Białe poduszki by Kukon Lyrics
[Zwrotka 1]
Mam ochotę cię zerżnąć
Najlepiej jeszcze dziś
Zrobiłem w życiu rozpierdol, ale lubisz ten syf
Twoi bogatsi koledzy boją się ze mną pić, bo wyjdę stąd ostatni
A ich portfele są dziś pełne
Ty dobrze wiesz, że nie lubię z nimi gadać
Ty dobrze wiesz, że wcale nie miło poznać
Kiedy zasypiasz chcesz abym coś opowiadał
I to chyba czas abym wyszedł się odlać
Mogę przeprosić cię tysiąc razy tak samo
Mogę cię zrobić tak jak tysiąc innych typów
Budzę się w nocy, aby powiedzieć dobranoc
Zasypiasz w ciszy, mimo to że wszyscy krzyczą
Podpalam ludzi i nieprzypadkowo płoniesz cała
To mój ostatni bal, dziś śpiewa ze mną cała sala
I nie mam wstydu za grosz
I nie zapłacę za seks
Jestem spłukany jak chuj
Po co się gapisz na mnie?
[Refren]
Na stole top, a taki słodki weed
Dzisiaj niczego już nie schowasz dla mnie
Wszędzie jest brokat i biały pył
Białe poduszki w dużych oknach, fajnie
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie tutaj
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie
[Zwrotka 2]
Dobry pomysł to był nie zadzwonić
Lecę obok twojej chaty
Ze mną 300 koni
Dziwnie się czuję w nowej roli
Pochodzę z miejsca, gdzie dla was każdy anonim
Zamawiam kebsa i ravioli
Pól litra wódy i pół coli
Nie wiesz jak się czuję, jak tak patrzą, a to boli
Każde zdanie jakie napisałem do niej
Mógłbym w piosenkę wpierdolić
I byś śpiewała to ze mną
I byś śpiewała to ze mną
[Refren]
Na stole top, a taki słodki weed
Dzisiaj niczego już nie schowasz dla mnie
Wszędzie jest brokat i biały pył
Białe poduszki w dużych oknach, fajnie
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie tutaj
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie
Mam ochotę cię zerżnąć
Najlepiej jeszcze dziś
Zrobiłem w życiu rozpierdol, ale lubisz ten syf
Twoi bogatsi koledzy boją się ze mną pić, bo wyjdę stąd ostatni
A ich portfele są dziś pełne
Ty dobrze wiesz, że nie lubię z nimi gadać
Ty dobrze wiesz, że wcale nie miło poznać
Kiedy zasypiasz chcesz abym coś opowiadał
I to chyba czas abym wyszedł się odlać
Mogę przeprosić cię tysiąc razy tak samo
Mogę cię zrobić tak jak tysiąc innych typów
Budzę się w nocy, aby powiedzieć dobranoc
Zasypiasz w ciszy, mimo to że wszyscy krzyczą
Podpalam ludzi i nieprzypadkowo płoniesz cała
To mój ostatni bal, dziś śpiewa ze mną cała sala
I nie mam wstydu za grosz
I nie zapłacę za seks
Jestem spłukany jak chuj
Po co się gapisz na mnie?
[Refren]
Na stole top, a taki słodki weed
Dzisiaj niczego już nie schowasz dla mnie
Wszędzie jest brokat i biały pył
Białe poduszki w dużych oknach, fajnie
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie tutaj
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie
[Zwrotka 2]
Dobry pomysł to był nie zadzwonić
Lecę obok twojej chaty
Ze mną 300 koni
Dziwnie się czuję w nowej roli
Pochodzę z miejsca, gdzie dla was każdy anonim
Zamawiam kebsa i ravioli
Pól litra wódy i pół coli
Nie wiesz jak się czuję, jak tak patrzą, a to boli
Każde zdanie jakie napisałem do niej
Mógłbym w piosenkę wpierdolić
I byś śpiewała to ze mną
I byś śpiewała to ze mną
[Refren]
Na stole top, a taki słodki weed
Dzisiaj niczego już nie schowasz dla mnie
Wszędzie jest brokat i biały pył
Białe poduszki w dużych oknach, fajnie
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie tutaj
Jestem na pokaz, a ty ćpaj i pij
Nikt cię nie bierze na poważnie