Tylko raz by Maolat/Auer Lyrics
[Zwrotka 1]
My znamy się dobrze z podwórka
Przecież to nie tak, że byliśmy dla siebie obcy
Pamiętam cię dobrze z podwórka
Patrzyli na ciebie wszyscy chłopcy
Myślałem o tobie, czkałem na jutro, serce waliło z emocji
Tu szybka gotówka tych z wyższych sfer
Przy tobie nie czułem się gorszy
Mieszkałaś tu po sąsiedzku, mijałem cię byłaś jak ze snów
Później pytałaś o mnie, ja o ciebie, w telefonie głos z twoich ust
Choć miałem nie wiele przy sobie
Tylko brudny hajs, a w sobie bunt
Przy tobie mijały mi wszystkie kompleksy, serce nie było jak lód
Wiesz, byłaś po prostu bliżej lubiłem twój głos
Twój zapach na mojej bluzie leżałem przy niej przez całą noc
My razem kilka tygodni dla mnie wtedy to było jak rok
Stwarzałem wtedy pozory miłości gdy powiedziałaś, że to nie to
Wróciłaś do niego, widziałem łzy na twoich policzkach
On znowu wracał naćpany, ja długo miałem cię w myślach
Nie chciałem być tylko na twoje rany
Chciałem mieć ciebie jak wtedy blisko
Zostałem sam i cztery ściany, jeden mikrofon, boisko
[Zwrotka 2]
Pamiętam ciebie z tamtych czasów
Od tego nam mija już druga dekada
Długo nie mieliśmy dla siebie czasu
Tamto w głowie jest tylko w obrazach
Dziś budzę się obok ciebie, twój dotyk koi kiedy spadam
Drugi raz chciałem być blisko ciebie, szedłem po twoich śladach
Nie muszę tu grać nikogo przed tobą, ty dobrze wiesz
Byłaś przy mnie jak byłem wysoko i byłaś jak byłem na dnie
Ty jesteś po prostu inna, nie jak te klony ze zdjęć
Wiesz, że wszystko co robię to po to by było nam lepiej po kres
Wiem, często wybaczasz mi moje błędy
Wiem, że czasu nie cofnę, życie testuje sprowadza do gleby
Przeszliśmy już razem tak dużo, los nam kłopotów nie szczędzi
Wiemy oboje, że nie ma nic łatwo jak kruche są więzy
Przy tobie jestem daleko od syfu, nie czuję się sam
Pamiętam te chwile jak życie braliśmy garściami, piliśmy do dna
Tu nie ma miejsca na żadną rutynę i chwilowy blask
Cały czas płonie w nas ogień, prawdziwa miłość to tylko raz!
My znamy się dobrze z podwórka
Przecież to nie tak, że byliśmy dla siebie obcy
Pamiętam cię dobrze z podwórka
Patrzyli na ciebie wszyscy chłopcy
Myślałem o tobie, czkałem na jutro, serce waliło z emocji
Tu szybka gotówka tych z wyższych sfer
Przy tobie nie czułem się gorszy
Mieszkałaś tu po sąsiedzku, mijałem cię byłaś jak ze snów
Później pytałaś o mnie, ja o ciebie, w telefonie głos z twoich ust
Choć miałem nie wiele przy sobie
Tylko brudny hajs, a w sobie bunt
Przy tobie mijały mi wszystkie kompleksy, serce nie było jak lód
Wiesz, byłaś po prostu bliżej lubiłem twój głos
Twój zapach na mojej bluzie leżałem przy niej przez całą noc
My razem kilka tygodni dla mnie wtedy to było jak rok
Stwarzałem wtedy pozory miłości gdy powiedziałaś, że to nie to
Wróciłaś do niego, widziałem łzy na twoich policzkach
On znowu wracał naćpany, ja długo miałem cię w myślach
Nie chciałem być tylko na twoje rany
Chciałem mieć ciebie jak wtedy blisko
Zostałem sam i cztery ściany, jeden mikrofon, boisko
[Zwrotka 2]
Pamiętam ciebie z tamtych czasów
Od tego nam mija już druga dekada
Długo nie mieliśmy dla siebie czasu
Tamto w głowie jest tylko w obrazach
Dziś budzę się obok ciebie, twój dotyk koi kiedy spadam
Drugi raz chciałem być blisko ciebie, szedłem po twoich śladach
Nie muszę tu grać nikogo przed tobą, ty dobrze wiesz
Byłaś przy mnie jak byłem wysoko i byłaś jak byłem na dnie
Ty jesteś po prostu inna, nie jak te klony ze zdjęć
Wiesz, że wszystko co robię to po to by było nam lepiej po kres
Wiem, często wybaczasz mi moje błędy
Wiem, że czasu nie cofnę, życie testuje sprowadza do gleby
Przeszliśmy już razem tak dużo, los nam kłopotów nie szczędzi
Wiemy oboje, że nie ma nic łatwo jak kruche są więzy
Przy tobie jestem daleko od syfu, nie czuję się sam
Pamiętam te chwile jak życie braliśmy garściami, piliśmy do dna
Tu nie ma miejsca na żadną rutynę i chwilowy blask
Cały czas płonie w nas ogień, prawdziwa miłość to tylko raz!