo czasem daje złapać się
I odpływam w zapomnienie
Spanie jest trudne, lecz życie trudniejsze