Ryder by Many (PL) Lyrics
[Zwrotka 1: Many]
Kręcę spliffa, z mordą kręcę się po dzielni
Dzielni przemierzamy wyprawy szukając więcej
Wchodze na chatę zioma, na bani już Meksyk
Jestem ich homie, zawsze dla mnie miejsce
Morda jak z waty, opróżniam se dobrą ice tea
Daj mi tylko chwilę, puszczę ci dobrego rapsa
Pozornie łatwe, lecz 2k19 rapsy
Tak naprawdę tutaj nic nie bangla, oh
Dawaj laptopa, to GTA włączam
Nasączam watę i odpalam misję
Ryder już czeka, więc nie zawiodę zioma
Jesteś na liście, więc będę zbierał liście
Trafiłem po drodze na niebieskiego typa
Słonka na niebie już nie ma, więc przypał
Uważaj, żeby ci nie usunęli konta
Save'a lepiej zrób i kurwa zwijaj
[Refren: Many]
Siedzę, jak Ryder na ogródku, se przysmażam coś
CJ w moim kierunku powoli wymierza krok
Wsiadamy do mojego Banshee załatwić yerbę
Pędem na Grove Street, jak się skończy to po więcej
W KFC mój ziomal zamawia tyle, co Big Smoke
[I'll have two number 9's, number 9 large], to kurwa jest szok
Siedzimy wjebani w kanapę, gramy w Mortala
A koleś od pizzy woła (Get over here!)
[Zwrotka 2: Many]
Kminię nowe drogi na zarobienie mamony
Na salony cie puścili to gonisz jak CJ pociąg
Ale pociąg do zwycięstwa ukrywam nieposkromiony
I to jest powodem dla którego sunę jak kolos
Flow leci jakby wodospady do twoich uszu
Płonie suszu trochę więc zgaduję że wymyślić mogę więcej
W górę ręce, moje wejście będzie jak powrót Pendulum
Więc zwijajcie z tym Knife Party, nie chcę znowu noża w plecy
Trzymam na odległość od siebie umysły
Których iloraz inteligencji nie pozwala skminić
Że elokwencja i krzyk odwrotnie proporcjonalne
Powinni dawno już skumać i utkać japę skurwysyny
I mimo że staram się być self-made i każdego dnia
Staję się lepszy, to przez całe dnie wymagam więcej
Bity kręcę, piszę teksty, a po pengę bieg to rap
Prolog zatem brzmi: znalazłem sobie miejsce
[Break: Many]
Własny styl, unikat
Szlaki przecieram
Znikam, gdy twoja muzyka robi przypał
Ile ty masz kurwa lat?
Mam ich w kilku plikach
Zarobię money w kilku plikach
Na to ten Many, pracował de facto całe życie
Czuję się jak Syzyf stojący na szczycie
[Zwrotka 3: Many]
Wychodzę Ballasom z Tec-Nine'a zbijać heady
W blety zawijam skuna, skumaj
W bluzach tylko ziom, ufać szybko błąd
Zajawka to prawdziwa sztuka, boy
Co tak dupę spinasz, daj na chillout, oh
Znajdź rzecz, co pozwoli ci przeżyć
Flota, wiadomo ważna typie, ale klika
I pasja są ważniejsze, nigga; Szczecin
Moje miasto, moje ziomy, spalone gibony
Kręcimy, palimy, palimy, kręcimy; #Wulf
Co ty tam pierdolisz, jak potłuczony?
Szczepionka na łaka to nie jest autotune
Skoro uważasz, że to tylko muzyka
To przynajmniej nie nazywaj tego rapem, śmieciu
Wysil szare komórki choć raz
I nawiń jak ja, to prawdy serum, bwoy!
Kręcę spliffa, z mordą kręcę się po dzielni
Dzielni przemierzamy wyprawy szukając więcej
Wchodze na chatę zioma, na bani już Meksyk
Jestem ich homie, zawsze dla mnie miejsce
Morda jak z waty, opróżniam se dobrą ice tea
Daj mi tylko chwilę, puszczę ci dobrego rapsa
Pozornie łatwe, lecz 2k19 rapsy
Tak naprawdę tutaj nic nie bangla, oh
Dawaj laptopa, to GTA włączam
Nasączam watę i odpalam misję
Ryder już czeka, więc nie zawiodę zioma
Jesteś na liście, więc będę zbierał liście
Trafiłem po drodze na niebieskiego typa
Słonka na niebie już nie ma, więc przypał
Uważaj, żeby ci nie usunęli konta
Save'a lepiej zrób i kurwa zwijaj
[Refren: Many]
Siedzę, jak Ryder na ogródku, se przysmażam coś
CJ w moim kierunku powoli wymierza krok
Wsiadamy do mojego Banshee załatwić yerbę
Pędem na Grove Street, jak się skończy to po więcej
W KFC mój ziomal zamawia tyle, co Big Smoke
[I'll have two number 9's, number 9 large], to kurwa jest szok
Siedzimy wjebani w kanapę, gramy w Mortala
A koleś od pizzy woła (Get over here!)
[Zwrotka 2: Many]
Kminię nowe drogi na zarobienie mamony
Na salony cie puścili to gonisz jak CJ pociąg
Ale pociąg do zwycięstwa ukrywam nieposkromiony
I to jest powodem dla którego sunę jak kolos
Flow leci jakby wodospady do twoich uszu
Płonie suszu trochę więc zgaduję że wymyślić mogę więcej
W górę ręce, moje wejście będzie jak powrót Pendulum
Więc zwijajcie z tym Knife Party, nie chcę znowu noża w plecy
Trzymam na odległość od siebie umysły
Których iloraz inteligencji nie pozwala skminić
Że elokwencja i krzyk odwrotnie proporcjonalne
Powinni dawno już skumać i utkać japę skurwysyny
I mimo że staram się być self-made i każdego dnia
Staję się lepszy, to przez całe dnie wymagam więcej
Bity kręcę, piszę teksty, a po pengę bieg to rap
Prolog zatem brzmi: znalazłem sobie miejsce
[Break: Many]
Własny styl, unikat
Szlaki przecieram
Znikam, gdy twoja muzyka robi przypał
Ile ty masz kurwa lat?
Mam ich w kilku plikach
Zarobię money w kilku plikach
Na to ten Many, pracował de facto całe życie
Czuję się jak Syzyf stojący na szczycie
[Zwrotka 3: Many]
Wychodzę Ballasom z Tec-Nine'a zbijać heady
W blety zawijam skuna, skumaj
W bluzach tylko ziom, ufać szybko błąd
Zajawka to prawdziwa sztuka, boy
Co tak dupę spinasz, daj na chillout, oh
Znajdź rzecz, co pozwoli ci przeżyć
Flota, wiadomo ważna typie, ale klika
I pasja są ważniejsze, nigga; Szczecin
Moje miasto, moje ziomy, spalone gibony
Kręcimy, palimy, palimy, kręcimy; #Wulf
Co ty tam pierdolisz, jak potłuczony?
Szczepionka na łaka to nie jest autotune
Skoro uważasz, że to tylko muzyka
To przynajmniej nie nazywaj tego rapem, śmieciu
Wysil szare komórki choć raz
I nawiń jak ja, to prawdy serum, bwoy!