List od Mikołaja by Kukon Lyrics
[Zwrotka 1: Kukon]
Zamknij oczy, będzie lepiej, zaraz wstanie słońce dla nas
Co w moim pokoju robią znów twoje ubrania
Wiem, za dużo myślę znowu, palę to jak szaman
Pół bani pod łóżkiem, piszę list do Mikołaja
Mamy w planach rozpierdolić całą Polskę tym mixtape'em
W chuj tęsknię za ojcem, ale też kiedyś odejdę
Szaro-bure plany, albo wszystko jest za piękne
Małolat, do góry głowa, nie bój się zmiany na lepsze
Trzeba pazur mieć do cyfer, szacunek mieć do ziomów
Dystans mieć do dziwek, spokojnie wracam do domu
Chociaż ciężko trafić, ciężko mówić „kocham”
Kiedy wokół tylko dragi i te dziewczyny na pokaz
Znamy wszystkie trasy, w których łatwo się pogubić
Piszę ósmą płytę, tylko z szacunku dla ludzi
Szacunek dla tłumów, które przychodzą nas słuchać
Ogrody to moja droga, a dla was będzie nauczka
Jakby nic przywiezie towar, a ty zatańcz mi jak Nesti
To była długa droga, ale jestem już bezpieczny
Jesteś sexy, ale już mnie to nie kręci
Byłem pierwszy, przyszliśmy się tu zemścić
Nie mów dużo, bo pomyślimy, że kłamiesz
Takie słońce tu zawsze zwiastuje zamieć
Byłem podły, poznawałem sporo panien
Całkiem nieźle się bawiliśmy zwyczajnie
Kochanie, lubię dobrze czuć i dobrze żyć z tym
Znowu głowę mi terroryzują dziwki
Jestem szybszy w tym i spryt mam z bloku
I nie przejdzie to bokiem, kiedy wokół tyle pokus
Hokus-pokus, już poznałem wasze czary dobrze
Jak tu nie pić, jeśli ciągle ktoś przynosi forsę
Jak tu nie grać, kiedy wszystko mówi ci, że wygrasz
Pojebane gówna, a to od początku freestyle
Moja misja to zadbać o bliskich
Gra jest śliska, bo parkiet jest śliski
Znam nazwiska, które mogą nam zaszkodzić
Poznaję celebrytów, chcę im zabrać samochody, ej
[Refren: Kukon]
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy (nie, nie!)
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku (aha!)
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy (aha!)
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus (aha!)
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy (nie, nie!)
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku (po zmroku!)
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy (nie, nie!)
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus (aha!)
[Zwrotka 2: Нетлица]
Флоу, блок, top smoke, на мне Kangol козырёк
Отсекаю мудаков, ты готов и я
Не за хайп, не для понтов
Мой закон — слово «семья», бля
Давно кончились все шутки, мой район — это не Брук
Власть легавых, опущенцев зову «проститутки»
Трек влетает в твою башню, словно пуля-дура
Завали своё ебало, это диктатура
Я богат, я андеграунд, мои горы и леса
Вывезу, но ненавижу, загляни в эти глаза
Покидаю своё тело, утопаю в этих снах
Сразу вспомню, кто я есть, забывая слово «страх»
Бит как ритм моего сердца, поднимаю руки к солнцу
Принимая то, что травит, был не принят социум
Не смотрю старые фото — отголоски блока
Если веришь в своё дело, значит, веришь в Бога
Оглянись: как мир прекрасен, сильно воет манна
Эти строки — божий дар, всё во имя клана
Сколько сделано хуйни среди серых зданий
Вспоминаю всё с улыбкой, моя книга знаний
Правда улиц, нет сомнений, лирика моей души
И в осенний тихий вечер положить боль на биты
Ангел свыше, ангел неба, как идти мне — подскажи
Может, должен убить чувства, послать всё, чем дорожил?
Мне любовь стучится в дверь, но я не открою
Забирай эту тюрьму вместе с паранойей
Как же холодно мне стало, и не греет её взгляд
На Земле рай не построишь: много бесов, сущий ад
[Refren: Kukon]
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus
Zamknij oczy, będzie lepiej, zaraz wstanie słońce dla nas
Co w moim pokoju robią znów twoje ubrania
Wiem, za dużo myślę znowu, palę to jak szaman
Pół bani pod łóżkiem, piszę list do Mikołaja
Mamy w planach rozpierdolić całą Polskę tym mixtape'em
W chuj tęsknię za ojcem, ale też kiedyś odejdę
Szaro-bure plany, albo wszystko jest za piękne
Małolat, do góry głowa, nie bój się zmiany na lepsze
Trzeba pazur mieć do cyfer, szacunek mieć do ziomów
Dystans mieć do dziwek, spokojnie wracam do domu
Chociaż ciężko trafić, ciężko mówić „kocham”
Kiedy wokół tylko dragi i te dziewczyny na pokaz
Znamy wszystkie trasy, w których łatwo się pogubić
Piszę ósmą płytę, tylko z szacunku dla ludzi
Szacunek dla tłumów, które przychodzą nas słuchać
Ogrody to moja droga, a dla was będzie nauczka
Jakby nic przywiezie towar, a ty zatańcz mi jak Nesti
To była długa droga, ale jestem już bezpieczny
Jesteś sexy, ale już mnie to nie kręci
Byłem pierwszy, przyszliśmy się tu zemścić
Nie mów dużo, bo pomyślimy, że kłamiesz
Takie słońce tu zawsze zwiastuje zamieć
Byłem podły, poznawałem sporo panien
Całkiem nieźle się bawiliśmy zwyczajnie
Kochanie, lubię dobrze czuć i dobrze żyć z tym
Znowu głowę mi terroryzują dziwki
Jestem szybszy w tym i spryt mam z bloku
I nie przejdzie to bokiem, kiedy wokół tyle pokus
Hokus-pokus, już poznałem wasze czary dobrze
Jak tu nie pić, jeśli ciągle ktoś przynosi forsę
Jak tu nie grać, kiedy wszystko mówi ci, że wygrasz
Pojebane gówna, a to od początku freestyle
Moja misja to zadbać o bliskich
Gra jest śliska, bo parkiet jest śliski
Znam nazwiska, które mogą nam zaszkodzić
Poznaję celebrytów, chcę im zabrać samochody, ej
[Refren: Kukon]
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy (nie, nie!)
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku (aha!)
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy (aha!)
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus (aha!)
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy (nie, nie!)
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku (po zmroku!)
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy (nie, nie!)
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus (aha!)
[Zwrotka 2: Нетлица]
Флоу, блок, top smoke, на мне Kangol козырёк
Отсекаю мудаков, ты готов и я
Не за хайп, не для понтов
Мой закон — слово «семья», бля
Давно кончились все шутки, мой район — это не Брук
Власть легавых, опущенцев зову «проститутки»
Трек влетает в твою башню, словно пуля-дура
Завали своё ебало, это диктатура
Я богат, я андеграунд, мои горы и леса
Вывезу, но ненавижу, загляни в эти глаза
Покидаю своё тело, утопаю в этих снах
Сразу вспомню, кто я есть, забывая слово «страх»
Бит как ритм моего сердца, поднимаю руки к солнцу
Принимая то, что травит, был не принят социум
Не смотрю старые фото — отголоски блока
Если веришь в своё дело, значит, веришь в Бога
Оглянись: как мир прекрасен, сильно воет манна
Эти строки — божий дар, всё во имя клана
Сколько сделано хуйни среди серых зданий
Вспоминаю всё с улыбкой, моя книга знаний
Правда улиц, нет сомнений, лирика моей души
И в осенний тихий вечер положить боль на биты
Ангел свыше, ангел неба, как идти мне — подскажи
Может, должен убить чувства, послать всё, чем дорожил?
Мне любовь стучится в дверь, но я не открою
Забирай эту тюрьму вместе с паранойей
Как же холодно мне стало, и не греет её взгляд
На Земле рай не построишь: много бесов, сущий ад
[Refren: Kukon]
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus
Nie bój się nas, my nie zrobimy tobie krzywdy
Bardzo chętnie cię odprowadzę po zmroku
Nie bój się nas, bo my nie jesteśmy jak wszyscy
Za dwie minuty odjeżdża twój autobus