Pustka by Many (PL) Lyrics
[Verse 1: Many]
Mam coś z banią, nic nie mogę zrobić
Mam wrażenie, że chodzę w masce jak Tobi
Mam dobrych ziomali, nic mnie nie boli
Mam spokój, mimo że nie zakopuję broni
Mam parenaście już wiosen i wiem, że od kołyski do trumny jest tylko chwilą
Czoła nie marszcze bez powodu, choć moje konto bankowe nie opływa w bilon
By się dołączyć do tej rozmowy, brakuje minimalnych socjalnych skilli
Pod okiem worki, z głośników lofi, czekam jak chill z tych tracków się we mnie uaktywni
To czas ustosunkować się do rapgry jak Mike do Waltera White'a
Nie będę więcej bohaterów wymieniał lecz tobie radziłbym wymienić majka
Mam podejście, całkiem niebanalne
Mam wrażenie, że za rogiem będzie fajnie
A jak zarobię to będzie tylko fajniej
I nadal będziesz bluźnił na mnie?
Mam czelność wjebać się w zdanie
Bo głupotą taką jak twoja się karmię
A ty karmisz trolla i znowu jest fajnie
Czego mam najwięcej? Mam wyjebane
[Bridge: Many]
Mam w to wyjebane
[Verse 2: Many]
Mam swoje bity, mam swoje teksty
Mam swoje flow, mix i master, weź przekmiń
Że mimo, że mam ten shit plus dwie dychy na karku
To jeszcze się nie trzęsie nic
Lecz wiedz, że Richter się w grobie przewróci -
Razem z moim pierdolnięciem
Będzie ciężko tym cwelom się nadal łudzić
Że nie dostaną pytania "czy będą na mym koncercie?"
Pustka w sercu nie do końca może być załatana za pomocą gandzi
Wkurwia mnie to stanie w miejscu, w którym Quebonafide nie powie, że poznać ciebie to zaszczyt
Ambicja prawie jak Deku, jak Bakugo czasem popuszczam nerwom
Przymierze łaków chce porządek zepsuć, rapują wszyscy za jednego
Z jednej strony chcę być dla ludzi, z drugiej tym samym ludziom uciekam
Walczą demony by męki wydłużyć mi, inni próbują to wódą uleczać
Chce stawiać kroki by nie depnąć w trupy, bo jak do skóry się przyklei, zaschnie
Działać bez zwłoki to biznesplan trudny, a zwłoki postrzeganie człowieka zmieniają znacznie
Mam coś z banią, nic nie mogę zrobić
Mam wrażenie, że chodzę w masce jak Tobi
Mam dobrych ziomali, nic mnie nie boli
Mam spokój, mimo że nie zakopuję broni
Mam parenaście już wiosen i wiem, że od kołyski do trumny jest tylko chwilą
Czoła nie marszcze bez powodu, choć moje konto bankowe nie opływa w bilon
By się dołączyć do tej rozmowy, brakuje minimalnych socjalnych skilli
Pod okiem worki, z głośników lofi, czekam jak chill z tych tracków się we mnie uaktywni
To czas ustosunkować się do rapgry jak Mike do Waltera White'a
Nie będę więcej bohaterów wymieniał lecz tobie radziłbym wymienić majka
Mam podejście, całkiem niebanalne
Mam wrażenie, że za rogiem będzie fajnie
A jak zarobię to będzie tylko fajniej
I nadal będziesz bluźnił na mnie?
Mam czelność wjebać się w zdanie
Bo głupotą taką jak twoja się karmię
A ty karmisz trolla i znowu jest fajnie
Czego mam najwięcej? Mam wyjebane
[Bridge: Many]
Mam w to wyjebane
[Verse 2: Many]
Mam swoje bity, mam swoje teksty
Mam swoje flow, mix i master, weź przekmiń
Że mimo, że mam ten shit plus dwie dychy na karku
To jeszcze się nie trzęsie nic
Lecz wiedz, że Richter się w grobie przewróci -
Razem z moim pierdolnięciem
Będzie ciężko tym cwelom się nadal łudzić
Że nie dostaną pytania "czy będą na mym koncercie?"
Pustka w sercu nie do końca może być załatana za pomocą gandzi
Wkurwia mnie to stanie w miejscu, w którym Quebonafide nie powie, że poznać ciebie to zaszczyt
Ambicja prawie jak Deku, jak Bakugo czasem popuszczam nerwom
Przymierze łaków chce porządek zepsuć, rapują wszyscy za jednego
Z jednej strony chcę być dla ludzi, z drugiej tym samym ludziom uciekam
Walczą demony by męki wydłużyć mi, inni próbują to wódą uleczać
Chce stawiać kroki by nie depnąć w trupy, bo jak do skóry się przyklei, zaschnie
Działać bez zwłoki to biznesplan trudny, a zwłoki postrzeganie człowieka zmieniają znacznie